Pokazywanie postów oznaczonych etykietą entoptyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą entoptyki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 października 2019

Czy szamani Ayahuasca widzą mikrobiologiczne światy w swoich wizjach?

Biolog i antropolog César Giraldo H. rozwija swoją fascynującą teorię, że silny amazoński napar ayahuasca może zwiększyć postrzeganie aktywności drobnoustrojów. Twierdzi, że wizje Ayahuasca dają przemijający wgląd na mikroskopijne istoty w ciele, oraz na możliwość porozumiewania się i zawierania sojuszy pomiędzy szamanem i zaprzyjaźnionymi drobnoustrojami.

Poniższy artykuł Césare Giraldo Herrery może być przedsmakiem jego książki Microbes and Other Shamanic Beings, w której szczegółowo przedstawia argumenty na uwiarygodnienie swojej teorii dotyczącej nie tylko specyfiki szamańskiego postrzegania ale i zawiłych relacji pomiędzy różnymi gatunkami współżyjącymi na tym samym terytorium [przy czym pod pojęciem terytorium rozumiem również ludzkie ciało].



Dr César E. Giraldo-Herrera

źródło: https://kahpi.net/ayahuasca-shamans-microbes-visions/

Tłumaczenie: Piotr Kawecki



Ayahuasca, yopo i kilka innych substancji enteogennych są od kilku lat w modzie. Podążając śladami antropologów, zachodni turyści odbywają pielgrzymki do lasu deszczowych lub na odwrót – amazońscy szamani odprawiają ceremonie w wielonarodowościowych ośrodkach, pozwalając mieszkańcom miast na poszukiwanie psychodelicznego oświecenia i duchowego uzdrowienia za pomocą tych substancji. Według etnografów, a często samych szamanów, za pomocą tych środków kontaktują się z zagubionymi fragmentami dusz i potężnymi duchami panów lasu. Według neuropsychologicznych wyjaśnień substancje te włamując się do mózgu, wywołują odmienne stany świadomości, które pozwalają uczestnikom angażować się w głębsze struktury leżące u podstaw umysłu. Niektórzy antropologowie kwestionują to drugie wyjaśnienie, ponieważ przełamuje ono zachodnie naukowe zrozumienie, które nie uwzględnia duchów jako podstaw tych przekonań.

Uważam, że zarówno klasyczna, jak i neuropsychologiczna interpretacja szamanizmu jest głęboko problematyczna; obie utrwalają założenia i wytłumaczenia, jakie chrześcijańscy misjonarze promują od XVI wieku. Misjonarze wprowadzili pojęcia dusz i duchów w wyraźnie określonym celu, ewangelizacji rdzennej ludności w obu Amerykach. Jednocześnie starali się zdyskredytować szamanów, oskarżając ich o stosowanie substancji zmieniających pracę mózg w celu oszukiwania siebie i innych, by wierzyli w istoty istniejące jedynie w królestwie iluzji. A co, jeśli „podróż” po ayahuasce spowodowana była nie tylko chwilowym spięciem w mózgu? Co jeśli sam zobaczysz i usłyszysz to, co niektórzy szamani opisują jako maleńkie, ale mnogie, świetliste i potężne istoty, ozdobione pierzastymi opaskami i nakryciami głowy, śpiewające i tańczące do swoich dzikich i radosnych pieśni, dosłownie widząc i słysząc potężny las w swoim własne ciele? Co jeśli istoty w tych lasach były prawdziwe, jeśli niektóre z nich były naprawdę potężne, a nawet potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne, jak anakondy i jaguary, jak pasożyty kiły i malarii? Są to pytania, które pojawiły się podczas moich badań i które badam w mojej najnowszej książce Microbes and Other Shamanic Beans.

W XVI wieku jednym z głównych przedmiotów zainteresowań Europejczyków było to, czy rdzenni mieszkańcy Ameryki mieli dusze. Rosnące ambicje imperialne, ale także ideologia chrześcijańska, pogrążyły Europejczyków w konflikcie interesów. Uznali, że jeśli ludy tubylcze nie będą miały dusz, mogą zostać zniewolone, a ich ziemie zagarnięte. Jeśli jednak mieli dusze, dusze takowe powinny zostać ocalone od wiecznego potępienia i nawrócone się na wiarę chrześcijańską. Kościół miał duży udział w debacie, nie tylko ze względu na dusze, które mają być zbawione, ale także dziesięciny, dziesięcioprocentowego podatku, który każda „dusza” musiała zapłacić, aby zapewnić sobie zbawienie, nie wspominając już o dobrach, jakie Kościół prawdopodobnie by odziedziczył lub otrzymał w darowiźnie. Jednakże, będąc kwestią wiary, wykazanie istnienia dusz i duchów było trudne, jeśli nie kompletnie niemożliwe.

W praktyce mogło być na odwrót: bez względu na to, jak potężny był najeźdźca, niezwykle trudno jest kontrolować terytorium bez zdominowania umysłów ludzi, którzy go zamieszkują. Temu celowi często służyła religia. To, czy grupa ludzi posiadała dusze, czy nie, często odzwierciedlało skuteczność działań misjonarzy w nawracaniu ich i czynieniu z nich posłusznych poddanych. Zdaniem Europejczyków, gdyby misjonarze zostali zabici, ludy, które ich gościły nie miały duszy i mogły zostać poddane zniewoleniu. Gdyby misjonarze przeżyli i znaleźli sposoby na wytłumaczenie duchowych koncepcji ewangelii, być może mogliby ich przekonać, że istota duchowa była niewidzialna, ale wszechobecna, wszechwiedząca i wszechmocna, która karałaby ich nieśmiertelne dusze na całą wieczność, gdyby działały wbrew prawom Kościoła i monarchów.

Fray Ramón Pané, który podróżował z Kolumbem podczas swojej drugiej podróży, posługiwał się koncepcjami behiques – szamanów z wysp Antylskich – aby przetłumaczyć chrześcijańskie terminy, takie jak dusze i duchy. W pojęciu opia znalazł tłumaczenie dla dusz zmarłych, mimo że opisywał opia jako coś w rodzaju przodków o smaku owoców guawy i podstępnych kontaktach seksualnych w nocy w buszu. Przetłumaczył także Boga jako Cemi, wyjaśniając, że cemies byli fałszywymi bogami lub demonicznymi duchami miejscowych. W paradoksalny sposób Pané doszedł do wniosku, że rdzenni mieszkańcy Antylii mieli pojęcie o duszach i dlatego posiadali dusze do zbawienia. Niemniej jednak, bez instrukcji w „Prawdziwej wierze”, żaden z tubylców nie wiedział, o czym mówi, i dlatego musiał zostać nawrócony na chrześcijaństwo. Równolegle kierował również wielkie wysiłki na rzecz walki z behiques, oskarżając ich o szarlataństwo i czary. Pośród wielu innych rzeczy Pané starał się zdyskredytować behiques, twierdząc, że szargają swoje „mózgi” za pomocą odurzających substancji, używając ich do oszukiwania siebie i innych w bałwochwalstwie.

U podstaw tego oskarżenia leży wyjaśnienie zjawisk doświadczanych przez szamanów, które nie są bardzo odległe od zjawiska oferowanego przez neuropsychologię: substancje psychodeliczne powodują fiksację mózgu, zmieniającą świadomość, sugerując, że to, co jest doświadczane w tych okolicznościach, nie jest prawdziwe; są to jedynie halucynacje lub urojenia.

Następni misjonarze podążali tą samą ścieżką, co Pané; antropologowie podążali w ślad za nimi. We wczesnych misjonarskich relacjach, a także w znacznie współcześniejszych nam etnografiach, szamani opisywali dusze i duchy, a może bardziej dosłownie „obrazy bytu” i „panów lasu”, jako istoty, które można by dostrzec w pewnych okolicznościach, które miały maleńkie ale liczne ciała, które wymagały określonych substancji do ich odżywiania i utrzymania. Istoty te mogły zostać otrute lub zabite przez gorączkę i polowały na siebie wzajemnie, jak zwierzęta w lesie. Rozmnażały się, rozpoznawali krewnych i działały zbiorowo. Niektóre z tych istot zamieszkiwały poszczególne części ciała, gleby, chmury, zbiorniki wodne i artefakty. Niektóre z nich wpływały na środowisko: na żyzność gleby, dynamikę morza i rzek oraz na klimat. Inne chroniły określone zwierzęta i rośliny, powodując określone choroby zakaźne i psychiczne u ich drapieżników i intruzów w ich „świętych” miejscach. Istoty te wpływały na zachowanie swoich podopiecznych, a także sprzyjały ich wzrostowi. Doprawdy, żadna z tych cech nie odpowiadała chrześcijańskim wyobrażeniom o duchach, które teologowie jasno zdefiniowali jako istoty bezcielesne, niematerialne i nieśmiertelne.

Byłem jednak zdumiony, gdy zacząłem zdawać sobie sprawę, jak wiele cech przypisanych niektórym z tych istot odpowiada obecnemu naukowemu zrozumieniu drobnoustrojów. Mikroby są, cóż, mikroskopijne i niezliczone. Wymagają określonych substancji do ich odżywiania i przetrwania, mogą zostać zatrute lub zaatakowane przez gorączkę i żerują na sobie nawzajem, ustanawiając złożone ekologie. Rozmnażają się i rozprzestrzeniają. Ponadto ostatnie zmiany w ekologii drobnoustrojów pokazują, że wiele, prawdopodobnie większość mikroorganizmów, rozpoznaje i różnicuje członków tego samego gatunku, nawet tych z własnej kolonii, i działa wspólnie poprzez procesy zwane wyczuwaniem liczebności. Zachowania zbiorowe pozwalają niektórym mikrobom wpływać na ich środowisko. Inne drobnoustroje są przystosowane do ekologii poszczególnych części określonych zwierząt i roślin. Odgrywają one kluczową rolę we wspieraniu lub regulacji naszego metabolizmu, naszego zachowania i rozwoju. Jednak w niektórych przypadkach są patogenne, powodując choroby zakaźne. Różne ludy tubylcze najwyraźniej zidentyfikowały niektóre z tych istot,  które szamani traktowali jako przyczynę chorób takich jak syfilis, na długo przed tym, jak Europejczycy wypracowali teorię zarazków lub zarażenia.

Kiedy po raz pierwszy naszkicowałem te podobieństwa mojemu promotorowi, szybko odpowiedział: – „Brzmi interesująco”. Potem milczał przez chwilę i powiedział: – „Cóż, jest tylko jeden problem z twoją teorią: zakładasz, że szamani widzą mikroby, ale ani oni, ani my ich nie widzimy, czyż nie?

Rzeczywiście, prawie z definicji wydawałoby się, że świat drobnoustrojów można postrzegać jedynie za pomocą nowoczesnych instrumentów. Przygasłem na kilka sekund.

Miałem zamiar rzucić pomysł, gdy zobaczyłem maleńką rozmytą plamkę unoszącą się w moim polu widzenia. Odwróciłem głowę, ale obraz podążył za ruchem. Był to męt oczny. Przypomniałem sobie, że ktoś mi powiedział, że były to oderwane fragmenty siatkówki unoszące się w cieczy w środku oka.

– „Poczekaj sekundę. Tkanka siatkówki jest mikroskopijna; być może możemy!” –  powiedziałem.

Mój przełożony wyglądał na zakłopotanego.

Poprosiłem o kolejne spotkanie za dwa tygodnie i pośpiesznie poszedłem śladami historii zjawisk zachodzących wewnątrz oka, znanych również jako zjawiska entoptyczne.

Entoptyki od dawna wzbudzali ciekawość; wspominają o nich Platon i Newton. Jednak to czeski fizjolog Jan Evangelista Purkinje opracował najbardziej szczegółowe ujęcie tych zjawisk, stanowiące podstawę ich zrozumienia. Purkinje stał się naukową gwiazdą rocka w XIX wieku. Wynalazł mikrotom, urządzenie do cięcia cienkich kawałków tkanek, umożliwiające ich opis. Opisał komórki Purkinjego w nerce i komórki Purkinjego podwzgórza w mózgu. Jego imię znajduje się na kilku stronach atlasów anatomicznych. Ale na długo przed osiągnięciem sławy, rozwinął swoje studia doktoranckie, zajmując się światłami w swoich oczach, i opracował szereg subiektywnych metod obserwacji oka od wewnątrz. Narysował kilka z tych zjawisk, w tym najwcześniejszą mapę naczyń krwionośnych siatkówki, która jest nadal znana jako drzewo Purkinjego, a także białe krwinki przepływające przez te naczynia. Od tego czasu kilku fizjologów dopracowało swoje metody i potwierdziło jego obserwacje. Jak to możliwe?

No cóż, z powodu niektórych zmian ewolucyjnych siatkówka oka ma zaskakującą strukturę; nerwy i naczynia krwionośne, które dostarczają jej tlenu i składników odżywczych, znajdują się przed nią, bezpośrednio na drodze promieni światła. To tak, jakby kable znajdowały się przed taśmą filmową lub światłoczułym sensorem aparatu. Otrzymujesz obraz: wszystkie te naczynia, nawet mikroskopijne naczynia włosowate i krążące w nich komórki, rzucają cienie i refleksy na komórki wzrokowe. Powinieneś zobaczyć wszystkie te mikroskopijne obrazy. Złudzenie, prawdziwa halucynacja, polega na tym, że mózg normalnie tłumi te sygnały i edytuje je, abyśmy mogli zobaczyć świat zewnętrzny. Purkinje odkrył kilka sztuczek pozwalających ominąć mechanizmy tłumienia mózgu. Istnieje jednak wiele okoliczności, w których mózg pozwala zobaczyć, co dzieje się wewnątrz; np. gdy występuje niski poziom cukru lub tlenu lub wysoki poziom tlenku węgla, antybiotyków lub substancji halucynogennych lub infekcje ogólnoustrojowe (na które siatkówka jest bardzo narażona). Innymi słowy, mikroskopijny świat wewnątrz twojego ciała jest w twoim zasięgu.

Ile i co z tego nieskończenie małego świata moglibyśmy zobaczyć na własne oczy? Oczywiste jest, że możemy dostrzec mikroskopijne obiekty, takie jak białe krwinki, których średnica wynosi zaledwie sześć do 15 mikrometrów. Jednak rozdzielczość tej formy mikroskopii jest ograniczona przez ostrość oka; dla wytrenowanego oka mogą być wykrywalne mniejsze mikroskopijne pasożyty, a nawet bakterie lub przynajmniej ich kolonie. Jednak na podstawie ostrości oka nie ma podstaw, by twierdzić, że możemy zobaczyć, a nawet wykryć mniejsze obiekty, takie jak wirusy lub nici DNA.

Kilka składników w wywarze ayahuasca i innych szamańskich substancjach wspiera entoptyczne widzenie. Co więcej, rytuały szamańskie często obejmują post, obfite palenie i bezsenność, powodując niski poziom cukru i tlenu oraz wysoki poziom dwutlenku węgla, co również są związane z tymi doświadczeniami. Na koniec kilka szamańskich procedur (np. ruch wachlarzy i kryształy) ściśle odpowiadają metodom stosowanym przez Purkinjego i jego zwolenników w celu poprawy percepcji entoptycznej. Wszystko to sugeruje, że szamańscy praktykujący udoskonalili swoją zdolność widzenia światów drobnoustrojów poprzez mikroskopię entoptyczną.

Jako test dowodu, aby sprawdzić, czy szamani doskonalą umiejętności widzenia mikroskopijnych światów oczami, chciałem przeanalizować, w jaki sposób szamani przedstawiają światy, które odwiedzają i istoty, z którymi wchodzą w interakcje. Chciałem wyszukać w tych przedstawieniach cechy tego, co jest znane jako geometria powstawania cienia. Co to jest? Spróbuję to opisać. Jeśli masz źródło światła (źrenicę), obiekt na ścieżce światła i powierzchnię (warstwę komórek wizualnych), na którą obiekt rzuca cienie, rozmiar i definicja tych cieni będą zależeć od relacji geometrycznej między wielkością źródła światła a przedmiotem, a także odległością obiektu od źródła światła i powierzchni. Jeśli źródło światła jest małe lub bardzo odległe od obiektu, a obiekt znajduje się blisko powierzchni, obiekt wytworzy dwa cienie: umbrę w obszarze, w którym całe światło jest zasłonięte, a otaczać go będzie jaśniejszy cień, półcień, które jest oświetlony z boków obiektu. Wraz ze wzrostem odległości między przedmiotem a powierzchnią, umbra będzie się zmniejszać, a półcienie będzie większe, aż do pewnego punktu, w którym światło ze wszystkich stron oświetli środek cienia, tworząc jeszcze jaśniejszą anteumbrę. Półcienie i anteumbra stają się rozmazane wraz ze wzrostem odległości od obiektu do powierzchni. Są to cechy, które charakteryzują obrazy entoptyczne i odróżniają je od obrazów neurogennych, generowanych przez „zwarcia” mózgu. Gdyby te cechy zostały znalezione w sztuce szamańskiej, byłby to dowód, że ta sztuka jest przynajmniej częściowo oparta na formie entoskopowej mikroskopii.

Kilka szamańskich tradycji związanych jest z bogatymi tradycjami artystycznymi, z których wiele wykazuje cechy dające się wyjaśnić za pomocą geometrii tworzenia cieni, takie jak molas Indian Kuna lub wyroby Huichola. Jednak materiały, z których powstaje wiele z tych dzieł, ograniczają stopień szczegółowości i ograniczają zasięg analizy. Z drugiej strony istnieje również bogata grafika ayahuasca o bardzo szczegółowej, gęsto rozbudowanej symbolice, co również ogranicza analizę geometryczną. Wreszcie natknąłem się na pracę artysty Ingano, Carlosa Jacanamijoy, syna bardzo znanego szamana, który rozwija bardzo szczegółowe i sugestywne obrazy swoich eksploracji z Ayahuascą. Analizując jego obrazy, znalazłem szereg motywów, które można było znaleźć w różnych rozmiarach, pokazujące zmiany w wielkości i definicji ich form, których można spodziewać się w obrazach entoptycznych. Motywy te można również znaleźć w innych dziełach ayahuasca i szamańskich. Śledząc niektóre z tych obrazów, udało mi się zidentyfikować białe krwinki, wykazując charakterystyczne zmiany kształtu, które zachodzą, gdy przepływają przez naczynia włosowate. Dla mnie były to przekonujące dowody wskazujące, że mikroskopia entoptyczna jest częścią tego, o czym są szamańskie wizje.

Nie twierdzę, że mikroskopia entoptyczna jest wszystkim, co istnieje do wizji szamańskich lub ayahuasca. Jak dowodzą te doświadczenia i wysoki stopień symbolicznego opracowania związanych z nimi wypowiedzi artystycznych, z pewnością jest ich znacznie więcej. Niemniej, jeśli porzucimy założenie, że szamani używają substancji halucynogennych do robienia spięcia w mózgu, oszukując siebie i innych, aby wierzyli w rzeczy, których nie ma, jak twierdzili misjonarze z czasów Kolumba, weźmy pod uwagę zdolności percepcyjne,  którymi wszyscy jesteśmy obdarowani i zbadajmy, co moglibyśmy zobaczyć, jedne ze światów, które mogą kryć się za tą bogatą symboliką. Może to być coś więcej niż wizja. Z powodu podobnych problemów w uformowaniu ślimaka w naszych wewnętrznych uszach, powinniśmy słyszeć krążące w nich komórki, i czasem tak jest. Podobnie nasz nos jest szczególnie predestynowany do wykrywania produktów mikrobiologicznych. Pomyśl o tym, kilka drobnoustrojów wykorzystuje analogi serotoniny i inne substancje halucynogennych jako element środków komunikacji w celu wyczuwania liczebności. Co, jeśli będziemy brać udział w rozmowach mikrobiologicznych? Co jeśli poprzez halucynacje i sny weźmiemy udział w tym płynnym świecie, który nas przenika? Być może nadszedł czas, aby rozważyć fakt, że szamani i ich doświadczenia oferują wgląd w te „niewidzialne” światy, że być może używają oni pewnych środków diagnostycznych, których często brakuje zachodniej biomedycynie.


________________
César E. Giraldo-Herrera (Ph.D.) jest autorem Microbes and Other Shamanic Beings (Mikroby i inne szamańskie byty).
Palgrave, 2018. Jest biologiem i antropologiem, a obecnie pracownikiem naukowym w Instytucie Nauki, Innowacji i Społeczeństwa, School of Anthropology and Museum Ethnography, University of Oxford.