niedziela, 27 stycznia 2019

Archeologia jest jak gra na pianinie – wywiad z Mariją Gimbutas

Zamieszczony tu wywiad pochodzi ze strony:

https://eldermountaindreaming.com/2015/09/06/the-language-of-the-goddess-a-conversation-with-marija-gimbutas/


Tłumaczenie: Piotr Kawecki



Dr Marija Gimbutas była profesorem Archeologii Europejskiej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles oraz kuratorem Archaeologii Starego Świata w Muzeum Historii Kultury UCLA. Napisała ponad dwadzieścia książek, w tym The Goddesses and Gods of Old Europe oraz The Language of the Goddess.
W swoim wstępie do jej ostatniej pracy Joseph Campbell pisze:


Podobnie jak Jean-Francois Champollion, półtora wieku temu, poprzez swoje odczytanie Kamienia z Rosetty, był w stanie ustanowić słownik znaków hieroglificznych, służących jako klucz do całej wielkiej skarbnicy egipskiej myśli religijnej od około 3200 p.n.e. do okresu Ptolemeuszy, tak w jej zbiorowisku, klasyfikacji i opisowej interpretacji około dwóch tysięcy symbolicznych artefaktów z wczesnych miejsc neolitycznych osad w Europie, okresu od 7000 do 35 000 p.n.e., Marija Gimbutas potrafiła nie tylko przygotować podstawowy glosariusz motywów malarskich, jako klucze do mitologii owej nieudokumentowanej ery, ale także ustalić na podstawie tych zinterpretowanych znaków, główne linie i tematy religii w oddawaniu czci, zarówno wszechświata jako żywemu ciału Stwórcy Bogini-Matki, jak i wszystkim żywym istotom w nim uczestnictwie w jej boskości…


Marija Gimbutas wierzy, że ma dowody na istnienie starożytnej Europejskiej cywilizacji zorientowanej na boginię, która żyła w pokoju; w harmonii z naturą; i z wysokim stopniem równości ekonomicznej, społecznej i seksualnej, tworząc sztukę skoncentrowaną na bogini, z uderzającą nieobecnością obrazów wojennych i męskiej dominacji. Kultura ta została zaatakowana przez agresywnych indo-europejskich koczowników przybyłych z rosyjskich stepów, którzy czcili Boga piorunów, Peruna, Napastnika, który sprowadza deszcz na pastwiska i kształtuje wszechświat Swoimi szerokimi ramionami i młotem piorunów.


Jak on to realizował? Wziął długie doliny, białe świątynie, gdzie w mrocznych zagłębieniach Bogini przewodziła przez tysiąclecia, całe wioski, obfitujące w uroczystości, mitologie, artystów radujących się pięknem swoich kobiet, tańczące postacie okrążające ogień… i postanowił uczynić je idealnymi. Roztrzaskał je.
Nie mając broni ani rydwanów, by się bronić, tańczyli porzucając swoją muzyką. Uderzenie lutni padającej na ziemię, wrzaski kobiet i dzieci piskliwe jak flety, uderzenia czaszek o podłogę świątyni i zawsze ten sam cichy refren: oczy, jakby w uwielbieniu, odwrócone, zamrożone w ostatnim spojrzeniu.


Wielu współczesnych feministycznych uczonych, ekologów, aktywistów pokojowych i artystów śledzi źródło obecnych problemów społecznych w rozprzestrzenianiu się dominacji patriarchalnego indo-europejskiej mentalności. Według nich zaczęło się to w 5. tysiącleciu p.n.e., niszcząc otaczającą ich matriarchalną cywilizację bogini i kontynuując niepowstrzymaną wojowniczą fale do obecnych czasów. Jeśli spojrzeć na językową mapę dzisiejszego świata, można zauważyć, że języki indo-europejskie są albo podstawowym, albo oficjalnym językiem państw większości globu, z wyjątkiem Afryki i Chin.


Dominacja nie była jedynie geograficzna: korporacyjne, wojskowe i rodzinne struktury zostały przejęte przez hierarchiczne, patriarchalne, indo-europejskie wartości. Podobnie jak w starożytnych kulturach-toporów-bojowych, lasów dębowych i trawiastych stepów południowej Rosji, współczesne samce są ustanawiani jako żywe ucieleśnienia  Boga Błyskawic: w ten sposób mamy szefów w typie Zeusa, generałów i ojców, którzy chcą ustanowić swe własne królestwa, gdzie wyznaczają swe absolutnie rządy bóstwa.


Od czasu popularyzacji dzieła Gimbutas, pojęcie klęski harmonijnych, egalitarnych matriarchalnych kultur wielbiących Boginię, z rąk wojowniczych Indo-europejczyków szybko staje się czymś więcej niż tylko naukową spekulacją. Staje się kiełkującym aksjomatem ugruntowanego ruchu społecznego, intelektualnego, artystycznego i duchowego.


Jednak uwodzicielska teoria nie jest pozbawiona krytyków. Wielu kolegów Marija Gimbutas nie zgodziło się z jej metodologią i wnioskami. Ponadto czują się zmuszeni, by ich krytyka była szerzej znania, ze względu na popularność jej teorii. Po części obawiają się powtórki pierwszej fali zainteresowań naukowych o indo-europejskim, aryjskim pochodzeniu, głównej siły w intelektualnym życiu końca XIX i początku XX wieku. Kiedy zainteresowanie to przeszło do sfery nauki, gdzie wojny są prowadzone w przypisach, i stały się przedmiotem polityki, gdzie wojny przeprowadzane są przez piechotę, związek między spekulacjami naukowymi a ruchami społeczno-politycznymi doznał kłopotliwego rozdziału. Podczas gdy Hitler z dumą potwierdzał mit aryjskiej supremacji rasowej, przeoczył fakt, że w dziedzinie nauki "aryjski" nie był kategorią rasową, ale językową. Tylko w rękach Hitlera można było je zniekształcić, by pasował do istniejących uprzedzeń i aspiracji politycznych.


Marija Gimbutas twierdzi, że ludzie, którzy zamieszkiwali Starą Europę przed inwazją, byli pokojowi, egalitarni i cenili współpracę nad siłą. David Anthony, adiunkt antropologii w Hartwick College w Oneonta w Nowym Jorku, twierdzi, że osiedla Starej Europy były ufortyfikowane. Że posiadali broń, używaną niekiedy jako symbole stanów. Dalej przytacza dowody ludzkich ofiary, hierarchii i nierówności społecznej.


Gimbutas twierdzi, że rozszyfrowała kod symboli znalezionych na terenach Starej Europy: figurki kobiet to boginie, oznaczenia na wazach i figurki są symbolami regeneracyjnej mocy Bogini, zwłaszcza jej narządów płciowych. Krytycy Gimbutas mówią, że widzi bazgroły na artefaktach, a następnie wyciąga wnioski bez żadnych pośrednich argumentów, że figurki mogłyby równie dobrze być lalkami kobiet, jak bogiń. Gimbutas argumentuje, że pomiędzy z grubsza 4000 p.n.e., a 3500 p.n.e. ta matriarchalna utopia została rozbita przez indo-europejskich grabierzców z rosyjskich stepów, dosiadających konia. J.P. Mallory, autor In Search of Indo-Europeans, twierdzi, że Indo-Europejczycy mogli przybyć po upadku Starej Europy, zamiast być tego powodem.


Gimbutas pozostaje niezrażony taką krytyką. W końcu żaden z jej amerykańskich krytyków nie ma tak dużej wiedzy z pierwszej ręki na temat archeologii europejskiej, jak ona, i żaden nie jest w stanie obalić imponujących językowych, mitycznych i folklorystycznych dowodów, którymi ona włada. Ma w zwyczaju postrzegania krytyki jako krótkowzroczne niedociągnięcia dyscypliny archeologicznej. Archeolodzy nie są tak naprawdę zainteresowani religią, mitologią, folklorem i językiem – a ona wprowadza wszystkie te elementy do gry w celu interpretacji swoich odkryć.


Jednak tęsknoty za Boginią mogą wykraczać poza wszelką naukę. Nawet świętą naukę. Według słów starożytnego hymnu sanskryckiego:

Niestety, nie znam mantry ani yantry, ani nie znam pieśni uwielbienia Ciebie, ani medytacji nad Tobą… ani jak poinformować Cię o moim cierpieniu. Ale tyle wiem, o Matko, że  znalezienie schronienie w Tobie, zniszczy wszystkie moje nieszczęścia.


Z pewnością potrzeba schronienia jest uniwersalna. Młodziutka Marija Gimbutas musiała doświadczyć intensywnie tej potrzeby, gdy uciekała z rodzinnej Litwy jedynie z własną pracą doktorską w ręku, będąc świadkiem okrucieństw nazistów i stalinistów.




James N. Powell: Jedną z rzeczy, których nauczyłem się podczas rozmowy z uczonymi, jest to, że wyjątkowe okoliczności ich życia osobistego wpływają na ich badania.

Marija Gimbutas: [Śmiech] Ach! Na pewno!
James N. Powell: Przede wszystkim chciałbym się dowiedzieć czegoś o twoim wychowaniu, ewentualnych wpływach i prezentach, które dostarczyłaś w swojej pracy. Dorastając na Litwie modliłaś się do Czarnej Madonny?

Marija Gimbutas: Na Litwie były takie. W moim sercu było bardzo dużo miejsca dla Marii. W rzeczywistości moi rodzice nie wierzyli w chodzenie do kościoła. Kiedy miałem sześć, siedem, osiem lat chodziłam do kościoła, zabierana przez naszych służących. W maju chodziłam codziennie do kościoła, bo podobała mi się muzyka i kwiaty. Miesiąc maj poświęcony jest Maryi Pannie; i to było najpiękniejsze [rozpromienia się]. Byłam bardzo podekscytowana tym szczególnym miesiącem. Ale resztą roku wcale. Tylko w maju, bo był to miesiąc Marii Panny, i były tam wszelkiego rodzaju kwiaty i zapachy, a to dla mnie, było ważniejsze: Natura, piękno Wiosny. Maria była wiosenną boginią! Pełni tę samą funkcję, co Bogini regeneracji, płodności, żniwa i tak dalej. Tak więc miałam takie doświadczenie w dzieciństwie.
    Czarna Madonna? Nie było dla mnie jasne, że są czarne lub nie czarne. Zwykle – co ciekawe – twarz nigdy nie była biała; była ciemna. To jest związek z Matką Ziemią.

James N. Powell: Ale, oczywiście, mówiąc ściśle, teologicznie, Dziewica nie jest Boginią. Ona jest Matką Boga! [Śmiech]

Marija Gimbutas: Ona jest Boginią. W Indiach jest Czarna Bogini.

James N. Powell: Kali!

Marija Gimbutas: Tak. Być może ona jest związana z tym samymi rzeczami. Na Litwie nie jest to zbyt jasne. Nie ma różnicy między bielą a czernią. Będąc we Włoszech zebrałam kolekcję obrazów czarnych Madonn. Powiązane jest to z kolorem gleby, z płodnością, z wężami.

James N. Powell: Pochodzisz z Litwy. Czy nauczyłaś się dużo o folklorze od swoich rodziców na Litwie?

Marija Gimbutas: Nie tak bardzo od moich rodziców, ale od warunków, w jakich żyłem. Widzisz, moi rodzice byli bardzo wziętymi lekarzami i uczonymi, więc otaczali mnie opiekunowie, i to właśnie dzięki nim zabrałam się za gromadzenie wiedzy o folklorze kiedy byłam nastolatką, a później od niektórych osób, które przyjeżdżały do Wilna z prowincji, wiesz, południowo-wschodniej Litwy, z wschodniej Litwy. Jest to bardzo pradawny folklor, więc byłam wiekim pasjonatem kolekcjonowania folkloru w tym czasie, kiedy miałem 16 – 20 lat, przez cztery lub pięć lat.

James N. Powell: Czy miałaś jakiś wzór swojej pasji, dla zbierania opowieści? Niczym niania, która opowiedziała ci swoje bajki?

Marija Gimbutas: Nikt mi nic nie powiedział. To było spontaniczne. Słyszałam pewne pieśni ludowe i wierzenia, rytuały. To mnie zainteresowało. Czemu? Pytam teraz, dlaczego? Myślę, że ważne było dla mnie poznanie filozofii chłopów. To mnie przyciągnęło. A także w rodzinie była jakaś tradycja. Mój wujek był historykiem. Zebrał wiele folkloru. Moja matka zrobiła to samo. Potem mój tak zwany dziadek (nie mój biologiczny dziadek, bo adoptował mojego ojca), był wielkim kolekcjonerem folkloru. Jego kolekcje są opublikowane i zachowuję je do dziś, przeglądając niektóre publikacje o rytuałach, o duchach, o różnych rzeczach, które stały się całkiem niezbędne, gdy pisałam Język Bogini i inne rzeczy. Tak więc to dziedzictwo było naprawdę ważne.

James N. Powell: Tak, ponieważ pozwoliło ci to wprowadzić bardziej interdyscyplinarne, pełniejsze podejścia do archeologii?

Marija Gimbutas: Tak! Kiedy patrzę, jak ludzie są zadowoleni z posiadania strzał i toporów – po prostu nie mogę tego mieć. Mam alergię na te rzeczy. Tak wiele jest tego. Otwierasz cokolwiek, wiesz, tysiące artykułów – i masz to samo, to samo.

James N. Powell: Więc typowa rola archeologii polega na wykopaniu dziury i opisaniu tego, co tam jest.

Marija Gimbutas: Musisz być bardzo uczony i używać statystyk i tak dalej. Robiłam to przez dwudzieścia do trzydziestu lat – właśnie dlatego, że się nudziłam. Po prostu musiałam usunąć się z okoliczności, które nazywam "towarzystwem techników". A niektóre z nich są bardzo dobre. Nie należę do tego towarzystwa, ponieważ nie jestem technikiem [chichocze].
Archeologia jest jak gra na pianinie. Widzisz, musisz od czegoś zacząć. Musisz uczyć się stylów. Musisz znać setki warstw, a na południu Europy i w Europie Wschodniej musisz wiedzieć wszystko, aby grać. To zajmuje dużo czasu. Robiłam to przez całe lata.

James N. Powell: Ale czułaś potrzebę przedstawienia bardziej interpretacyjnej analizy swoich odkryć?

Marija Gimbutas: Zawsze, zawsze było to. Oczywiście spędziłam dużo czasu nad tym indo-europejskim problemem. Był to rodzaj niezbędnego etapu, ponieważ był znany na podstawie lingwistyki i mitologii. A potem, kiedy poruszałam się głębiej, głębiej, głębiej, nadal zastanawiałam się, co mówi nam mitologia lub lingwistyka. Stało się więc jasne, że Europa od początku nie była indo-europejska. Indo-europejczycy są superstratem [nawarstwieniem].

James N. Powell: To, co teraz robisz, nie jest ścisłą archeologią. Czy zastanawiałaś się kiedyś, czy nie przekraczasz krytyki swoich kolegów, mówiąc, że nie robisz rutynowej archeologii, ale antropologię religijną, a nawet religioznawstwo z perspektywy antropologicznej? Wszakże uczeni religii są zachęcani do używania świadomej wyobraźni, świadomej empatii jako narzędzia heurystycznego.

Marija Gimbutas: Cóż, dla mnie archeologia to wszystko razem. Nie jest to wyłącznie materializmem naukowym. To także religia. Jest to również struktura społeczna. Wszystko jest razem. To nie tylko opis przedmiotów. Możesz pokazywać rzeźby niektórym uczonym, a dla nich będą lalkami. Ale dla mnie to nie są lalki, to są boginie. Chociaż reprezentowane są tam nie tylko boginie, reprezentowani są także wierni. Niektóre figurki są ofiarami wotywnymi dla Bóstw. Jak można powiedzieć, że bogini nie istnieje, jeśli w samym Çatal Hüyük są setki świątyń? Zachowało się 180 malowideł ściennych. Jest tam ogromne bogactwo mitologii. W Europie istnieją tysiące stanowisk. Tak więc tylko ktoś, kto nic nie wie, może kwestionować to, że Bogini istniała.

James N. Powell: Przeczytałem Język bogini i przeczytałem także krytykę różnych osób, które przeciwstawiły się twojej pracy. Wydaje mi się, że patrzysz na całość bardziej kompletnie. Tam, gdzie twoi krytycy widzą tylko wzorki na wazonie, widzisz węża, ponieważ dostrzegasz wzajemne powiązania symboli, ich "intertekstualność", znaczenie symboli, które pojawiają się jako rezonujące z wieloma przestawionymi kulturowymi znaczeniami. Dla ciebie symbol nabiera znaczenia w świetle wcześniejszych zdarzeń lub podobnych zdarzeń w języku, folklorze i sztuce – jako część różnorodnych znaczeń w systemie symboli – a nie tylko postrzegania go jako odosobnionego skrętu.

Marija Gimbutas: Język bogini zaczął się od zbierania przedmiotów z różnych okresów i miejsc w Europie – i po prostu patrzenia na skojarzenia symboli.

James N. Powell: Dostrzegłaś powtarzające się motywy?

Marija Gimbutas: Powtarzające się motywy, a potem przekonałam się, że oto jest, coś! Na początku nie miałam pojęcia, że powinnam go znaleźć. I wtedy zaintrygowało mnie to, a potem podążałam coraz to dalej, a potem mając jedną grupę, zobaczyłam, że była inna grupa, inny kompleks symbolicznych znaczeń, potem trzeci, i wiesz, to było jak gra w grę logiczną. Wtedy zaczęłam rozumieć to, co nazywam "językiem symboliki Bogini".

James N. Powell: Jakie było pierwsze połączenie, które widziałaś? Czy pamiętasz?

Marija Gimbutas: Cóż, ptaki i węże.

James N. Powell: Bogini Narodzin i Bogini Węży?

Marija Gimbutas: Może było to dla mnie najłatwiejsze – było tam tyle figurek z ptakami. Wiele z nich wydobywałam sama, w Macedonii, w północnej Grecji, a szczególnie kiedy wydobyłam w Szwajcarii, absolutnie dominowały. Ja sam znam symbolikę węża. Litwa ma tak wiele węży. Moja matka opowiadała mi o wężach, jak karmiła węże mlekiem. Ta symbolika jest bardzo silna. Moje doświadczenie z dzieciństwa miało wpływ na to, co zobaczyłam jako pierwsze.
Potem, nieco później, symbolikę śmierci. W Boginiach i bogach Starej Europy niewiele jest o śmierci. W Języku Bogini jest znacznie więcej. Teraz widzę, że dominującymi obrazami jest regeneracja. Wszędzie.

James N. Powell: Tak. Ponieważ jednocześnie jest regeneracją?

Marija Gimbutas: Tak, zarówno śmierć, jak i odrodzenie. I to gdziekolwiek się udasz – wszędzie świątynie Bogini są symbolami regeneracji. Wszystkie boginie Malty to boginiami regeneracji. Z jajo-kształtnymi zadkami. Była to wyraźnie symbolika jaj – i tak długo tego nikt nie zauważył [chichocze].

James N. Powell: Świadomość religijna New Age w Stanach Zjednoczonych jest synchroniczna, ponieważ łączy muzykę, "czary", szamanizm Indian amerykańskich, kult Bogini, duchowość wschodnioindyjską, taoizm, świadomość ekologiczną i pokojową, feminizm i wiele innych nurtów w nieco ujednolicony, dość spójny światopogląd. Ten ruch opiera się na twoim studium, aby na nowo zdefiniować, jak kobiety myślą o sobie, o tym, jak mężczyźni myślą o kobietach, o tym, jak myślimy o Ziemi, o tym, jak myślimy o boskości i sprawiedliwości społecznej. Jak się czujesz, wiedząc, że twoja praca naukowa wkracza w strumień popularnego ruchu społeczno-duchowego?

Marija Gimbutas: Po pierwsze, to zbieg okoliczności, zbieg okoliczności. Nigdy nie wyobrażałam sobie! Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę miała wpływ. Ale bardzo mnie to zainteresowało, gdy zobaczyłam, że opieram się na zupełnie innych źródłach – na archeologii, na folklorze. Ten amerykański ruch opiera się głównie na mitologii indyjskiej i innych rzeczach, a ja nigdy nie byłam zaangażowana w te grupy i ruchy. Absolutnie nie miałam czasu – robiąc własną pracę, wykopaliska, pisząc jedną książkę po drugiej – więc byłam całkowicie odizolowana od tego ruchu. Chociaż słyszałam o tym, nie byłam aktywna.
    Nie jestem feministką w aktywnej postaci (śmiech). Jestem oczywiście feministką od urodzenia, ponieważ moja matka była feministką. Ona była pierwszą studiującą kobietą w Szwajcarii, więc miałam od samego początku tę wolność, że jestem równa. Więc nie musiałam być aktywną feministką. Ludzie, zwłaszcza dziennikarze, uważają, że jestem feministką, że cały czas jestem aktywny działaczką. To nie jest prawda. A teraz, po napisaniu książki Boginie i bogowie Starej Europy, zaczęłam dostrzegać, jaki miałam wpływ.

James N. Powell: Wiele osób traktuje cię bardzo, bardzo poważnie.

Marija Gimbutas: Tak, szczególnie artyści. Miałam naprawdę piękne spotkanie z blisko dwudziestoma pięcioma artystami. Każdy z nich powiedział mi, jak bardzo wpłynęłam na ich pracę. Byłam bardzo szczęśliwa. Wtedy zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że rzeczywiście mam pewien wpływ. Tak więc był to rodzaj satysfakcji, której nie oczekiwałam.

James N. Powell: To niesamowity zbieg okoliczności – połączenie twojej pracy i amerykańskiej myśli politycznej. To tak, jakby zawsze był Bob Dylan. Ale w pewnym okresie w historii ludzie potrzebowali Boba Dylana – więc pojawił się Bob Dylan.

Marija Gimbutas: Tak. Nagle poczułam, że jestem potrzebna. A jeszcze dziesięć lat temu nigdy nie miałam takiego uczucia. Nigdy. Robiłam swoją pracę.

James N. Powell: Cóż, potrzebowałem cię wcześniej – do mojej indo-europejskiej pracy! Zrobiłem wiele odniesień do ciebie [śmiech].

Marija Gimbutas: Kiedy pisałam o Indo-europejczykach, przez długi czas nigdy nie uważałam ich za okropnych ludzi. Ale spędziłam może piętnaście lat pisząc o broni! Nigdy nie spojrzę na te książki. Nawet ich nie zatrzymam.

James N. Powell: A kiedy czytasz o starej, przedindo-europejskiej Starej Europie, nie widzisz niczego na temat broni.

Marija Gimbutas: Nic.

James N. Powell: Widzisz sztukę.

Marija Gimbutas: I to jest to! Kiedy zaczęłam studiować Starą Europę, czułam, że jestem teraz w moim własnym królestwie. Moja własna sfera zainteresowań. Kiedy byłam mała, lubiłam rzeźbić przedmioty – w drewnie. Prawdopodobnie miałam być artystą, ale nikt tego nie zauważył. Nikt. Nikt mnie w tym nie wspierał. Uczyłam się gry na fortepianie, ponieważ było to modne. Wszyscy to zrobili. Tak też zrobiłam. Ale chciałam rzeźbić. Nosiłam nóż przez cały czas. Odcięty kawałek mojego ciała [śmiech].

James N. Powell: Czy Stara Europa była utopią?

Marija Gimbutas: To była rzeczywistość! Możemy to nazwać "utopią", jeśli chcemy użyć tego słowa.

James N. Powell: Czy cywilizacja bogini Starej Europy była dionizyjska w sensie orgiastyczności?

Marija Gimbutas: Cóż, to wciąż pozostało w greckim rytuale i było w Starej Europie. Tak musiało być. Nie można tego zbyt dobrze udowodnić, ale myślę, że tak właśnie było. Możesz to wyczuć. Ponieważ nie było rodzin patriarchalnych.

James N. Powell: Oczywiście nie byli zbytnio zainteresowani kontrolą populacji. Czy byli w stanie prowadzić beztroską egzystencję, ponieważ żyli w środowisku, w którym nie musieli konkurować o żywność i ziemię? Czy wspólna struktura społeczna była w pewnym stopniu funkcją niskiej gęstości zaludnienia – braku ograniczeń maltuzjańskich?

Marija Gimbutas: Cóż, gęstość zaludnienia rosła. Około 5. tysiąclecia potroiła się lub wzrosła czterokrotnie. Tak więc na końcu jest konkurencja, a osady są chronione przez rowy.
James N. Powell: Ale przedtem?

Marija Gimbutas: Wcześniej brak osobistej własności. Wszystko było wspólne. Religia, jak sobie wyobrażam, zawierała własność zbiorową. Ziemia była wokół wioski i wszyscy tam pracowali.
A nadwyżkę prawdopodobnie trzymano w świątyniach. Podobnie jak na Minojskiej Krecie.

James N. Powell: Nie ma więc prawdziwej presji na te wsie. Nie musieli konkurować z innymi wioskami o jedzenie czy terytorium?

Marija Gimbutas: Nie. Wokól było wystarczająco dużo ziemi od tysiącleci.

James N. Powell: Czy ten sam rodzaj struktury społecznej może istnieć w bardziej zaludnionym środowisku?

Marija Gimbutas: Z tego, co wiemy, funkcjonowała ona od początku okresu rolniczego przez co najmniej dwa lub trzy tysiące lat bez konfliktu. Ale potem zbiegło się to z tym, że lokalnie mieli więcej problemów. Plus ludzie stepów przybyli w tym samym czasie, więc mamy kryzys. Ludzie stepów, Indo-europejczycy, mieli konie. Mieli broń. I, oczywiście, mieli inną strukturę społeczną. Od szóstego i siódmego tysiąclecia p.n.e. patriarchat zaczął się wraz z nimi w południowej Rosji, więc różniły się społecznie.

James N. Powell:
Nomadzi w ogóle są społeczeństwami mniej złożonymi niż osiadłe społeczeństwa rolnicze. Mają mniej folkloru i politykę związaną z umiejętnościami negocjacyjnymi i strategią, a więcej z siłą, mocą i odwagą. Można to zobaczyć na przykładzie ”barbarzyńskich" inwazji na Chiny, kiedy przeniknęły one na południe przez Wielki Mur.
    Myślę, że jednym z problemów kryjących się za krytyką twojej pracy jest to, że twoja praca stanowi zagrożenie dla całej struktury naszej cywilizacji, która opiera się na wartościach indo-europejskich.

Marija Gimbutas: Z bronią, z górskimi fortami, z wojną. To jest cywilizacja? Tylko wtedy nazywamy to cywilizacją [chichotem] – kiedy używano broni. Ale gdyby istniała piękna sztuka i inny rodzaj struktury społecznej, to nie była to cywilizacja. Była to "przed-cywilizacja" – albo zgodnie z tytułem pewnej książki, Before Civilization [śmiech]!

James N. Powell: A co powiesz na folklor, mity? W mitologii greckiej, a także w mitologii indyjskiej, odkrywasz, że przedindustrialna Wielka Bogini staje się żoną lub małżonką, przedmiotem gwałtu indo-europejskiego Boga Niebios. Nie jest już wolna i samowystarczalna.

Marija Gimbutas: Tak, Hera zostaje żoną Zeusa – w mojej litewskiej mitologii główna bogini nigdy nie została żoną indo-europejskiego Boga Świecącego Nieba. Byli razem. Oboje – bardzo ważni – oboje pojawili się w najważniejszym rytuale, stojącym obok siebie. Oboje są bardzo ważne. Oboje są władcami [chichocze].

James N. Powell: Jak myślisz, dlaczego zachowała niepodległość na Litwie, podczas gdy w Grecji, Bogini została podporządkowana?

Marija Gimbutas: Cóż, to dobre pytanie. Bóg Świecącego Nieba jest bardzo dobrze zachowany w łotewskich pieśniach mitologicznych. Ten Bóg jest raczej łagodny. Jest on, mimo że wojownikiem, takim dobrodusznym męskim Bogiem. Być może nie był tak silny, aby zmusić boginię do małżeństwa (śmiech). W każdym razie nie wiemy, dlaczego tak się stało, ale oboje są ważni.

James N. Powell: W niektórych książkach, popularnych, nienaukowych książkach o Bogini, pojawia się dychotomia: zdominowana przez mężczyzn patriarchalna religia podkreśla transcendencję, ducha. Religia bogini podkreśla ciało, ziemię, immanencję.

Marija Gimbutas: Cóż, jeśli chcemy sklasyfikować, może to prawda. Ale wszystkie te wizerunki bogini nie są czystymi ciałami. Tak nie jest. Ona jest Bóstwem, nawet jeśli jest portretowana z piersiami i pośladkami. To są symbole. Ta sztuka była czysto symboliczna, a symbol jest już abstrakcją. To nie jest ciało. Więc nie powinniśmy tak klasyfikować. Chociaż bogowie indo-europejscy i chrześcijańscy są bardziej lub mniej transcendentni, a staro-europejskie boginie przedindo-europejskie są bardziej ziemskie. To prawda, ale nie do końca.

James N. Powell: Czy bogini starej Europy jest androgyniczna?

Marija Gimbutas:
Cóż, tak. Ponieważ ona ucieleśniała w Niej wszystkie moce natury, mężczyznę i kobietę razem. Nie byli rozdzieleni. Jest wiele rzeźb, w których ma falliczną głowę [śmiech]. To jest jej stymulacja siły i życia. Starożytni Europejczycy naprawdę potrafili wykorzystać seks-symbolikę – fallusy i kobiece genitalia. Obracasz przedmiot w jedną stronę, widzisz żeńskie genitalia. Odwracasz to w drugą stronę, widzisz męskie genitalia. Połączyli płcie w jednym przedmiocie. Całkiem ekscytujące.

James N. Powell: Tak, ponieważ jeśli potrafisz to zrobić w sobie, jesteś kompletny. Ale czy Staro Europejczycy wiedzieli o ptakach i pszczołach? Czy oni wiedzieli, skąd pochodzą dzieci?

Marija Gimbutas: Nie możemy odtworzyć roli ojca przez bardzo długi czas. Ponieważ w religii widzimy, że ojciec w rzeczywistości nie istnieje. Matka tam jest, ponieważ od bardzo wczesnych czasów ludzie obserwowali narodziny oraz ciążę. To były wyraźne fakty z życia. Ale rola ojca była nieznana. Przez cały czas paleolitu, starą epokę kamienia, w jakim czasie zaczęli rozumieć, nie możemy tego udowodnić. Trudno to określić.

James N. Powell: Po prostu widzieli chudą dziewczynę, która pewnego dnia przechodziła, a ona po prostu stawała się coraz większa, jak księżyc, albo gruszka na drzewie owocowym.

Marija Gimbutas:
To jest jak drzewo owocowe. Właśnie dlatego obchodzono narodziny. A jak wiadomo, religia odzwierciedla strukturę społeczną. Więc jeśli istnieje Bogini i nie ma Ojca Boga, struktura społeczna musi być matrylinearna. To raczej jasne.

James N. Powell: Czy jest jakiś aspekt Bogini, który jest twoim ulubionym?

Marija Gimbutas:
Kiedy podróżowałam do Indii, lubiłam Lakshmi i Saraswati, ale naprawdę lubiłam Kali [śmiech]!

James N. Powell: Cóż, ona jest prawdziwą feministką!

Marija Gimbutas: Na Litwie mamy tę samą Boginię-Raganę-Widzącą. Bardzo ważne.

James N. Powell: Dlaczego Indie odniosły większy sukces w absorpcji indo-europejskich najeźdźców i pacyfikowaniu ich niż Europejczycy?

Marija Gimbutas: Tak, matriarchalne podłoże ma większy wpływ w Indiach niż w wielu innych częściach świata. W Europie mit jest hybrydyzacją: pięćdziesiąt procent patriarchalnej i pięćdziesiąt procent starej europejskiej mitycznej bogini. Ale w Indiach zachowuje się może siedemdziesiąt pięć procent starej religii Bogini.

James N. Powell: Tak, religia bogini jest duża w Indiach, nawet dzisiaj.

Marija Gimbutas: Jedziesz do Indii, widzisz Boginie. Najbardziej ekscytującą rzeczą, jakiej doświadczyłam w moim życiu, była moja podróż do Indii. Bardzo to kochałam. Istnienie starej religii było dla mnie bardzo ekscytujące: świątynie, tysiące i tysiące rzeźb Bogini, gdziekolwiek jesteś. Niesamowite.

James N. Powell: Czy są w Europie miejsca, takie kulturowe "wyspy", które wciąż zachowały w jakimś stopniu resztki cywilizacji Starej Europy, które pozostały odporne na proces indo-europejizacji i na patriarchat?

Marija Gimbutas: Jest kilka. Baskowie w Pirenejach to jedno miejsce. Struktura społeczna jest tam nadal bardzo matrilinealna, nawet teraz. Religia baskijska może być zrekonstruowana jako religia czystej Bogini, w której nadal czczą Boginię Matkę.

James N. Powell: A ich język nie jest indo-europejski.

Marija Gimbutas: Non-Indo-Europejski. Uważa się, że język jest dziedziczony nawet z górnego paleolitu. Ten sam język bez żadnych zakłóceń, ma powiedzmy około 30 000 lat. Lingwiści uważają, że ten język przez długi czas pozostawał taki sam, jak religia. Jeśli przejdziemy przez folklorystyczne materiały, znajdziemy ślady tej samej religii, które odnajdujemy poprzez archeologię, religię Bogini. Również w społeczeństwie Basków mamy ślady systemu matrilinealnego, szczególnie w historycznych zapisach.
    Jeśli cofniemy się w czasie, w Szkocji, podobnie, matrylinearny. Trzeci to Etruskowie, przed Rzymianami. To są główne "wyspy" znane z historii.
    Następnie, jeśli przejdziemy do Herodota, V wiek p.n.e., wspomina on o wielu plemionach na obszarze Morza Egejskiego i zachodniej Turcji, które są matrylinearne. Aż do Herodota stary system był wciąż żywy. Nie mówiąc o Krecie. Kreta jest matrylinearną wyspą przez cały epokę brązu i wczesną historię.
    Dzisiaj, jeśli podróżujesz przez wyspy Morza Egejskiego, od jednej wyspy do drugiej, możesz zobaczyć pozostałości systemu matrylinearnego. Te społeczeństwa są rządzone przez matkę, a nawet matka jest zwierzchnikiem Kościoła!
    We wszystkich krajach północnoeuropejskich, germańsko-języcznych, krajach bałtycko-języcznych, krajach słowiańsko-języcznych – we wszystkich tych kulturach istnieje wiele śladów przetrwania systemu staro-europejskiego. Jeśli przeanalizujesz historyczne zapisy legend, zobaczysz, że chłopiec lub książę musi odejść od swojej rodziny i szukać księżniczki – i poślubić księżniczkę – zostać królem, tam, gdzie mieszka księżniczka, a nie w jego domu! Co to jest !? Tak, to było żywe w VIII-XIII wieku.

James N. Powell: Czy wierzysz, że Bogowie i boginie są czysto socjologicznymi wynalazkami, po prostu konstruktami ludzkiej wyobraźni? Czy boginie są rzeczywiście boskimi istotami? Czy Kali, Matka Boska, Afrodyta i Wielka Matka Bogini istnieją gdzieś w ich niebiosach i lokach?

Marija Gimbutas: [Zamyślona] Po pierwsze, religia jest odbiciem struktury społecznej. Najwcześniejsza ludzka struktura społeczna była matrylinearna z powodu naturalnej sytuacji, w której rodziły się dzieci. Ojciec prawdopodobnie nie był znany od bardzo dawna w historii. Matki rodziły dzieci i w ten sposób wzrastał system matrylinearny. Bogini była odbiciem obrazu matki, a kobieta rodziła, więc i Bogini rodziła. Także totemy, obrońcy rodzin jakiejkolwiek jednostki – ptaka, może także węża – i od tych opiekunów również powstał obraz. Więc nie ma jednego pochodzenia, ale może kilka.

James N. Powell: Czy więc wszyscy Bogowie lub Boginię są odbiciem rzeczywistości społecznej?

Marija Gimbutas: Czy to nie zwykła refleksja, ale filozoficzna myśl – skąd się bierze życie? Dokąd zmierzamy? Wszystkie pytania zostały zadane. Więc kobieta tworzyła życie.

James N. Powell: Ale kto stworzył kobietę? Czy Bogowie i Boginie naprawdę istnieją?

Marija Gimbutas: Przez setki tysięcy lat, jeśli nie miliony, na obiektach Dolnego Paleolitu były boskie symbole. Są już tam, więc rozwijały się przez bardzo, bardzo długi czas. Rzeźby Bogini zaczynają się około 40 000 lat p.n.e. Ale wtedy mamy w Środkowym Paleolicie, trójkąty itp., które kontynuują się w Górnym Paleolicie. Jeśli pójdziemy do Dolnego Paleolitu, znajdziemy ręczne topory, trójkąty. To są symbole! Są miniaturowe. Nie są narzędziami, są symbolami. Zaczynają się milion, dwa miliony lat temu!

James N. Powell:
Czy wierzysz, że wizerunek Bogini Matki powstaje z powodu odziedziczonego w psychice wizerunku, w co wierzą zwolennicy Junga, czy jest dziedzictwem kulturowym po narodzinach?

Marija Gimbutas: Jest dziedziczna. Istniał przez tak długi czas, że nie możemy pozbyć się tych archetypów. Są w pewnym sensie tutaj od zawsze. Przez wiele milionów lat były dziedzictwem kulturowym. Potem przybyli patriarchowie i podporządkowali cały kontynent, krok po kroku. Ale obrazy, które istniały tak długo, nie zniknęły. Są nadal z nami. W naszych snach. Nawet jeśli nie mamy kościołów, w których czcimy Boginie Matki – czcimy Ojca Boga – ale w naszych snach mamy obrazy Bogini Matki. Niektóre aspekty Jej.

James N. Powell: Czy doświadczasz transcendentnego aspektu Bogini? Czy ona jest istotą duchową?

Marija Gimbutas: Boginię można dotknąć, Bóg chrześcijański jest wysoko. Nie możesz dotknąć tego starego brodatego mężczyzny – ani Chrystusa. Ale Bogini zostawia ślady stóp, choć ma również wymiar duchowy. Jeśli wrócimy do drugiego wieku, The Golden Ass.

James N. Powell: Tak, u Apuleiusa! W ostatnim rozdziale opis Bogini jest piękny. To przypomina mi doświadczenie Ramakrishny. Pod wieloma względami ta debata – czy Bogini istnieje, czy istnieje? – jest naprawdę głupia w świetle doświadczenia Ramakryszny. Nie mógł uciec od Niej. Gdziekolwiek się obrócił, Ona tam była – ta świetlna obecność we wszystkim, Matka Wszechświata, łono wszystkiego, świeciła dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie mógł uciec.

Marija Gimbutas: To samo.

James N. Powell: Czy wierzysz, że samo zmienienie płci naszego obiektu kultu spowoduje harmonię społeczną?

Marija Gimbutas: Powiedziałabym, że tak. Struktura społeczna przeplata się z religią. Już mamy bardziej zrównoważone społeczeństwo, więc zmiany muszą nadejść. A w religii, kobiety są kapłankami nawet w chrześcijańskich kościołach. W niektórych kościołach tutaj w Kalifornii mamy już kobiety kapłanki. Tak więc zmiana jest widoczna, ale nadal ta transformacja od męskich bogów do żeńskich bogiń nie zyskała szerokiej akceptacji. Zmiana się rozpoczęła, transformacja musi nadejść. Tylko wtedy będziemy mieli równowagę sił. To jest bardzo ważne.

                                                                                                          James N. Powell, Santa Barbara




piątek, 25 stycznia 2019

Wyklęta karta historii

Społeczeństwo matrylinearne, to takie, gdzie żeńska linia genetyczna jest podstawą dla wywodzenia swojego rodu.
W naszych czasach matrylinearność postrzegana jest jako wstydliwa skaza w dziejach ludzkości. Nie ma się co dziwić, że duża grupa mężczyzn (ale są też wśród niej i kobiety), podchodzi do tego tematu z dużą dawką emocji, co jest osobliwą reakcją osób parających się archeologią i historią powszechną.


Archeologia neolitu zawsze kojarzyła się mi z nudą sal muzealnych zapełnionych ułamkami skorup, kamiennych siekier i grubą warstwą kurzu. Maria Gimbutas na nowo tchnęła życie w te martwe eksponaty, tropiąc z pasją godną Sherlocka Holmesa wszelkie ślady zbrodni.
W swoich książkach przeprowadza śledztwo, przekształcając niegodne uwagi okruchy znaczeń, charakterystyczne zdobienia, pomijane i nieistotne dla innych badaczy motywy, w spójny schemat znaczeniowy. Miała odwagę wyłonić z zapomnienia europejską kulturę neolitycznego społeczeństwa wielbiącego życie, cykliczność odradzającej się przyrody, boską jakość kobiety – rodzicielek i żywicielek oraz zrozumienie, że śmierć i regeneracja są jednością opisaną kołem czasu.

Wszelkie działania w tamtych czasach miały głęboko duchowy charakter, dlatego świątynie budowane na planie kobiecego łona, były nie tylko miejscem kultu, ale też zwykłego codziennego życia. To okres, gdy sacrum i profanum wciąż stanowiło jedność.

Taką wizję Starej Europy próbuje się od lat ośmieszać i wkładać między bajki.
Nazywa się to „wielką wpadką archeologii i legendą o szewcu Dratewce. (To prawdziwe cytaty z dyskusji naukowej, jaką można napotkać w artykułach na temat pracy Marii Gimbutas – linki poniżej).

Gimbutas uważa, że złoty okres osiadłej cywilizacji rolniczej Żywych Bogiń został zniszczony przez najazdy ludów indo-europejskich – nomadycznych jeźdźców wojowników, wielbiących sławę zdobytą w walce, system wodzów tyranów i podboje – koncept cywilizacyjny czasu liniowego, w którym tkwimy do dziś.

Wolimy zredukować wkład kobiet w historię ludzkości jedynie do śladowego DNA zawartego w mitochondriach.


Przykłady materiałów krytycznych:

https://archeowiesci.pl/2010/12/27/wielka-bogini-i-matriarchat-czyli-wielka-wpadka-archeologii/
 

https://www.wprost.pl/99670/mob.html

Dla kontrastu; analiza omawiająca pracę Gimbutas w bardziej naukowy sposób:

https://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/3009


Oddajmy jednak głos samej autorce, Marii Gimbutas (1921-1994) amerykańskiej archeolog litewskiego pochodzenia i jej książce:
The Living Goddesses (Żywe Boginie), University of California Press, 1999

Tłumaczenie: Piotr Kawecki



ROZDZIAŁ VI

Matrylinearna struktura społeczna i jej odzwierciedlenie
w religii i mitach


Partenogenetyczna Bogini-Stwórca

W epoce paleolitu i neolitu prehistorii kult kobiecego bóstwa jako twórcy życia odzwierciedla matrylinearny lub pokrewieństwo-po-matce, system, który najprawdopodobniej istniał w tych czasach. Symbolika religijna jest przesycona symbolami opartymi na życiodajnym ciele kobiety. Matka i wizerunki matki i córki są obecne na Starym Kontynencie, a ojcowski obraz, tak powszechny w późniejszych czasach, jest nieobecny. Bogini jest naturą i samą ziemią, pulsującą wraz z porami roku, przynoszącą życie na wiosnę i śmierć zimą. Reprezentuje także ciągłość życia jako wieczny regenerator, opiekunka i pożywienie.

Rola ojca w prehistorycznej starożytności była albo nie do końca zrozumiana, albo nie tak wysoko ceniona jak rola matki. Ciało kobiety świadczy o macierzyństwie, podczas gdy ciało męskie nie dowodzi ojcostwa. Ponadto w wielu społeczeństwach kobiety nie kojarzyły się ze swoim męskim partnerem seksualnym. Doprowadziłoby to do niemożności ustalenia ojcostwa, tożsamości dokładnego biologicznego ojca dziecka kobiety. Ustalenie ojcostwa jest jednym z kamieni węgielnych późniejszych kultur patriarchalnych, które kładły nacisk na kontrolowanie zachowań reprodukcyjnych kobiet. Ta niezdolność do ustalenia ojcostwa ma wpływ na strukturę społeczną, ponieważ gdy biologicznego ojca nie można określić, matka i jej krewni automatycznie stają się przedmiotem zainteresowania rodziny, a struktura rodziny jest matrylinearna.

Ciało kobiety uważano za partenogenetyczne, czyli tworzące życie samo z siebie. Ta umiejętność była celebrowana w religii. W czasach neolitu i wcześniejszych warstwach górnego paleolitu religia koncentrowała się na kobiecej sile, o czym świadczy obfitość kobiecej symboliki. Tak jak ciało kobiece było uważane za twórczą boginię, tak i świat był uważany za ciało bogini, nieustannie tworzące nowe życie poprzez siebie. Obraz sztuki neolitycznej jest w przeważającej mierze kobiecy: dominuje ciało kobiece, a zwłaszcza jego generatywne części – srom i macica lub łono. Symbole te pojawiają się nie tylko na figurkach lub większych rzeźbach bogiń, ale także na wazach, sprzętach kultowych oraz w grobowcu i architekturze świątyni.

Matka jako prekursor rodziny i kobiecej roli w religii


Biorąc pod uwagę neolityczną symbolikę religijną, niezwykle trudno jest sobie wyobrazić, że społeczeństwo starożytne w Europie nie byłoby matrylinearne, z matką lub babcią czczoną jako protoplasta rodziny. W rzeczywistości duchowe i społeczne światy były ze sobą ściśle splecione: część starej religii europejskiej była kultem przodków, w którym czczono najstarsze kobiety w rodzinie, przodków danej gałęzi rodziny. Pokazuje to uderzająco pochówek starszych kobiet pod domami i świątyniami i pod długimi kurhanami, przestrzenne rozmieszczenie grobów na niektórych cmentarzach oraz szczególnie bogate symboliczne artefakty pochowane z kobietami.
Najwyraźniej pogrzeb pod domem miał określony cel. Archeolodzy uważają te typy pochówków za formę kultu przodków, w których obecność szczególnie czczonego przodka pod mieszkaniem zapewnia błogosławieństwo tego przodka lub stałą obecność ducha. W ten sposób zapewniona została ciągłość rodziny i jej mieszkania.

Analiza szkieletów znajdujących się pod starymi domami europejskimi lub w ich pobliżu ujawnia dwa ważne fakty niezbędne do zrozumienia starej europejskiej struktury społecznej i religii: po pierwsze, pochówki te były prawie zawsze kobietami, a po drugie kobiety były zwykle w podeszłym wieku. Jest to rodzaj dowodów, które spodziewalibyśmy się znaleźć w kulturze matrylinearnej, w której kobiety były głowami rodzin i rozszerzonymi klanami. Starsza kobieta była przodkiem, którego błogosławieństwo starano się zapewnić ciągłość rodziny, którą zaczęła, i która została uhonorowana przez pochówek pod jednym z jej domów lub świątyń. W Çatal Hüyük, w południowo-środkowej Turcji, szkielet starszej kobiety znaleziono pod podłogą jednego z największych pokoi świątynnych, pod ścianą z obrazem mierzącym osiemnaście metrów w poprzek przedstawiającym samego Çatal Hüyük. Została pochowana z wielką starannością, przykryta biżuterią. Ten szczególny pochówek był niewątpliwie czcigodnym przodkiem. Po 5000 r. p.n.e. kontynuowano tradycję grzebania ważnych osób pod domami lub w ich pobliżu, ale ponadto staro-europejczycy zaczęli pozbywać się swoich zmarłych na zewnątrz, poza ich osiedlami, na cmentarzach. Początkowo grupy od pięciu do dziesięciu osób były pochowane blisko siebie. W przeciwieństwie do pochówku wewnętrznego, lub pochówku w osadzie, gdzie jedna ważna osoba została pochowana z powodów religijnych, cmentarze zewnętrzne zawierają więcej przekroju społeczeństwa neolitycznego. Być może najbardziej charakterystyczną cechą starych europejskich grobów i cmentarzy jest brak nacisku na dobra materialne. Na przykład na cmentarzach Kultury-ceramiki-wstęgowej-rytej (LBK) w Europie Środkowej i Wschodniej, tylko 20 do 30 procent grobów posiada przedmioty grobowe: narzędzia, ceramikę, biżuterię i inne przedmioty symboliczne. Względna nędza cmentarzy gwałtownie kontrastuje z bogactwem sztuki i bogactwem dawnych osad europejskich, i ponownie sugeruje, że w traktowaniu zmarłych troska dotyczyła raczej duchowych funkcji niż eksponowania indywidualnego bogactwa.

Chociaż nieobecne są cechy sugerujące hierarchiczną strukturę klasową, nie oznacza to, że nie doszło do pewnego podziału pracy między płciami lub że niektóre osoby nie zostały wyróżnione z powodów innych niż bogactwo. 20 do 30 procent grobów, które zawierają artefakty, mówi nam kilka ważnych faktów na temat transakcji i działań, a także o miejscu i roli kobiet i mężczyzn w strukturze społecznej. W kulturze LBK na przykład mężczyźni pochowani byli z kamiennymi celtami (narzędziem do obróbki drewna), biżuterią wykonaną z importowanych muszli spondylusa oraz skrobakami i grotami strzał. Pozycje te zdają się odzwierciedlać udział tych mężczyzn w zawodach: byli to handlarze i budowniczowie domów, myśliwi i rzemieślnicy wytwarzający biżuterię z muszelek spondylusa. W obszarach śródlądowych muszle były oczywiście przedmiotem handlującym na duże odległości, a obecność muszelek w grobach sugeruje, że handel także był domeną mężczyzn. W kulturze Lengyel mężczyźni byli pochowani narzędziami i innymi artefaktami sugerującymi handel i wydobycie: kamienne topory i topory młotowe wykonane z poroża oraz z guzków z krzemienia i obsydianu. Te ostatnie wydobywano w pobliskich Karpatach. Artefakty znalezione u kobiet pokazują również poszczególne zawody. Niektóre nagrobki kobiet zawierały kamienie żarowe, co sugeruje mielenie ziarna i pieczenie. Zestawy narzędzi do dekorowania ceramiki znaleziono w kilku grobach. Ale rodzaje artefaktów znalezionych w grobach męskich w porównaniu z grobami kobiet nie podlegają ścisłemu podziałowi pracy. Na niektórych cmentarzach te same rodzaje artefaktów – kamienie żarowe, siekiery, dłuta, lub biżuteria z miedzi i muszli pojawiają się w grobach zarówno męskich, jak  i żeńskich.

Co istotne, groby kobiet demonstrują ważną rolę kobiet w religii. Po 5000 r. p.n.e., kiedy pojawiły się cmentarze, starsze kobiety na cmentarzach nadal otrzymywały wysoki status. Ich związek z życiem domowym i świątynnym potwierdza wysoka koncentracja symbolicznych przedmiotów w ich grobach. Wśród cmentarzy w grupie LBK, kobiece groby często zawierały dekorowane wyroby garncarskie, ochry i palety, w tym przede wszystkim religijne artefakty. Szczególnie bogate mogiły znaleziono w grobach kobiet i dziewcząt w późnej fazie LBK (Folk Potok) i kulturze Lengyel. W tym obszarze kilka grobów kobiet odróżniano od mężczyzn od obecności wielu waz, a zwłaszcza od biżuterii: miedzi, muszelek i koralików oraz pięknych geometrycznie zdobionych bransoletek z kości. Dwa groby z Kruszy Zamkowej, w zachodniej Polsce, należą do starszej i młodszej kobiety. Wyjątkowe bogactwo tych dwóch grobów sugeruje ważną pozycję kobiet w społeczeństwie; być może byli oni czcicielem duchowego przywódcy i jej córką. Na cmentarzu w Aszod, na północ od Budapesztu, na Węgrzech wydobyto jeden niezwykły grób, przedstawiający znaczenie kobiet w starej Europie. Tutaj pochowano nastoletnią dziewczynę z dużym modelem glinianych świątyń (N. Kalicz 1985, ilustrowany również w Gimbutas 1991, ryc. 3-39). Model świątyni pokazuje, że ta nastolatka była ściśle związana ze świątynią i jej rodziną i była ważnym członkiem linii kobiet w rodzinie.

Dowody pokrewieństwa z cmentarzy i osiedli

Na wczesnych cmentarzach, datowanych na tysiąclecie między 5000 a 4000 p.n.e., groby zgrupowano w gromady. Na najwcześniejszych cmentarzach groby gromadziły się w grupach od pięciu do dziesięciu osób, co sugeruje rodzinną jednostkę. Na cmentarzu w Aszód groby zgromadzono w trzech grupach po około trzydzieści każda, co może odzwierciedlać grupy spokrewnione z rodem. Badania grobów megalitycznych w północnej Europie ujawniają również grupy od dwudziestu do trzydziestu osób. Badanie materiału kostnego wykazało, że osoby z każdej grupy były ze sobą powiązane genetycznie (zgodnie z badaniem kości z megalitycznych grobowców grupy Walternienburg w środkowych Niemczech, prowadzonych przez H. Ullricha). Megalityczne groby w północno-zachodniej Europie często zawierają dwie lub trzy komory zamiast jednej. Mogą one reprezentować podgrupy w ramach większej grupy krewnych. Keith Branigan badając okrągłe grobowce z okresu kreteńskiego, toloi, datowane na trzecie tysiąclecie p.n.e., odkrył, że są miejscami pochówku rodzin wielopokoleniowych z żywą przynależnością do około dwudziestu osób. W wielu miejscach dwa lub trzy grobowce budowane są obok siebie mniej więcej w tym samym czasie. Jeden grób grupy jest architektonicznie lepszy od pozostałych, co sugeruje, że jedna rodzina utrzymywała prymat lub wyższość, a społeczności już znały pewien stopień społecznej hierarchii. Grupowania w dwójkach i trójkach z zauważalną przewagą jednego domu są również rozpoznawalne w osiedlach, gdzie często dwa domy (jeden większy i jeden mniejszy) lub grupy trzech domów (jeden większy i dwa mniejsze) stoją razem.

Badania przeprowadzone w Danii, Wessex i na Wyspach Orkadach wykazały, że pojedyncza przybudówka pojawia się w odniesieniu do skupiska grobów na określonym obszarze. Takie ugrupowania terytorialne, składające się z dużej, zrujnowanej osłony i kilkunastu do dwudziestu megalitycznych grobowców, zostały zmapowane w centralnej Jutlandii w Danii. " Jeśli założymy, że jeden grób należał do wioski, to grupa osad (do dwudziestu) najprawdopodobniej była odpowiedzialna za budowanie ogrodzenia, które służyło jako centrum komunalne i religijne.
Na Orkadach, na północ od Szkocji, pozostałości dużych i małych pomników oferują wgląd w relacje wiosek i pomników. W tym miejscu znajduje się wiele dużych kopców komorowych, a także mniejsze kopce (patrz Fraser 1983, Biaggi 1994, 59 nn). Rozkład przestrzenny mówi nam coś o tym, kto korzystał z pomników: nie ma dwóch wielkich zabytków, które znajdują się blisko siebie. Przeciwnie, każdy z dużych kopców wydaje się być częścią jednostki topograficznej i prawdopodobnie służył wioskom w tym obszarze. Im więcej mniejszych cairnów było zlokalizowanych w pobliżu poszczególnych wiosek, i wydaje się, że każda wioska miała kopiec. Większe cairny najprawdopodobniej przez cały rok służyły jako miejsca spotkań i rytuałów przy ważnych okazjach, były budowane i utrzymywane przez ludzi z kilku wiosek.

W badaniach rozmieszczenia przestrzennego osiedli i pomników na Orkadach, Danii, Wessex i innych miejscach nie ma dowodów na funkcjonowanie patriarchalnego społeczeństwa podrzędnego. W przeszłości zakładano, że praca nad budową tych pomników musiała być kierowana przez klasę rządzącą, a same pomniki służyły pewnemu świeckiemu celowi: jako dwory królewskie lub grobowce. Ale, jak widzieliśmy z porzuconymi ośrodkami ceremonialnymi, w rozdziale 5 te zabytki mają charakter religijny i zostały zbudowane wspólnym wysiłkiem. Żaden indywidualny pomnik nie wyróżnia się jako siedziba wodza.

Studium przestrzennego rozmieszczenia grobów na starych cmentarzach i grobach europejskich sugeruje istnienie linii rodowych. To samo zapewnia badanie grup krwi. Co godne uwagi, możliwe jest określenie rodzaju krwi z kości ludzi zmarłych na tysiące lat. Niektóre cmentarze kultury Lengyel na Węgrzech badali Istvan Zalai-Gaal i Imre Lengyel, którzy analizowali rodzaje krwi szkieletów – mężczyzn, kobiet i dzieci. Stwierdzono, że dorosłe kobiety i dzieci były spokrewnione przez grupę krwi, ale dorośli mężczyźni z tego samego cmentarza uznano za niezwiązanych. Jest to rodzaj wzoru, którego moglibyśmy się spodziewać w społeczeństwie matrylinearnym, z matkami i córkami utrzymującymi rezydencję i własność nieruchomości, młodymi mężczyznami, którzy opuszczają własną, aby wejść do innej rodziny, i mężczyźni z innej królewskiej grupy poślubieni w matrylinarnej rodzinie.

Inny typ rozkładu przestrzennego, który odróżnia społeczeństwo Starej Europy od późniejszych kultur patriarchalnych, znajduje się w starych osadach europejskich. W wyrobiskach budowli neolitycznych można czasem znaleźć domy, które są większe i lepiej zbudowane (z wieloma remontami podłóg) niż pozostałe. Często duży dom znajduje się w centrum skupiska mniejszych budynków. Oczywiście, archeologowie często interpretowali je jako rodzaj "wielkiego człowieka", a małe domy jako kwatera dla wasali i służących. Ten pogląd jest wyraźnie niedokładny: dowody na hierarchiczny typ patriarchalnego społeczeństwa są całkowicie pozbawione dowodów osiedlenia, tak jak w dowodach cmentarnych lub w jakimkolwiek innym aspekcie życia w Starej Europie. Duży dom był centralnym domem "głównej linii rodziny".

W wielu miejscach starej Europy świątynie znajdują się w skupisku kilku budynków. Na początku neolitu Nea Nikomedeia w północnej Grecji, największy budynek, wyróżniający się nie tylko wielkością, ale także liczbą znalezionych w nim obiektów rytualnych, otoczony był sześcioma mniejszymi domami. W kulturach Tisza i Vinča znajdują się podobne aranżacje domów i świątyń. Najprawdopodobniej domy posiadały członków grupy spokrewnionej z jedną kobietą. Sanktuarium byłoby utrzymywane przez kobiety z rodzin mieszkających w okolicznych domach. Świątynia była w istocie świątynią rodzinną utrzymywaną przez członków dalszej rodziny. Tradycja kilku spokrewnionych rodzin opiekujących się wspólnym sanktuarium wciąż znajduje się wśród chrześcijańskich prawosławnych na wyspach Morza Egejskiego. Co istotne, działalność ta jest prowadzona przez kobiety z rodzin.

Z powyższych dyskusji wynika, że oczywiste oznaki patriarchalnych społeczeństw były nieobecne na Starych Europejskich cmentarzach i osadach. Nigdzie nie znajdziemy dowodów, których moglibyśmy się spodziewać w społeczeństwach patriarchalnych: indywidualne pochówki męskiej szlachty pochowane w sposób, który odzwierciedlałby ich światowy status.


Rola mężczyzn w symbolice i micie

Męski element symbolizmu był znaczący, ale daleki od bycia widocznym. W starym europejskim systemie symbolicznym, samce i mężczyźni stymulują i poprawiają życie, szczególnie wzrost roślin. Są ważną częścią procesu stawania się, ale w rzeczywistości nie tworzą życia. Fallus (a nie nasienie) jest ważnym symbolem. Fallus jako spontaniczna energia życiowa jest przedstawiony samodzielnie lub jest pokazany, że wyskakuje z żeńskiej macicy lub pomiędzy rogami (metafora dla macicy). W maltańskich świątyniach podwójne lub potrójne penisy pojawiają się w ołtarzach o kształcie wnęki. W rzeźbiarskich przedstawieniach wczesnego neolitu fallus jako boska energia jest często przedstawiana w połączeniu z tworzącym życie ciałem kobiecym: na przykład bogini czasami ma falliczną szyję. Wyraźnie, w tym religijnym systemie obie płcie wzajemnie się uzupełniają, a tym samym wzmacniają siły życia.

W sztuce neolitycznej i w mitach męskie bóstwa pojawiają się jako partnerzy bogiń. Oprócz Pani zwierząt jest Pan zwierząt, które mogą pochodzić z górnego paleolitu obrazu pół-człowieka / pół-zwierzęcia znalezionego w jaskiniach i związanego ze zwierzętami. W malowidłach ściennych Çatal Hüyük z siódmego tysiąclecia przed naszą erą, męska postać trzyma ptaka w każdej ręce: obraz równoległy do obrazu Pani zwierząt znanej z czasów neolitu i późniejszych, która została przedstawiona jako trzymająca gęsi, żurawie lub inne ptaki w każdej ręce. Zarówno w epoce neolitu, jak i historii, bogini ziemskiej płodności czasami była przedstawiana z partnerem męskim. Męskie i męskie bóstwa odkryte w grobie kultury Hamangia od początku piątego tysiąclecia p.n.e., na wybrzeżu Morza Czarnego, bardzo prawdopodobne, że reprezentują raczej siostrę i parę braci, niż małżeństwo, ponieważ w mitologiach europejskich bóstwa żeńskie i męskie są znane jako siostry i pary braci (na przykład litewska matka ziemia, Žemyna, ma brata, Žemininkasa i Skandynawska bogini, Freyja, ma brata Freyr).

Inną ważną, ale odmienną rolą męskiego boga jest małżonek wielkiej bogini; pojawia się w uroczystych obrzędach świętego małżeństwa, gamos hieros. To rytualne krycie zapewniało płynny proces cyklu wegetacyjnego i zapewniało płodność i szczęście ziemi. Rytuał ten jest dobrze znany z czasów historycznych, ale chociaż obrazy kopulacji pochodzą z czasów neolitu, takie obrazy są rzadkie (patrz rozdział 1, na temat hieros gamos). We wczesnej epoce historycznej, gamę hierosów obchodzono w erotycznych hymnach w Sumer i innych kulturach Bliskiego Wschodu oraz w Indiach. W micie i rytuale utrzymywała się przez całą historię i do XX wieku. W micie, zwłaszcza w irlandzkiej tradycji celtyckiej, królestwo zostało stworzone antropomorficznie, jako kobieca postać, która symbolizowała nie tylko płodność czy dobrobyt kraju, ale także dominację duchową i prawną. Irlandzkie legendy z cyklu Ulsterskiego zachowują mocne ślady prehistorycznego rytuału, w którym bogini nadawała dobrobyt ludowi, wybierając jednego z jego męskich członków jako swojego partnera.

Ikonografia świętego małżeństwa jest rozpoznawana w freskach, klejnotach i płaskorzeźbach z kości słoniowej znalezionych w indoeuropejskiej mykeńskiej, a później greckiej sztuce. Powtarzającym się tematem jest oblubieniec, który przybywa ze swego morza za granicę, aby wypełnić święte wesele w świątyni bogini. Złoty pierścionek z cytadeli mykeńskiej w Tiryns przedstawia przybycie oblubieńca na statku z kabiną i spotkanie boskiej pary przy wejściu do sanktuarium panny młodej. Słynny Fresk na statku z West House of Akrotiri, Thera, według Gosta Saflund (1981), może przedstawiać przybycie oblubieńca wybranego na święto weselne, które będzie obchodzone w sanktuarium. Kompleks Budynku B, w którym znaleziono fresk statku, uważany jest za sanktuarium, ponieważ wyświetla loggie z dużymi oknami (jak w minojskich modelach glinianych świątyń), werandy i balkony, z których jeden zwieńczony jest rogami konsekracji. Na tym balkonie pojawia się bogini-kapłanka, która odgrywa rolę boskiej oblubienicy. Ma uniesioną prawą rękę: zdaje się witać przybywającą flotę i statek niosący oblubieńca. Główna kapłanka, podobnie jak inne kobiety stojące na balkonach i na dachu (najprawdopodobniej stróżowie sanktuarium), jest przedstawiana na większą skalę niż mężczyźni. Poniżej budynku procesja młodych mężczyzn niesie zwierzęta w ofierze. Oblubieniec jest identyfikowany przez Saflunda jako postać męska na statku siedzącym w wytwornej kabinie, ozdobionej symbolami bogini: wisiorki stylizowanych kwiatów krokusów, motyli i słoneczników; lwy i delfiny są przedstawione na burcie statku. Ważne jest to, że w tym fresku, a także w innych przedstawieniach tego samego i późniejszych okresów, pan młody przychodzi do kwater panny młodej. Nie ma oznak, że oblubienica wychodzi z domu: boskie zaślubiny bogini z obcokrajowcem (który przybywa zza morza) odbywa się we własnej świątyni. Ta matrylokalna tradycja jest również zachowana w starożytnej Grecji w rycie hieros gamos z Hery wykonanym w sanktuarium bogini w Argive Heraion i na Samos. Relief z kości słoniowej z sanktuarium w Orthii, datowane na szósty wiek p.n.e., również przedstawia oblubieńca przybywającego na jego statku i czule przyjmowanego przez boginię.

Kapłańska i zbiorowa moc kobiet

Począwszy od wczesnej fazy neolitu, bogini, której rolę odgrywa kapłanka, jest przedstawiana w koronie lub siedzącą na tronie. We wczesnych zapisach historycznych iw folklorze nazywa się ją królową, kochanką, matroną lub damą. Bogini kapłanka jest wspomagana przez inne kapłanki i pomocników, liczącą od dwóch, trzech, czterech lub dziewięciu do całej uczelni. Uczestnicy wykonywali różnorodne obowiązki w rytuałach i konserwacji świątyni. Kapłanki i pomocnicy świątyni są pokazane w różnych rozmiarach i są oznaczone różnymi symbolicznymi projektami. Obok bogini były kapłanki, które mogły utworzyć radę ważną dla podejmowania decyzji. Rady dziewięciu kobiet są wymienione we wczesnych historycznych zapisach i istnieją w mitologiach europejskich. Skandynawska magika-kapłanka, znana jako Wulva, miała radę dziewięciu mądrych kobiet. Zgromadzenie dziewięciu kapłanek lub muz jest dobrze znane w starożytnej Grecji. Wspaniałym przykładem grupy służących świątynnych jest wzór otwartej świątyni z Zarkou w Tesalonice, pochodzącej z początku piątego tysiąclecia p.n.e. (patrz ryc. 65 powyżej). Zawiera dziewięć figurek różnej wielkości i wykonania. Jedna kapłanka (lub bogini) jest pokazana o wiele większa niż jej służący, a ona jest bogato zdobiona swoimi specjalnymi symbolami: ostrokątami i tri-liniami.

Kolejna skrzynia składająca się z dwudziestu jeden figurek została odzyskana z wczesnej świątyni Cucuteni z początku piątego tysiąclecia p.n.e.; jest to szczególnie interesujące, ponieważ figurki mogą przedstawiać grupę w rytmie świątynnym. (Wykopywane w Poduri-Dealul Ghindaru w Mołdawii, w północno-wschodniej Rumunii, figurki te są zilustrowane w Gimbutas 1989, tabl. 9.) Najprawdopodobniej wykorzystywane do rekonstrukcji obrzędów żyzności ziemi, figurki mierzą od sześciu do dwunastu centymetrów wysokości. Oprócz samych figurek, archeolodzy znaleźli piętnaście miniaturowych krzeseł lub tronów, na których można było umieścić większe figurki. Trzy największe z nich są pomalowane na brunatno-czerwone, z przeciwległymi cewkami węża na brzuchu i pastylkami na plecach, kropkowanymi trójkątami i pastylkami na obfitych udach i nogach, a także kartuszami z jodełkami na pośladkach. Średniej wielkości figurki mają prążkowany zespół na brzuchu i pasy nad udami i nogami. Małe figurki były raczej niedbale produkowane i nie są malowane symbolami. Tylko jedna figurka z całego zgromadzenia ma ludzkie ramiona; lewa ręka dotyka jej twarzy, podczas gdy prawa ręka zaciska lewą rękę na łokciu. Pozostałe figurki mają schematyczne, zgarbione ręce. Różnice w wielkości i jakości figurek mogą odzwierciedlać różnice w rolach kultowych, od bogini lub kapłanki do różnych poziomów asystentek i asystentów.

Wspólnoty kapłanek i rad kobiet, które musiały istnieć od tysiącleci w Starej Europie i na Krecie, przetrwały w epoce patriarchalnej, ale tylko w religijnych rytuałach. W ziemskim rytuale płodności Thesmophory (festiwalu Demeter) w starożytnej Grecji kobiety wybrały przewodniczącą i utworzyły radę, w której decyzje były głosowane większością głosów. Mężczyźni nie mogli brać udziału.

Wspólnoty kapłanek o wielkiej zbiorowej sile są dobrze znane we wczesnej historii jako siostry zaklęć (znanych z inskrypcji galijskich), a także jako kolegia kapłanek żyjących na wyspach, do których nie dopuszczono mężczyzn (wspomnianych przez Strabona i Pomponiusza Meli w I wieku n.e.). Kapłanki jako wyrocznie, prorokini i magowie znane są do czasów współczesnych w folklorze i micie. Grupy wróżek tańczących w kółko i na łąkach lub wokół kamiennych pierścieni, tworząc ogromną energię, pojawiają się w folklorze od Szkocji po Bułgarię nawet w XX wieku. Magiczna bogini, która pierwotnie była boginią śmierci i odrodzenia, ale później została uznana za czarownika lub wiedźmę, przetrwała do dziś jako Baskijczyk, irlandzki Macha lub Medb, bałtycka Ragana, skandynawska Freyja i niemiecka Holla.Te boginie pojawiają się same lub z dużymi grupami asystentów i sprawują nadprzyrodzoną moc w kontrolowaniu natury: księżyc, słońce, zaćmienia, burze, grad. Niszczą lub tworzą płodność pól i kontrolują męską seksualność. Oni sami są obdarzeni niewyczerpaną energią seksualną. Irlandzki Macha może biec szybciej niż najszybsze konie, podczas gdy widok Królowej Medy wystarczy, by pozbawić ludzi dwóch trzecich ich siły. Ci, którzy służyli Inkwizycji w piętnastowiecznej Hiszpanii, zabili ogromną liczbę "czarownic": tych, którzy praktykowali obrzędy bogini i którzy posiadali wiedzę na temat ziół leczniczych i innych uzdrawiających sztuk. Wśród wielu skarg na moce czarownic przekazanych przez żołnierza Inkwizytorowi znajduje się to godne uwagi zdanie: "Mają taką siłę ze względu na swoją sztukę, że mają tylko do rozkazywania, a mężczyźni muszą być posłuszni lub stracić życie” (cyt. Baroja 1975, 149) Mity i przekonania opisują kobietę jako silniejszą płeć, obdarzoną magicznymi mocami.

Pozostałości struktur społecznych na minojskiej Krecie, na wyspach północno-wschodniego morza Egejskiego, w Etrurii i Iberii

Po osiągnięciu rozkwitu kultury w piątym tysiącleciu p.n.e., stary europejski styl życia został zatopiony. Elementy kultury indoeuropejskiej – jej religia, ekonomia i struktura społeczna – zdominowały życie w Europie. Francuski mitolog Georges Dumézil (1939, 1958) dokonał podstawowej obserwacji, że bóstwa indoeuropejskiej religii można ogólnie podzielić na trzy klasy: suweren, wojownik i pracujący (do tej klasy zaliczono również rzemieślników i ogólne liczby "płodności"). Indo-europejska Europa sprzyjała hierarchicznym społeczeństwom, które dzieliły się na te trzy klasy. Patriarchat, społeczeństwo klasowe i wojna stały się normą. Stara kultura europejska nie została jednak całkowicie wyeliminowana. Jednym ze sposobów, w jaki odczuwano wpływ Starej Europy, był status kobiet w pewnych społeczeństwach europejskich we wczesnym okresie historycznym. Przetrwanie starych zwyczajów europejskich jest zapisane w historycznych relacjach, które nie tylko potwierdzają matriarchalny charakter Starego społeczeństwa europejskiego sugerowanego przez badania archeologiczne, ale także dostarczają szczegółów matriarchalnych zwyczajów, których archeologia nie może zachować.

Jednym z regionów, które najdłużej zachowały elementy starej kultury europejskiej, był Morze Egejskie, gdzie znaleziono zapisy opisujące zwyczaje matrylinearne. Kultura minojska Krety, w wyniku jej położenia geograficznego, zachowała matriarchalne zwyczaje znacznie później niż jej odpowiedniki na kontynencie. Ogromna ilość religijnej sztuki, architektury i sepulkralnych dowodów kultury minojskiej świadczy o znaczeniu kobiecych i matrylinearnych wzorców dziedziczenia kultury. Nawet po przybyciu indoeuropejskich Mykeńczyków tradycje matrylinearne pozostały silne. W pierwszym wieku p.n.e. grecki historyk i geograf Strabon opisuje małżeństwo matrylinearne na Krecie, a istnienie tego zwyczaju potwierdzają dowody z praw małżeńskich zachowane w Kodeksie prawnym Gortyna (V wieku p.n.e.). Prawo stanowi, że kobieta zachowała kontrolę nad swoim majątkiem nawet po zawarciu związku małżeńskiego i że mogła zdecydować się na rozwód z własnej woli. Inny aspekt staro-europejskiego systemu matrylinearnego, awangulat – ważna rola brata kobiety – opisany jest w tych samych inskrypcjach. Pośród innych obowiązków brat był odpowiedzialny za wychowywanie dzieci jego siostry.7

Kolejnym obszarem, który zachował elementy systemu matrifokalnego, jest Sparta. Chociaż Sparta ucieleśniała wiele elementów indoeuropejskiej struktury społecznej, takich jak nacisk na wojnę, odizolowana lokalizacja miasta w centrum Półwyspu Peloponeskiego w Grecji pomogła jej zachować elementy Starej Europy.

Etruskowie z centralnych Włoch zachowali także zwyczaje matrifokalne; kultura ta rozkwitała od VIII w. p.n.e., ale po V wieku p.n.e. zaczęła podupadać, gdy zaczęła się stopniowa asymilacja do Cesarstwa Rzymskiego. Grecki historyk Theopompus, który pisał w czwartym wieku p.n.e., był wstrząśnięty wolnością i siłą etruskich kobiet. Theopompus odnotował, że etruskie kobiety często ćwiczą bez skrupułów nago z mężczyznami i innymi kobietami. Lubiły pić i ubierały się w sposób podobny do mężczyzn. Nosiły nawet symbole obywatelstwa i rangi: płaszcze i wysokie buty. Imiona etruskich kobiet odzwierciedlały ich status prawny i społeczny, w ostrym kontraście z rzymskimi zwyczajami, w których kobieta nie miała własnego imienia. W rzeczywistości, zanim rzymska kobieta wyszła za mąż, była znana jako córka jej ojca, a po ślubie była znana jako żona męża. W przeciwieństwie do kobiet rzymskich, etruskie kobiety odgrywały ważną rolę kapłanek i widzących, i były siłą polityczną.

Wiele innych aspektów etruskiego społeczeństwa odzwierciedlają sukcesję matrylinearną i matrifocalną gospodarstwa domowego. Theopompus odnotował, że etruskie kobiety wychowywały własne dzieci, bez względu na to, czy znały ojca, czy nie. Ta matrifokalność była prawdopodobnie związana z prawem kobiety do posiadania własności i do matrylinearnej sukcesji. Sukcesja matrylinearna znalazła swoje odzwierciedlenie w nazewnictwie jednostek: w etruskich inskrypcjach poszczególne osoby są nazywane tylko imieniem matki. (Więcej informacji na temat roli etruskich kobiet znajduje się w rozdziale 9.)

Przetrwanie praktyk matrylinearnych nie jest po prostu cechą charakterystyczną starożytnego greckiego, egejskiego i śródziemnomorskiego świata, ale znajduje się również na peryferyjnych obszarach północnej i zachodniej Europy, gdzie wpływ infiltrujących plemion indoeuropejskich był słabszy. Wśród starożytnych i współczesnych kultur, które zachowują ten aspekt starego europejskiego dziedzictwa, są baskijska kultura Hiszpanii i Francji, Iberian i Piktów Szkocji. Inne kultury, które w przeważającej mierze były indoeuropejskie, ale także zachowały cechy matrylinearne, były Celtami, Krzyżakami i Bałtami. Jedną z najbardziej niezwykłych kultur, która zachowuje stare europejskie korzenie, jest Kraj Basków, który przetrwał do dziś w północnej Hiszpanii i południowo-wschodniej Francji. Baskowie mają kulturę całkowicie nieindoeuropejską, z własnym nie-indoeuropejskim językiem, folklorem, kodeks prawny, a matrylinearne zwyczaje wywodzą się z czasów starożytnej Europy. Baskijskie kodeksy nadają kobiecie wysoki status spadkobiercy, arbitra i sędziego, zarówno w czasach starożytnych, jak i współczesnych. Prawa regulujące sukcesję we francuskim Kraju Basków traktują mężczyzn i kobiety w równym stopniu. Inną starą europejską kulturą na Półwyspie Iberyjskim był Iberyjski, którego matrifokalne praktyki były dyskutowane przez greckiego historyka i geografa Strabona w I wieku p.n.e.: „Wśród Iberyjczyków mężczyźni przynoszą posagi do kobiet. Od nich tylko córki dziedziczą własność. Bracia są oddani w małżeństwie przez swoje siostry. We wszystkich swoich zastosowaniach ich stan społeczny to jedna z ginokokracji.”

Dalej na północ w Europie starożytne zapiski zachowują wspomnienia starych europejskich kultur na Wyspach Brytyjskich. Obszar dzisiejszej Szkocji był zamieszkiwany przez plemię znane jako Piktowie, którzy mówili w języku nie-indoeuropejskim i którzy uniknęli indo-europejizacji aż do późna, ponieważ Imperium Rzymskie nigdy nie rozciągało się dalej na północ niż Mur Hadriana. Piktowie zachowali także prawa matrylinearne oraz religię bogini i jej symbole. W tej kulturze transmisja własności była matrylinearna. Innym zwyczajem Piktów, nadal praktykowanym w części szkockich Highlands na początku XX wieku, było to, że kobieta pozostała w domu swoich rodziców, nawet po ślubie.

Znaczna część Wielkiej Brytanii i Irlandii była okupowana w czasach przed-rzymskich przez plemiona celtyckie, które, mimo że posługują się językami indoeuropejskimi, nadal zachowały wiele starych zwyczajów europejskich, takich jak kult bogini i sukcesja matrylinearna. Tradycyjne irlandzkie narracje opisują małżeństwo jako zasadniczo matrilokalna. Wczesna literatura irlandzka i walijska zachowuje legendy o celtyckich bohaterach, którzy, podobnie jak greccy bohaterowie, opuszczają dom, aby szukać spadkobiercy, aby wyjść za mąż i tym samym dzielić rządy nad swoimi ziemiami. Prawa starożytnej Irlandii i Walii odzwierciedlają ważną rolę brata matczynego, który reprezentował krewnych matek, a także ważną rolę dla syna siostry, który dziedziczył majątek. Najprawdopodobniej sukcesja matrylinearna była w starożytnym społeczeństwie celtyckim.

Mówiąc ogólnie, starożytne zapisy i archeologia ujawniają ważną społeczną rolę celtyckich kobiet, które miały osobisty prestiż i mogły posiadać własność, mimo że celtycki system prawny został założony w patriarchalnym indoeuropejskim zwyczaju. Region Galii (współczesna Francja) był zamieszkały w czasach rzymskich przez plemiona celtyckie. W pierwszym wieku przed Chrystusem grecki pisarz Diodor Sycylijczyk opisuje kobiety galijskie jako "nie tylko równe mężom w swojej formie, ale także rywalizujące z nimi w siłę". Jednym z najbardziej znanych celtyckich postaci historycznych była Boudicca, Celtycka królowa, która żyła na wyspie Wielkiej Brytanii. Była wdową po celtyckim królu i wywołała bunt przeciwko Rzymianom, aby odzyskać swoje dziedzictwo. Rzymianin Dio Cassius opisuje ją z podziwem: "Ona była ogromna, przerażający aspekt… Ogromna masa jaskrawoczerwonych włosów opadła na kolana: nosiła wielki skręcony złoty naszyjnik (na szyi) i tunikę w wielu kolorach, nad którą był gruby płaszcz, zapinany na broszkę." Wykopaliska archeologiczne we wschodniej Francji i Nadrenii ujawniły wyjątkowo bogate groby kobiet celtyckich z epoki żelaza, pochodzące z siódmego do czwartego wieku p.n.e.; te kobiety należały do kultur celtyckich Hallstatt i La Tène.

W dawnych czasach cechy matrifokalne utrzymywały się również na obszarach skandynawskich i germańskich, gdzie związek matczyny uważano za ważniejszy niż ojcowski. Wśród Turyngów własność mężczyzny przeszła na siostrę lub matkę, gdyby zmarł bez dzieci. W Burgundii przez kobiety przechodziły posiadłości i tytuły królewskich domów. Wśród Sasów pretensja do tronu nie została uznana za kompletną, dopóki aspirant nie poślubi królowej. W różnych plemionach germańskich sukcesja matrylinearna była normą, a królestwo było dziedziczone poprzez małżeństwo z królową lub księżniczką. Jeszcze w VIII wieku n.e. w Skandynawii królestwo przeszło do córek i ich mężów. Najwcześniejsze historyczne dokumenty nordyckich i germańskich plemion mówią, że mężczyźni byli często wymieniani według imion matki, zamiast ich ojca: ta sama praktyka, którą widzieliśmy wśród nieindoeuropejskich kultur na obszarze Morza Egejskiego.

W starożytnych kulturach wczesnego okresu historycznego pozostało wiele elementów starej kultury europejskiej. Jednym z najbardziej widocznych jest matrilinijność i dziedziczenie własności przez linię żeńską rodziny; następstwo tronu lub pozycji władzy również przechodziło przez linię żeńską, od matki do córki. Dostrzegamy znaczenie linii żeńskiej w nazewnictwie osób, których nazwa pochodzi od matki, a nie od ojca. Szczególne znaczenie miała relacja między siostrą a bratem; nawet małżeństwa między bratem a siostrą są znane, na przykład w starożytnym Egipcie. Siostra miała większą lojalność wobec swojego brata niż męża. Brat był bezpośrednio zaangażowany w wychowanie i edukację dzieci. W wielu miejscach małżeństwo było endogamiczne: co oznacza ludzie poślubionych w swoich grupach kulturowych.

W kulturach indoeuropejskich, które są nam najbardziej znane, społeczeństwo patriarchalne, z naciskiem na wojnę i wartość broni, jest odzwierciedlone w religii przez bóstwa-wojowników i symbolikę religijną poprzez nacisk na broń. Hierarchiczna hierarchizacja społeczeństw indoeuropejskich znajduje odzwierciedlenie w hierarchii indoeuropejskich bóstw. W Starej Europie struktura społeczna społeczeństwa była inna. Jest to jeden z głównych powodów, dla których staro-europejska religia miała naturę zasadniczo różną od bardziej znanych indoeuropejskich religii.

Wnioski
Odtworzenie przed-Indo-Europejskiej struktury społecznej Starej Europy jest możliwe, jeśli wykorzystane zostaną różne źródła z rozmaitych dyscyplin: językowej, historycznej, mitologicznej, religijnej, archeologicznej (zwłaszcza dowody z cmentarzy i osadów). Dowody z tych dyscyplin pokazują, że Staro Europejska struktura społeczna była matrylinearna, z następstwem tronu i dziedziczenia przechodzącej przez linię żeńską. Społeczeństwo było zorganizowane wokół teokratycznej, demokratycznej wspólnoty świątynnej, kierowanej przez bardzo szanowaną kapłankę i jej brata (lub wuja); Rada kobiet służyła za organ zarządzający. W całej Starej Europie nie ma dowodów na indo-europejski typ patriarchalnego wodza.

piątek, 18 stycznia 2019

Płodowa świadomość Stanislava Grofa

Stanislav Grof (ur. 1931), jest amerykańskim psychologiem czeskiego pochodzenia,  pionierem w dziedzinie badań różnych alternatywnych stanów świadomości. Zasłynął zwłaszcza dzięki badaniom nad wykorzystaniem LSD
w terapii nerwic, zaś po zdelegalizowaniu tej substancji, opracował własną technikę niefarmakologicznego wprowadzania pacjentów w odmienne stany świadomości, którą nazwał oddychaniem holotropowym.

Poniższy fragment książki Holotropowy umysł. Trzy poziomy ludzkiej świadomości i sposób, w jaki kształtują nasze życie, zasługuje na uwagę chociażby z tego względu, że konsekwentnie przełamuje mur obojętności wobec nietypowych aspektów ludzkiej świadomości płodowej.



Stanislav Grof with Zina Bennett: The Holotropic mind. The Three Levels of Human Consciousness and How They Shape Our Lives. San Hrancisco, 1993

Tłumaczenie: Piotr Kawecki



(…)
Zjawiska okołoporodowe występują w czterech różnych doświadczalnych wzorach, które nazywam Podstawowymi Matrycami Perinatalnymi (BPM – Basic Perinatal Matrices). Każda z czterech matryc jest ściśle związana z jednym z czterech kolejnych okresów biologicznego porodu. Na każdym z tych etapów dziecko przechodzi doświadczenia, które charakteryzują określone emocje i uczucia fizyczne; każdy z tych etapów wydaje się również kojarzony z konkretnymi symbolicznymi obrazami. Tworzą one wysoce zindywidualizowane plany psycho-duchowe, które kierują naszym doświadczeniem. Mogą one znaleźć odzwierciedlenie w psychopatologii indywidualnej i społecznej lub w religii, sztuce, filozofii, polityce i innych dziedzinach życia. I, oczywiście, możemy uzyskać dostęp do tych psycho-duchowych wzorców poprzez niezwykłe stany świadomości, które pozwalają nam znacznie wyraźniej widzieć przewodnie siły naszego życia.

Pierwsza matryca, BPM I, którą można nazwać "Wszechświatem owodniowym", odnosi się do naszych doświadczeń w łonie matki przed rozpoczęciem porodu. Druga matryca, BPM II lub "Kosmiczne pochłonięcie i brak wyjścia", odnosi się do naszych doświadczeń, gdy zaczynają się skurcze, ale przed otwarciem szyjki macicy. Trzecia matryca, BPM III, „Zmagania śmierci
i odrodzenia”, odzwierciedla nasze doświadczenia, gdy przechodzimy przez kanał rodny.
Czwarta i ostateczna matryca, BPM IV, którą możemy nazywać "Śmierć i Odrodzenie", jest związana z naszym doświadczeniem, kiedy opuszczamy ciało matki. Każda matryca okołoporodowa ma swoje specyficzne aspekty biologiczne, psychologiczne, archetypowe i duchowe.

W kolejnych czterech rozdziałach przyjrzymy się matrycom okołoporodowym, które naturalnie rozwijałyby się podczas porodu. Każdy rozdział rozpoczyna osobista opowieść opisująca doświadczenia charakterystyczne dla danej matrycy, następnie omawia biologiczną podstawę doświadczenia, sposób, w jaki to przeżycie zostaje przetłumaczone na konkretną symbolikę w naszej psychice i jak ta symbolika wpływa na nasze życie.

Należy chyba zauważyć, że w empirycznej autorefleksji niekoniecznie doświadczamy poszczególnych matryc w ich naturalnej kolejności. Zamiast tego, materiał perinatalny jest wybierany przez nasze własne wewnętrzne systemy radarowe, określając kolejność, w jakiej każda osoba uzyskuje dostęp do tego wysoce indywidualnego materiału. Niemniej jednak, dla uproszczenia, warto pomyśleć o nich w kolejności czterech następnych rozdziałów.



II
PERINATALNE  MATRYCE  – WPŁYWY,  KTÓRE  KSZTAŁTUJĄ  LUDZKĄ  ŚWIADOMOŚĆ
W  OKRESIE  ŻYCIA  PRENATALNEGO  DO  NARODZIN

Sen to małe ukryte drzwi w najgłębszym i najbardziej intymnym sanktuarium duszy, które otwierają się na tę prastarą kosmiczną noc, która była duszą na długo zanim pojawiło się świadome ego i będzie duszą znacznie wykraczającą poza to, do czego może dotrzeć świadome ego.

                                                                                                                   – Carl Gustav Jung, Wspomnienia, sny, refleksje

 (…)
Wspomagany przez terapeutę i wyszkoloną pielęgniarkę, człowiek, psychiatra po trzydziestce, poprowadził go do zmienionego stanu, w którym poruszał się powoli, ale głęboko w świecie, który istniał w najgłębszych zakątkach jego świadomości. Na początku nie zauważył żadnych wielkich percepcyjnych lub emocjonalnych zmian, tylko subtelne objawy fizyczne, które sprawiły, że pomyślał, że może dostał grypy. Doświadczył złego samopoczucia, dreszczy, dziwnego i nieprzyjemnego smaku w ustach, lekkich nudności i dyskomfortu w jelitach. Fale łagodnych wstrząsów i drgawek falowały przez różne mięśnie jego ciała, a on zaczął się pocić.

Niecierpliwił się, przekonany, że nic się nie dzieje i zaniepokojony, że najwyraźniej złapał wirusa grypy. Być może, pomyślał, wybrał zły moment na przeprowadzenie tej pracy, ponieważ brała go choroba. Postanowił zamknąć oczy i uważniej obserwować, co się z nim dzieje.

Gdy tylko zamknął oczy, poczuł, że wkracza w zupełnie inny i głębszy poziom świadomości, poziom, który był dla niego zupełnie nowy. Miał dziwne uczucie kurczącego się rozmiaru, jego głowa była znacznie większa niż reszta ciała i kończyn. A potem uświadomił sobie, że to, czego początkowo się obawiał jako nadciągającej grypy, stało się teraz całym kompleksem zjadliwej toksyczności – nie jako dorosły, ale jako płód! Poczuł się zawieszony w cieczy zawierającej pewne szkodliwe substancje, które dostały się do jego ciała przez pępowinę, i był pewien, że wszystkie one są szkodliwe i wrogie. Mógł posmakować porażającej substancji, dziwnej mieszanki jodu i rozkładającej się krwi lub stęchłego bulionu.

Kiedy to wszystko się działo, dorosła jego część, ta część, która została przeszkolona medycznie
i zawsze szczyciła się zdyscyplinowaną naukową perspektywą, obserwowała płód z obiektywnej odległości. Lekarz-naukowiec w nim wiedział, że toksyczne ataki w tym bardzo trudnym okresie jego życia pochodziły z ciała jego matki. Od czasu do czasu potrafił odróżnić jedną z tych szkodliwych substancji od innej – teraz wydawały się przyprawami lub innymi składnikami nieodpowiedniej dla płodu żywności, innym razem dymem papierosowym, który wdychać musiała matka, a jeszcze innym razem dotknięciem alkoholu. Uświadomił sobie również emocje matki – rodzaj chemicznej esencji jej lęku w jednej chwili, gniewu w następnej, kiedy indziej uczuć na temat ciąży, a nawet podniecenia seksualnego.

Idea, że u płodu może istnieć funkcjonująca świadomość, była sprzeczna z wszystkim, czego nauczono go na uczelni medycznej. Co więcej, zdumiewało go to, że w tym okresie życia zdawał sobie sprawę z subtelnych niuansów w interakcji między sobą a matką. Mimo to nie mógł zaprzeczyć konkretnej naturze tych doświadczeń. Wszystko to tworzyło z obecnym w nim naukowcu bardzo poważny konflikt; wszystko, czego doświadczał, było sprzeczne ze wszystkim, co "wiedział". Potem doszło do rozwiązania konfliktu i wszystko stało się bardzo jasne: konieczne było zrewidowanie jego obecnych przekonań naukowych – coś, co wiedział, że zdarzało się wiele razy innym w toku historii – zamiast kwestionować znaczenie własnego doświadczenia.

Po okresie dłuższych zmagań, porzucił swoje analityczne myślenie i zaakceptował wszystko,
co się z nim działo. Jego objawy grypowe i trawienne zniknęły. Wyglądało na to, że łączył się ze wspomnieniami niezakłóconych okresów życia wewnątrzmacicznego. Teraz jego pole widzenia było coraz jaśniejsze i coraz bardziej ekstatyczne. Wyglądało to tak, jakby wiele warstw grubych, brudnych pajęczyn zostało magicznie zdjętych i rozpuszczonych. Sceneria przed nim otworzyła się
i odkrył, że otacza go wspaniałe światło i energia, które płynęła w subtelnych wibracjach przez całą jego istotę.

Na jednym poziomie nadal był płodem, doświadczając ostatecznej doskonałości i błogości dobrego łona lub noworodka łączącego się z odżywczą, ratującą życie piersią. Na innym poziomie stał się całym wszechświatem. Był świadkiem widowiska makrokosmosu z niezliczonymi pulsującymi galaktykami. Czasami stał na zewnątrz, obserwując te rzeczy jako widz; innym razem stawał się nimi. Te promienne i zapierające dech w piersiach kosmiczne widoki przeplatały się z doświadczeniami równie cudownego mikrokosmosu – tańca atomów i cząsteczek, następnie pojawienia się biochemicznego świata i rozwijania początków życia i poszczególnych komórek. Czuł, że po raz pierwszy w życiu przeżywał wszechświat jako to, czym on jest naprawdę – niezgłębioną tajemnicą, boską grą energii.

To bogate i złożone doświadczenie trwało przez to, co wydawało się wiecznością. Stwierdził, że wahał się między doświadczaniem siebie w stanie cierpiącego, chorego płodu a stanem błogiej
i pogodnej wewnątrzmacicznej egzystencji. Czasami szkodliwe wpływy przybierały formę archetypowych demonów lub złowrogich stworzeń z bajkowego świata. Zaczął otrzymywać powódź spostrzeżeń dotyczących powodów, dla których dzieci są tak zafascynowane mitycznymi opowieściami i ich postaciami. Niektóre z tych spostrzeżeń miały znacznie szersze znaczenie. Tęsknota za stanem całkowitego spełnienia, takim jak ten, który można doświadczyć w dobrym łonie lub w mistycznym uniesieniu, okazała się być ostateczną siłą motywującą każdego człowieka. Widział ten motyw tęsknoty wyrażający się w odkrywaniu baśni ku szczęśliwemu zakończeniu. Widział to w marzeniu rewolucjonisty o utopijnej przyszłości. Widział to w dążeniu artysty do akceptacji i uznania.  I widział to w ambicjach posiadania, statusu i sławy. Stało się dla niego jasne, że oto była odpowiedź na najbardziej podstawowy dylemat ludzkości. Pragnienie i stojąca za tym potrzeba nigdy nie byłaby zaspokojona nawet przez najbardziej spektakularne osiągnięcia w świecie zewnętrznym. Jedynym sposobem zaspokojenia pragnienia było ponowne połączenie się z tym miejscem we własnej nieświadomości. Nagle zrozumiał przesłanie tak wielu duchowych nauczycieli, że jedyną rewolucją, która może zadziałać, jest wewnętrzna transformacja każdej ludzkiej istoty.

Podczas epizodów, w których przeżywał pozytywne wspomnienia o swojej egzystencji płodowej, doznał uczucia jedności z całym wszechświatem. Oto Tao, Przekroczenie granic, i Tat tvam asi
z Upaniszad. Stracił poczucie indywidualności. Jego ego rozpłynęło się i stał się całym istnieniem. Czasami to doświadczenie było niematerialne i pozbawione treści; czasami towarzyszyło mu wiele pięknych wizji – archetypowe obrazy Raju, najwyższy róg obfitości, złoty wiek lub dziewicza natura. Stał się rybą płynącą w krystalicznie czystych wodach, motylem unoszącym się na górskich łąkach
i mewą nurkującą w dół, by spojrzeć na powierzchnię oceanu. Stał się oceanem, zwierzętami, roślinami, chmurami – raz jednym, raz drugim, czasem wszystkimi jednocześnie.

Nic konkretnego się po tym nie stało, poza tym, że zaczął odczuwać jedność z naturą i wszechświatem, skąpane w złotym świetle, które powoli malało. Zaprzestał tego doświadczenia i niechętnie powrócił do codziennego stanu świadomości. Gdy to zrobił, był pewien, że stało się coś bardzo ważnego i że już nigdy nie będzie taki sam. Osiągnął nowe poczucie harmonii i samoakceptacji, a także globalne zrozumienie egzystencji, którego nie potrafił opisać słowami.
Przez wiele godzin po tym doświadczeniu czuł się absolutnie przekonany, że składa się z czystej energii i ducha, co sprawia, że trudno jest w pełni zaakceptować jego stare wierzenia w jego fizyczną egzystencję. Późnym wieczorem tego dnia miał głębokie poczucie bycia uzdrowionym i całkowitym, wracając do doskonale funkcjonującego ciała.

Dla psychiatry, który doświadczył tego wszystkiego, w następnych miesiącach pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Łatwo było odrzucić wiele z tego, co przeżył, jeśli jego doświadczenie byłoby tylko intelektualne. Intelektualne zrozumienie mogło pochodzić z książek lub filmów. Ale zdarzyło się coś więcej. Bardziej niż cokolwiek innego, jego doświadczenia były zmysłowymi – niezwykłymi fizycznymi doznaniami, wypełnionymi uczuciami dziwnych faktur, światła i mroków życia. Czuł chorobę wywołaną przez toksyny, które bombardowały go w łonie matki, a następnie niewytłumaczalne oczyszczenie.

To prawda, że niektóre informacje na temat tego królestwa mogły pochodzić z książek, które przeczytał lub widzianych filmów, ale co było źródłem jego drobiazgowo szczegółowych wrażeń?   Jak mógł poznać uczucia okresu płodowego w jego życiu? Najwyraźniej jego świadomość dostarczała mu niesamowicie szczegółowych, złożonych i konkretnych informacji, o których nigdy nie śnił. Czuł jedność ze wszechświatem, Tao. Doświadczył rozpadu swego ego i połączenia się z całym bytem. Ale jeśli wszystko to było prawdą, musiał porzucić to, co do tej pory uważał, że nasze umysły mogą nam dostarczyć wspomnień z wydarzeń, które doświadczyliśmy z pierwszej ręki w okresie po naszych narodzinach.

Skąd mam wiedzę o pytaniach, które przeszły przez umysł psychiatry? Wiem, ponieważ doświadczenia opisane powyżej, to moje własne. Jednak odkryłem również, że doświadczenia te nie są ani wyjątkowe, ani niezwykłe w badaniach nad głęboką świadomością. Wręcz przeciwnie, moja opowieść przedstawia konkretny zestaw ludzkich doświadczeń, które pojawiły się w setkach podobnych sesji innych ludzi, których byłem świadkiem w ciągu ostatnich trzydziestu lat.

Biologiczne i psychologiczne cechy BPM I

Zasadniczy aspekt tej matrycy, a także obrazy z niej płynące, odzwierciedlają naturalną symbiozę, jaka istnieje między matką a dzieckiem w tym okresie naszego życia. Ważne jest, aby pamiętać,
że w tym czasie jesteśmy tak blisko związani z matką, zarówno biologicznie jak i emocjonalnie,
że jesteśmy prawie jak organ w jej ciele. W okresach niezakłóconego życia wewnątrzmacicznego, warunki dla dziecka są bliskie ideału. Tlen i składniki odżywcze potrzebne do wzrostu są stale dostarczane przez łożysko, które usuwa również wszystkie produkty odpadowe. Płód jest chroniony przed głośnymi hałasami i wstrząsami przez płyn owodniowy, a ciało matki i temperatura w macicy utrzymuje się na stosunkowo stałym poziomie. Istnieje bezpieczeństwo, ochrona i natychmiastowe, łatwe zaspokojenie wszystkich potrzeb.

Ten obraz życia w łonie matki może wyglądać cudownie i różowo, ale nie jest tak konsekwentnie.
W najlepszych sytuacjach optymalne warunki są zakłócane tylko rzadko i na krótki czas. Na przykład matka może czasami spożywać pokarmy, które powodują cierpienie płodu, spożywając napój alkoholowy lub paląc papierosa. Może spędzić trochę czasu w bardzo hałaśliwym otoczeniu lub wywołać u siebie i w dziecku dyskomfort, jadąc samochodem po wyboistej drodze. Jak wszyscy inni, może przeziębić ją lub mieć grypę. Co więcej, aktywność seksualna, szczególnie w późniejszych miesiącach ciąży, może być również odczuwana na pewnym poziomie przez płód.

W najgorszych sytuacjach życie w łonie matki może być wyjątkowo niewygodne. Na istnienie niemowlęcia może mieć wpływ ciężka infekcja matki, choroba endokrynologiczna lub metaboliczna lub ciężka toksyna. Możemy nawet mówić o "toksycznych emocjach", takich jak intensywny lęk, napięcie lub gwałtowne wybuchy gniewu. Na jakość ciąży może wpływać stres w pracy, przewlekłe zatrucia, uzależnienie lub okrutne traktowanie matki. Sytuacja może być tak zła, że spontaniczne poronienie jest nieuchronne. W głębokiej pracy empirycznej ludzie odkryli nawet dobrze ukrywane rodzinne tajemnice, takie jak fakt, że byli niechciani i że matka próbowała przerwać ciążę na najwcześniejszych etapach ich życia.

We współczesnych położnictwie nasze negatywne doświadczenia podczas okresu płodowego są uważane za ważne tylko z fizycznego punktu widzenia, to znaczy tylko jako potencjalne źródło biologicznych uszkodzeń ciała. Uważa się, że w rozwoju psychicznym dziecka skutki, pojawiają się tylko w wyniku organicznego upośledzenia mózgu. Jednak doświadczenia opisane przez ludzi, którzy są w stanie ponownie doświadczyć tego poziomu w nietypowych stanach świadomości, nie pozostawiają wątpliwości, że na świadomość dziecka może mieć wpływ szeroki zakres szkodliwych wpływów, mających miejsce nawet na najwcześniejszych etapach życia zarodkowego. W takim przypadku musielibyśmy założyć, że tak samo jak "dobra" lub "zła pierś", istnieje również "dobre" lub "złe łono". Pod tym względem pozytywne doświadczenia w łonie wydają się odgrywać w rozwoju dziecka, co najmniej tak samo ważną rolę, jak pozytywne doświadczenie pielęgnacyjne.

W nietypowych stanach świadomości wiele osób zgłasza swoje wewnątrzmaciczne doświadczenia
w niezwykle żywy sposób. Doświadczają siebie jako bardzo małych, z charakterystycznie dużą głową w stosunku do ich ciała. Mogą odczuwać otaczający płyn owodniowy, a czasem nawet obecność pępowiny. Jeśli łączą się z okresami życia płodowego, gdzie nie było żadnych zakłóceń, doświadczenia są związane z błogim stanem świadomości, w którym nie ma poczucia dualności między podmiotem a przedmiotem. Jest to stan "oceaniczny" bez granic, w którym nie rozróżniamy siebie od organu matczynego, od nas samych, od świata zewnętrznego.

To doświadczenie płodowe może rozwijać się w kilku różnych kierunkach. Oceaniczny aspekt życia zarodkowego może sprzyjać identyfikacji z różnymi formami życia wodnego, takimi jak wieloryby, delfiny, ryby, meduzy, a nawet wodorosty. Poczucie bycia bez granic, których doświadczamy w łonie matki, może również pośredniczyć w poczuciu bycia "w jedności" z kosmosem. Można utożsamiać się z przestrzenią międzygwiezdną, różnymi ciałami niebieskimi, całą galaktyką lub wszechświatem w całości. Niektórzy ludzie identyfikują się również z doświadczeniem astronautów pływających w nieważkości w kosmosie, dołączonych do "statku matki" z życiodajnym rurociągiem pępowinowym.

Fakt, że dobre łono zaspokaja potrzeby płodu bezwarunkowo, jest podstawą symbolizmu, takiego jak nieskończone dobrodziejstwa "matki natury" – istoty pięknej, bezpiecznej i odżywczej. Kiedy przeżywamy doświadczenia płodowe w stanach niezwyczajnych, te doświadczenia mogą nagle zmienić się we wspaniałe scenerie przedstawiające przepyszne tropikalne wyspy, sady owocowe, pola dojrzewającej kukurydzy lub bujne ogrody warzywne na tarasach andyjskich. Inna możliwość jest taka, że doświadczenie płodowe otwiera się na archetypowe królestwo zbiorowej nieświadomości, a zamiast niebios astronomów lub natury biologów spotykamy niebiańskie królestwa i Ogrody Raju z mitologii różnych kultur świata. W ten intymny i logiczny sposób symbolika BPM I splata razem różne elementy płodu, oceanu, kosmosu, natury, rajskiego i niebiańskiego pochodzenia.

Stan ekstazy i kosmiczna jedność

Zazwyczaj doświadczenia z BPM I ma silne mistyczne brzmienie; czuje się je jako sakrum lub święte. Bardziej precyzyjnym może być określenie uświęcone, którego C. G. Jung używał dla unikania religijnego żargonu. Kiedy mamy tego rodzaju doświadczenia, czujemy, że napotkaliśmy wymiary rzeczywistości, które należy do wyższego rzędu. Istnieje ważny duchowy aspekt BPM I, często opisywany jako głębokie uczucie kosmicznej jedności i ekstazy, ściśle związane z doświadczeniami, które moglibyśmy mieć w dobrym łonie – pokój, spokój, pogodę ducha, radość i błogość. Nasze codzienne postrzeganie przestrzeni i czasu wydaje się zanikać, a my stajemy się "czystą istotą". Język nie oddaje istoty tego stanu, powodując, że większość opisów ogranicza się tylko do określeń: "nieopisany” lub "niewysłowiony”.

Opisy kosmicznej jedności często wypełniają paradoksy, które naruszają logikę Arystotelesa.
Na przykład w życiu codziennym zakładamy, że rzeczy, które napotykamy, nie mogą być jednocześnie sobą, a nie być sobą, lub że nie mogą być czymś innym niż tym, czym są. "A" nie może być "nie-A" lub "B". Jednak doświadczenie kosmicznej jedności może być "bez zawartości, ale obejmować wszystko, co istnieje". Albo możemy poczuć, że jesteśmy "bez ego" w tym samym czasie, kiedy nasza świadomość rozszerzyła się na cały wszechświat. Możemy odczuwać pokorę i lęk przez naszą własną nieistotnością, a jednocześnie mieć poczucie ogromnego osiągnięcia i znaczenia, czasami w stopniu utożsamienia się z Bogiem. Możemy postrzegać siebie jako istniejący, a jednak nie istniejący i widzieć wszystkie materialne obiekty jako puste, podczas gdy pustka sama pojawia się wypełniona formą.

W tym stanie kosmicznej jedności czujemy, że mamy bezpośredni, natychmiastowy i nieograniczony dostęp do wiedzy i mądrości o uniwersalnym znaczeniu. Zazwyczaj nie oznacza to konkretnych informacji ze szczegółami technicznymi, które mogłyby być praktycznie zastosowane; wiąże się to raczej ze złożonym, odkrywczym wglądem w naturę istnienia. Zazwyczaj towarzyszy temu poczucie pewności, że ta wiedza jest ostatecznie bardziej odpowiednia i "prawdziwa" niż percepcje i przekonania, które dzielimy w życiu codziennym. Starożytne indyjskie Upaniszady mówią o tym głębokim wglądzie w ostateczne sekrety istnienia jako "wiedza o tym, której znajomość daje wiedzę wszystkiego".

Zachwyt związany z BPM I można nazwać "ekstazą oceaniczną". Później w tej książce, w sekcji dotyczącej BPM III, napotkamy bardzo odmienną formę uniesienia związaną z procesem śmierci-odrodzenia. Ukułem dla tego termin ekstazy wulkanicznej. Jest dzika, dionizyjska, z pozornie nienasyconymi ilościami wybuchowej energii i silnym dążeniem do gorączkowej aktywności.
W przeciwieństwie do tego, energia oceaniczna BPM I mogłaby być nazywana Apollińską; obejmuje spokojne topnienie wszystkich granic, wraz z łagodnością i uspokojeniem. Gdy nasze oczy są zamknięte, a reszta świata odcięta, manifestuje się jako niezależne wewnętrzne doświadczenie, które ma cechy, które już opisałem. Kiedy otwieramy oczy, zmienia się w sens łączenia się, lub "stania się jednym ze” wszystkim, co postrzegamy wokół nas.

W stanie oceanicznym świat wydaje się manifestować nieopisany blask i piękno. Potrzeba rozumowania dramatycznie się zmniejsza, a wszechświat staje się „tajemnicą, której należy doświadczyć, a nie zagadką do rozwiązania”. Staje się praktycznie niemożliwe, aby znaleźć coś negatywnego na temat istnienia; wszystko wydaje się absolutnie idealne. To poczucie doskonałości ma wbudowaną sprzeczność, którą Ram Dass uchwycił kiedyś bardzo zwięźle dzięki stwierdzeniu, które usłyszał od swojego himalajskiego guru: „Świat jest absolutnie doskonały, łącznie z własnym niezadowoleniem z niego i wszystkim, co próbujesz zrobić, aby to zmienić”. Doświadczając ekstazy oceanicznej, świat opon staje się przyjaznym miejscem, w którym możemy bezpiecznie i pewnie przyjąć postawę dziecięcą i bierną. W tym stanie zło wydaje się efemeryczne, nieistotne, a nawet nieistniejące.

Uczucia oceanicznej ekstazy są ściśle związane z "szczytowym doświadczeniem Abrahama Maslowa". Scharakteryzował to jako: czucie się w całości, jednolity i zintegrowany; bez wysiłku
i swobodnie; całkowicie sam; wykorzystując w pełni twoje możliwości; wolne od blokad, zahamowań    i lęków; spontaniczny i ekspresyjny; w tu i teraz; bycie czystą psyche i duchem; bez pragnień i potrzeb; jednocześnie dziecinnym i dojrzałym; i wypełniony łaską w sposób, który jest poza słowami. Podczas gdy moje obserwacje oceanicznej ekstazy wyrosły przede wszystkim z doświadczeń napotykanych w regresywnej pracy doświadczalnej, opisy Maslowa odzwierciedlają jego studium spontanicznych szczytowych doświadczeń w dorosłym życiu. Silne podobieństwa między tymi dwoma obszarami sugerują, że korzenie niektórych z naszych najpotężniejszych sił motywacyjnych sięgają daleko wstecz w nasze życie, niż początkowo sądzili psychologowie.



W Polsce do tej pory ukazały się:

  • Poza mózg: narodziny, śmierć i transcendencja w psychoterapii. Wydawnictwo A, 1999, 2010
  • Obszary nieświadomości: raport z badań nad LSD. Wydawnictwo A, 2000
  • Przygoda odkrywania samego siebie: wymiary świadomości: nowe perspektywy w psychoterapii. Ureus, 2000
  • Najdalsza podróż. Misterium i świadomość śmierci. Wydawnictwo Okultura, 2010
  • Kiedy niemożliwe staje się możliwe. Okultura, 2010
  • Kosmiczna gra. Okultura, 2014