wtorek, 9 lipca 2019

Wskazówki dla początkujących podróżników do Górnych Światów Michaela Harnera

Zmarły niedawno Michael Harner był antropologiem, założycielem Foundation for Shamanic Studies (Fundacji Studiów Szamańskich), międzynarodowej organizacji non-profit zajmującej się zachowaniem wiedzy szamańskiej, która przetrwała na planecie, oraz nauczaniem podstawowych zasad tej wiedzy dla praktycznych zastosowań we współczesnym świecie.

Otrzymał doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Był profesorem i przewodniczącym wydziału antropologii na Wydziale Absolwentów New School for Social Research w Nowym Jorku i wykładał w Columbia, Yale i UC Berkeley. Pełnił także funkcję współprzewodniczącego sekcji antropologicznej nowojorskiej Akademii Nauk.

W trakcie akademickiego studium szamanizmu Harner żył i pracował z rdzennymi ludami z Górnej Amazonii, Meksyku, Peru, Arktyki Kanadyjskiej, Laponii i zachodniej Ameryki Północnej.

 

Napisana przez Harnera książka Jaskinia i Kosmos jest zbiorem relacji szamańskich podróży współczesnych ludzi osadzonych w Zachodniej kulturze. Jest to niewielka próbka pokaźnego zbioru dokumentów, które znajdują się w Konserwatorium Wiedzy Szamańskiej. Kolekcja ta, obejmuje ok. pięciu tysięcy raportów ludzi Zachodu, którzy uczestniczyli w warsztatach organizowanych w różnych miejscach świata przez Fundacji Studiów Szamańskich.


Załączam obszerny fragment instrukcji dla podróżników, zamieszczonej jako Dodatek A na końcu książki.


Michael Harner, Cave and Cosmos: Shamanic Encounters with Another Reality („Jaskinia i Kosmos. Szamańskie spotkania z Inną Rzeczywistością”)

Tłumaczenie: Piotr Kawecki




WZNESIENIE SIĘ DO GÓRNEGO ŚWIATA
W CELU PORÓWNANIA DOŚWIADCZEŃ


Oto zaproszenie dla czytelników do wzniesienia się do samego Górnego Świata, aby 'przejść przez tęczę', zgodnie z tymi samymi instrukcjami, które zostały przekazywane w Studium Celestii ludziom Zachodu. (Zobacz Dodatek C, aby poznać użyteczne zasoby, które pomogą ci się rozwijać.) Okazja ta jest częścią duchowej wolności, którą oferuje szamanizm.

Jeśli jesteś nowicjuszem w szamańskiej wędrówce, jest to dla ciebie sposobność, aby zobaczyć, czy twoje doświadczenia z Górnym Światem porównywalne są z tymi opisanymi przez mieszkańców Zachodu na stronach tej książki. Zauważyłem, że ogólnie około 90 procent ludzi Zachodu może wstąpić do Górnego Świata, jeśli poważnie podążają za instrukcjami. A pozostałe 10 procent? Nie ma nad nimi formalnych badań, ale osoby mocno osadzone w „lewej półkuli mózgu”, tacy jak inżynierowie i prawnicy, często wydają się mieć najwięcej trudności!

Ponieważ prawdopodobnie jesteś już zaznajomiony z tym, co jest w tej książce, lub odbyłeś własne szamańskie podróże, nie można cię uważać za 'naiwnego' wędrowca. Proponuję więc znaleźć kilkoro przyjaciół, którzy: (1) nie czytali ani nie słyszeli o zawartości Jaskini i Kosmosu oraz (2) są gotowi poeksperymentować. Nie mówiąc im o naturze doświadczeń z Górnego Świata opisanych na tych stronach, po prostu podaj im przedstawioną tutaj instrukcję metody dotyczącą szamańskiego wniebowstąpienia. Poproś ich o relację ze swoich doświadczeń po wykonaniu niektórych ćwiczeń. W duchu rdzennego szamanizmu pamiętaj, abyś pozwolił im interpretować własne podróże. Następnie podziel się wynikami, omów je i wyciągnij własne wnioski.

Jeśli jesteś już doświadczonym praktykiem szamańskiej wędrówki i zachowałeś zapisy swoich wstępów do Górnego Świata, możesz po prostu porównać doświadczenia wznoszenia się innych opisane w tej książce z własnymi.

Poniżej znajdują się instrukcje, które zostały przekazane uczniom i innym ludziom z Zachodu przed wstępowaniem do Górnego Świata. Były one częścią standardowego programu nauczania Fundacji Badań Szamańskich „Basic Workshop, The Way of the Shaman”.® Opracowałem je, zbadałem i eksperymentowałem z tymi instrukcjami przed przedstawieniem ich członkom wydziału Fundacji w ramach szkolenia w celu nauczania Podstawowego Warsztatu. Zostali oni poproszeni o przestrzeganie ich tak ściśle, jak to możliwe, aby wszyscy uczniowie mogli mieć taką samą wiedzę metodyczną, gdy wzięli udział w bardziej zaawansowanych warsztatach i kursach od dowolnego członka wydziału w Ameryce Północnej lub za granicą.

Chociaż za każdym razem precyzyjne brzmienie słów w naturalny sposób nieco się różniły, ten rozdział przedstawia, czego wszyscy członkowie kadry kierowniczej Fundacji, począwszy od mnie, przez wiele lat nauczali w odniesieniu do metody wyruszania i pracy w Górnym Świecie. Członkowie wydziału mieli ścisłe zasady, aby nie mówić uczniom niczego więcej o Górnym Świecie, niż to jest opisane w poniższych instrukcjach.


PIERWSZA WIZYTA W GÓRNYM ŚWIECIE

Chociaż dostajesz sposoby wstępowania w celu zdobycia wiedzy i pomocy, rzeczywiste doświadczenia wynikające z użycia tych metod jest tylko twoje. Nie zdziw się więc, jeśli doświadczenia te będą często niesamowite i poruszające, co spowoduje, że doświadczasz niewysłowionej radości i łez szczęścia. To nie przypadek, że niektórzy rdzenni mieszkańcy nazywają to 'płaczącą drogą'. Takie doświadczenia są przejawami głębokiej szamańskiej ekstazy.

Kiedy podróżujemy 'poza czasem', z dala od Środkowego Świata, w którym żyjemy, nie trzeba się bać ani martwić. Odkryjesz, że wchodzisz do królestw o wiele bardziej kochających i współczujących niż Świat Środkowy. W Świecie Środkowym ból i cierpienie są powszechne. Już dawno odkryliśmy, że bólu nie można znaleźć poza Środkowym Światem.

Często początkujący studenci proszą mnie o opisanie różnic między Dolnym i Górnym Światem. Zawsze odmawiam, bo gdybym im to powiedział i uwierzyli mi, zaczęlibyśmy religię, a nie uprawianie szamanizmu. W praktykowaniu szamanizmu władza należy do jednostki.

Musisz nauczyć się kosmografii Górnego Świata poprzez doświadczenie. Nikt inny nie może naprawdę powiedzieć, gdzie konkretnie zlokalizowane są duchowe istoty i zasoby w niecodziennej rzeczywistości. Jest to coś, co musisz sam odkryć poprzez osobistą praktykę. Moją intencją jest dać ci tylko minimalną pomoc.

W kulturach szamańskich, którym zazwyczaj brakowało pisma, gromadzenie wiedzy o podróży wymagało wielkiej dyscypliny mnemonicznej, treningu pamięciowego, a także stałej praktyki podróżowania. Ciągła praktyka również dla nas jest ważna, ale mamy tę przewagę, że możemy robić notatki po naszych podróżach, i nie być zależnym tylko od pamięci. Możemy również rejestrować dokumentację podczas naszych podróży metodą "jednoczesnej narracji" (opisaną w dalszej części tego podrozdział”u). Takie techniki mogą wzbogacić i przyspieszyć twoją wiedzę o kosmologii niezwykłej rzeczywistości.

Jeśli używasz tej książki do poznawania metod szamańskiej wędrówki, bardzo ważne jest, abyś postępował zgodnie z instrukcjami w kolejności, w jakiej są podane, i aby osiągnąć sukces w każdym ćwiczeniu, najlepiej więcej niż raz, przed przejściem do następnego ćwiczenia. Instrukcje dotyczące wędrówek szamańskich rozpisałem w oparciu o moje dziesięciolecia badań i nauczania, i użyłem ich w osobistym szkoleniu w szamanizmie wielu tysięcy ludzi, w tym tych, których nauczyłem, aby zostali członkami wydziału Fundacji Studiów Szamańskich.

W idealnej sytuacji powinieneś spróbować wykonać każde ćwiczenie przed przeczytaniem przykładów doświadczeń innych osób wykonujących to ćwiczenie. W ten sposób będziesz mógł porównać swoje własne doświadczenia z doświadczeniami innych, nie zastanawiając się, czy byłeś pod wpływem ich relacji.

Szamańska wędrówka w większości rdzennych społeczeństw odbywa się za pomocą monotonnego brzmienia perkusji, zwłaszcza bębnienia. Korzystanie z dźwięku perkusji podczas szamańskiej podróży, z bębnem na żywo lub z nagraniem perkusji wymaga, aby podróżujący był skoncentrowany i mógł utrzymać koncentrację na celu. Osoby, które nie są skoncentrowane lub "scalone" psychicznie i emocjonalnie, nie mogą utrzymać dyscypliny koniecznej do podróżowania za pomocą stymulacji słuchowej. Bez scentrowania będzie to po prostu bębnienie i nic więcej. W związku z tym ta metoda jest wyjątkowo bezpieczna.

Większość perkusyjnych szamańskich podróży, w tym tych wykonywanych przez szamanów na Syberii, trwa krócej niż pół godziny i osoba można w każdej chwili wrócić, nie czekając na zatrzymanie bębna. Rzeczywiście, ciągłe bębnienie wspiera również podróż powrotną.

Nawet jeśli zdarzy ci się zapomnieć o powrocie, w momencie gdy bębnienie zasygnalizuje ci powrót, po prostu zaczniesz dryfować z powrotem, ponieważ bębnienie nie będzie dłużej wspierać cię w innej rzeczywistości. Pod wieloma względami podróżowanie szamańskie jest bezpieczniejsze niż śnienie, ponieważ podróżujący może powrócić, kiedy tylko zechce.


PRZYGOTOWANIE DO TWOJEGO WZNIESIENIA

Już niedługo będziesz miał pierwszą okazję odwiedzić Górny Świat. Przed rozpoczęciem należy dokładnie zapoznać się z poniższymi instrukcjami. Aby wykonać to wstępne ćwiczenie, możesz użyć nagrania bębna szamańskiego (patrz „Opuszczanie środkowego świata”, str 152).

Poczekaj, aż będziesz spokojny i zrelaksowany przed podjęciem tej lub innej szamańskiej podróży. Unikaj substancji zmieniających świadomość, w tym alkoholu, przez poprzednie dwadzieścia cztery godziny, aby siła koncentracji była dobra, a umysł czysty. Upewnij się, że czujesz się wypoczęty i obudzony. W przeciwnym razie możesz zasnąć słysząc relaksujący dźwięk szamańskiego bębnienia.

Wyłącz wszelkie telefony, dzwonki do drzwi, pagery lub alarmy zegarków, aby nie przeszkadzały. Zdejmij buty, poluzuj ubranie i wygodnie połóż się na podłodze lub łóżku. Jeśli jesteś regularnym praktykiem medytacyjnej dyscypliny, takiej jak joga i przyzwyczajony do siedzenia w takim celu, możesz zamiast tego preferować tę pozycję. Przyciemnij pomieszczenie tak bardzo, jak to możliwe i umieść przepaskę lub chustę na twoich oczach.

Najważniejszą rzeczą w twojej pozycji ciała jest to, że powinna ona być jedną z tych, które najłatwiej pozwalają ci pozostawić swoje ciało za sobą – innymi słowy, pozycję, która nie wymaga odciągnięcia części twojej świadomości do utrzymania pewnej postawy w zwykłej rzeczywistości. Z tego powodu osoby w naszej kulturze, jak również w niektórych rdzennych kulturach, jak część rdzennej ludności zachodniej Ameryki Północnej, wolą pozycję leżącą. Na Syberii i w obszarach do niej przylegających zwykle preferowana jest pozycja siedząca lub stojąca. W tym drugim przypadku pozycja stojąca może zostać wzmocniona ruchem ciała, który zwykle zawiera dodatkowy dźwięk perkusyjny z dzwonków i innych metalowych przedmiotów noszonych przez szamana.


JEDNOCZESNA NARRACJA

Jeśli chcesz zmaksymalizować efekty podróży wśród dźwięku nagranego perkusji, możesz spróbować narracji symultanicznej, techniki opracowanej we wczesnych latach 80. XX wieku, w której głośno relacjonuje się podróż od początku do końca, w miarę jak to się dzieje. Nawet jeśli nic się nie dzieje, podróżnik powinien mówić dalej, choćby tylko mówiąc: „Nic się nie dzieje”. Wkrótce zmęczy cię powtarzanie tego zwrotu; w tym momencie rzeczy zwykle zaczynają się pojawiać. Aby jeszcze bardziej zwiększyć wartość jednoczesnej narracji, można chcieć mówić do mikrofonu przymocowanego do urządzenia nagrywającego (oddzielnego urządzenia od odtwarzacza, który wydaje dźwięk perkusji).

W ten sposób twoja jednoczesna narracja podróży zostaje zachowana i może zostać następnie przejrzana przez ciebie, abyś mógł zanotować szczegóły, o których inaczej byś zapomniał. Ponadto twoje nagrania mogą być przechowywane w trwałym archiwum twoich doświadczeń. Jest to użyteczne, ponieważ wcześniejsze podróże często przyjmują nowe znaczenie w miarę postępów w zrozumieniu tych zdarzeń i możesz chcieć je przejrzeć.

Równoczesna narracja w znacznym stopniu skupia na niej uwagę mówiącego, dzięki czemu podróż staje się bardziej żywa niż bez niej, a często nawet silniejsza niż w przypadku grania na żywo. Jeśli jednak podróżujesz przy dźwięku bębna na żywo, jednoczesna narracja nie jest praktyczną techniką, ponieważ dźwięk bębna przeszkadza w wyraźnym nagrywaniu głosu. Niezależnie od tego, czy robisz narrację symultaniczną, po każdej podróży przejrzyj swoje doświadczenia i zanotuj je na przyszłość. Powyższe metody są częścią podstaw kursu Foundacji o nazwie "Harner Shamanic Counselling Training".


BĘBNIENIE NA ŻYWO

Jeśli używasz bębna na żywo, doradzaj perkusiście, aby uderzał w bęben w monotonnym, umiarkowanie głośnym i szybkim tempie. Czas dźwięków perkusyjnych i interwałów między nimi powinny być niezmienne. Tempo bębnienia około 205 do 220 uderzeń na minutę jest zazwyczaj optymalne dla większości podróżujących. Styl i szybkość bębnienia najlepiej można ustalić słuchając perkusji na CD lub MP3 wyprodukowanych przez Fundację Studiów Szamańskich.

Długie, monotonne, szamańskie bębnienie może być ciężką pracą, ale perkusista powinien spróbować zrobić to przez piętnaście minut (dziesięć minut zwykle nie jest wystarczającym czasem). Po upływie piętnastu minut perkusista powinien wykonać w bęben cztery krótkie uderzenia, aby zasygnalizować, że nadszedł czas, abyś przygotował się do powrotu. Wtedy perkusista powinien bardzo szybko uderzać w bęben (znacznie szybciej niż zakres 205 do 220 bitów) przez około pół minuty na podróż powrotną, a na koniec wykonać jeszcze raz cztery krótkie uderzenia, aby zasygnalizować, że czas wrócić do pokoju. Przy dłuższej praktyce perkusiście powinno być łatwiej zapewnić 15-minutową podróż bez zmęczenia.

Dzięki perkusji nagranej na płycie CD nie musisz się martwić, że twój perkusista się zmęczy, więc możesz podróżować nawet przez trzydzieści minut, jeśli chcesz. Jeśli chcesz odbyć piętnastominutową podróż, wybierz po prostu piętnastominutowy utwór z płyty CD. Płyta perkusyjna do podróżowania, podobnie jak inne, które stworzyłem od 1980 r., ma opisane odpowiednie sygnały zwrotne dotyczące tempa i bębnienia. Mają także tę zaletę, że kontrolują regularność i głośność poszczególnych rytmów perkusyjnych. Są one dostępne na stronie Foundation for Shamanic Studies. (Aby uzyskać więcej informacji, patrz Dodatek C.)


OPUSZCZANIE ŚRODKOWEGO ŚWIATA

Załóż słuchawki. Połącz je z jedną z zalecanych płyt CD / MP3 Shamanic Journeying and Drumming (patrz Dodatek C) na odtwarzaczu CD lub na komputerze, iPodzie lub innym odtwarzaczu MP3.
Zakryj oczy chustką lub opaską, aby wyłącz światło. Pozostań w spokoju przez kilka minut i zastanów się, jak rozpocząć wspinaczkę.

Przed rozpoczęciem podróży do Górnego Świata bardzo ważne jest, abyś, podobnie jak rdzenny szaman, wybrał jako miejsce startowe jakieś miejsce w Środkowym Świecie (czyli na powierzchni Ziemi), które widziałeś się w zwykłej rzeczywistości jakiś czas temu w twoim życiu. Może to być miejsce, które możesz zobaczyć teraz za swoim oknem, lub może to być okolica, którą odwiedziłeś wiele lat temu. Ważną rzeczą jest to, że znasz jej przybliżoną lokalizację tutaj w Środkowym Świecie i możesz ją w pewnym stopniu zobrazować.

Nie wystarczy po prostu zamknąć oczy i wyobrazić sobie punkt wyjścia, nie wiedząc z własnego doświadczenia, że znajduje się on w Środkowym Świecie. Bez tej dyscypliny podróżnicy mogą być zdezorientowani, z jakiego świata i poziomu zaczynają i skąd przybywają. Doświadczeni szamani dokładnie odwzorowują mapę dzięki stałym punktom startowym w Środkowym Świecie.

Nie ma znaczenia, jak dawno temu widziałeś miejsce odjazdu ze Środkowego Świata w zwykłej rzeczywistości; nie ma też znaczenia, czy dzisiejsze miejsce wciąż wygląda w zwykłej rzeczywistości dokładnie tak, jak je pamiętasz. W kategoriach szamańskich to, co widzisz, jest duchem tego miejsca i trwa on niezależnie od późniejszych zmian w zwykłej rzeczywistości.

Po wybraniu miejsca odjazdu, staraj się używać go już zawsze do wznoszenia się. Korzystając wielokrotnie z tego samego miejsca odjazdu, coraz łatwiej będzie ci wyobrazić sobie początek swojej wizjonerskiej podróży. Wielokrotne powtarzanie powoduje także coraz głębsze etapy szamańskiego stanu świadomości (SSC). Innymi słowy, znajomość tej początkowej rutyny jest ważna w zmianie świadomości i poruszaniu się w coraz bardziej żywych doświadczeniach. Rosnąca znajomość tych pierwszych tras z miejsca odjazdu pozwala na szybszą podróż i więcej czasu spędzonego w Górnym Świecie.

Pamiętaj o klasycznych miejscowych szamańskich punktach wyjścia opisanych wcześniej, ale nie czuj się do nich ograniczony. Na przykład, niektórzy współcześni podróżnicy z Nowego Jorku niekoniecznie mają żywe związki z górami, drzewami, a nawet kominkami. Dlatego mogą zdecydować się na skakanie ze szczytu wieżowca, takiego jak Empire State Building, który mogą łatwo wyobrazić sobie z codziennych doświadczeń. Chociaż może to być dla nich udane miejsce startu, oczywiście nie znajdziemy przykładów jego użycia w literaturze na temat syberyjskiego szamanizmu. Ważne jest nie to, czy miejsce odlotu jest stworzone przez człowieka czy jest naturalne, ale że jest to stabilne miejsce, a nie jakiś poruszający się obiekt (taki jak ptak, samolot lub rakieta w locie) i że poznaliście je na własnej skórze w zwykłym rzeczywistość.

Punkt wyjściowy, czy to góra, drzewo, czy coś innego, niekoniecznie musi sięgać nieba, ale powinien być wyższy niż jego otoczenie. Przykład pochodzi z kilku dekad temu. Mały zespół z Fundacji Studiów Szamańskich odwiedzał grupę Caribou (Eskimo) na północny zachód od Zatoki Hudsona i jeden z ich młodych mężczyzn przyszedł do nas, by nauczyć się metod szamańskich, ponieważ misjonarze zabronili i zasadniczo wymazali szamanizm i uzdrawianie szamańskie w jego społeczność. Poinstruowaliśmy go tylko o podstawowych technikach podróży, aby nauczył się wszystkiego bezpośrednio od duchów. W tundrze nie było drzew ani gór, więc wybrał jako punkt wyjścia do odwiedzenia Górnego Świata niskie zaokrąglone wzgórze na wyspie w pobliżu jego wioski. Chociaż nie był to nawet wysoki pagórek, udało mu się go wykorzystać, ponieważ wciąż górował nad otaczającym płaskim terenem.

Ważnym punktem w wyborze miejsca startu jest znalezienie takiego, które będzie dla Ciebie odpowiednie. Dla niektórych, na przykład, będzie to drzewo.


KORZYSTANIE Z DRZEWA

W spokojny i nieśpieszny sposób rozważ drzewa, które osobiście widziałeś w zwykłej rzeczywistości. Wybierz względnie wysokie, z którym czułeś szczególne pokrewieństwo. To może być to na twoim podwórku albo może to być takie, które widziałeś gdzieś indziej. Podkreślam, powinieneś był znać je z własnego doświadczenia i znać jego przybliżoną lokalizację. Nie ma znaczenia, czy drzewo upadło, czy zostało wycięte; pracujesz z duchem drzewa i tego miejsca. Dopóki możesz zapamiętać to drzewo i jego położenie, możesz użyć go jako wiarygodnego miejsca odjazdu dla Górnego Świata.

Spróbuj rzucić okiem na drzewo z zamkniętymi lub zasłoniętymi oczami. Jeśli nawet nie dostrzeżesz drzewa, nie zniechęcaj się. Możesz być bardziej kinestetyczny i bardziej odczuć wspinaczkę, niż ją widzieć. Z praktyką jest duża szansa, że później także zaczniesz to widzieć.
Następnie zacznij się wspinać. Unikaj uprzedzeń co do tego, gdzie kończy się szczyt drzewa. Drzewo może wzrastać aż do Górnego Świata, lub możesz dotrzeć do jego wierzchołka, na długo przed tym, jak wydostaniesz się ze Środkowego Świata. W tym drugim przypadku po prostu podskocz z niego.

Możesz zobaczyć tylko drzewo podczas wspinaczki, jak w zwykłej rzeczywistości; albo możesz zobaczyć siebie, jako zewnętrzny obserwator, wspinającego się na drzewo. Oba te typy doświadczeń są ważne. To ostatnie nazywam doświadczeniem "poza duchem", ponieważ z szamańskiego punktu widzenia jedna część twojego ducha lub duszy wspina się po drzewie, podczas gdy inna część go obserwuje. To doświadczenie jest jednym z rodzajów efektu sobowtórnego znanego z literatury szamańskiej; tj. doświadczenie przebywania w dwóch miejscach w tym samym czasie. Większość osób jednak nie zaczyna doświadczać tego, dopóki nie wykona więcej pracy.


KORZYSTANIE Z KOMINA

Znana wcześniej stara europejska technika odejścia przez komin, o której pisałem wcześniej, jest często popularna dzisiaj, ponieważ większość z nas może zwizualizować kominek, który znamy lub pamiętamy, często z miłymi wspomnieniami. Spróbujcie to sobie wyobrazić, niezależnie od tego, czy płonie tam ogień. Kiedy podejumjesz podróż do Górnego Świata, wejdź do kominka i przejdź w górę ciemnym kominem. Ze szczytu komina możesz znaleźć się w podobnym do chmur tunelu lub wznieść się w otwarte niebo, czasami widząc Ziemię pod sobą.


KORZYSTANIE Z GÓRSKIEGO SZCZYTU

Wybierz górę, którą odwiedziłeś osobiście w zwykłej rzeczywistości i której szczyt widziałeś, nawet jeśli tylko z odległości. Wizualizuj się na szczycie i podskocz w górę.


KORZYSTANIE Z TĘCZY

Aby użyć tęczy do wyruszenia do Górnego Świata, wizualizuj tę, którą widziałeś gdzieś w swoim życiu. Może to był pełny łuk lub pół-tęcza. Tak czy inaczej, wizualizuj tęczę tak, jak ją pamiętasz w miejscu, które widziałeś ją w zwykłej rzeczywistości. Kiedy podróżujesz, zacznij od miejsca, gdzie tęcza opuszcza ziemię, wspinaj się na nią i skoczyć w górę z jej zenitu.


TWOJA MISJA

Teraz trzykrotnie określ dla siebie misję, aby nie zapomnieć o jej celu. Ta misja jest ważna dla pomyślnej podróży szamańskiej. Powtórz to sobie kilka razy przed rozpoczęciem. Na ten pierwszy raz proponuję: „Moją misją jest udanie się do Górnego Świata, aby go zbadać, dopóki nie zostanę wezwany z powrotem mnie bęben”. Jeśli używasz techniki jednoczesnej narracji z przypinanym mikrofonem i jakimś urządzeniem nagrywającym możesz nagrywać zamiary misji, dyktując to na głos. Włącz szamańskie bębnienie.


PRZEJŚCIE OD ZWYCZAJNEJ DO NIEZWYCZAJNEJ RZECZYWISTOŚCI, PIERWSZA BARIERA

Teraz przejrzyj wcześniejsze omówienie na temat pierwszej bariery lub strefy przejściowej pomiędzy ZR [Zwyczajną Rzeczywistością] i NZR [Niezwyczajną Rzeczywistością], a także metody jej przekraczania (zob., str. 56). Postępuj zgodnie z instrukcjami, słuchając przez kilka minut nagranego lub grającego na żywo bębna. Następnie, w zaciemnionym pokoju, mając zamknięte i zasłonięte oczy, kontynuuj słuchanie bębnienia i wizualizuj swój wcześniej wybrany punkt startu.

Niezależnie od miejsca startowego pamiętaj, jak ono wyglądało. Na przykład, jeśli miejscem tym jest kominek, wejdź do niego i wznieś się nad płomieniem; jeśli nie było ognia, po prostu wejdź do kominka i wejdź w ciemny, pusty komin. Teraz przechodzisz z ZR na NZR. To stanowi przekroczenie pierwszej bariery. Kontynuuj wchodzenie do komina, a potem dalej. Jak wspomniano wcześniej, czasami istnieje pewien rodzaj tunelu chmurowego, który ciągnie się poza kominem. Innym razem nie ma tunelu i po prostu się unosisz się, być może widząc oddalający się poniżej krajobraz Ziemi.

Jeśli wybierzesz drzewo, szczyt górny lub wieżowiec jako punkt wyjściowy, po prostu podskocz lub wznieś się w górę. Nie powinieneś mieć trudności ze wstępowaniem, ponieważ są to podróże ducha, a twój duch nie jest ograniczony przez siły grawitacyjne zwykłej rzeczywistości.


PRZECHODZENIE  DRUGIEJ BARIERY

Podróżowanie w górę samo w sobie nie wystarcza, by dotrzeć do Górnego Świata. Nawet jeśli znajdujesz się wysoko nad Ziemią, nadal jesteś w Środkowym Świecie, chyba że przekroczysz barierę między światami. Bez przekraczania go, nadal jesteś w Świecie Środkowym, nawet jeśli wyjdziesz z naszego układu słonecznego i innych galaktyk, ponieważ to, co widzą astronomowie, to wciąż tylko Środkowy Świat. Kontynuując wznoszenie, bardzo ważne jest, aby przejść przez barierę do Górnego Świata, abyś był całkowicie pewny, że go osiągnąłeś.

Zazwyczaj ta barierę napotyka się dość szybko. Zwykle nie jest to przeszkoda, lecz po prostu przepuszczalna strefa przejściowa, taka jak warstwa chmurowa lub membrana. Jeśli membrana, jej grubość jest często prawie jak kartka papieru, chociaż jest to arkusz rozciągający się tak daleko, jak tylko możesz sięgnąć wzrokiem. Zazwyczaj strefa jest tak przepuszczalna, że możesz ją przejrzeć, skupiając swoją wolę.

Bardzo rzadko bariera będzie odporna na przebycie. Nawet wtedy możesz znaleźć dziurę lub otwór w strefie bariery, przez który możesz przejść. Unikaj napięć, jeśli od razu nie przekroczysz strefy. Staraj się zrelaksować, ale pozostań zdecydowany, by przejść. Sukces w podróży zależy od połączenia bezwysiłkowej woli i zrelaksowanej koncentracji. Nie zniechęcaj się, jeśli pierwsza podróż jest słaba; zmieni się to wraz z praktyką. Ponadto obrazy mogą być czarno-białe lub kolorowe.


W GÓRNYM ŚWIECIE

PIERWSZY POZIOM GÓRNEGO ŚWIATA

Po przejściu przez barierę lub strefę przejściową znajdujesz się na pierwszym poziomie Górnego Świata. Skorzystaj z okazji, aby zacząć się z nim zapoznawać. Możesz eksplorować go w dowolnym kierunku na pierwszym poziomie, lub możesz wybrać się na wyższy poziom i tam kontynuować podróż. Każdy poziom ma swoją własną niewielką barierę lub strefę przejściową, która może manifestować się jako kolejna warstwa chmur lub inna przepuszczalna przegroda. Gdziekolwiek zdecydujesz się udać, zapamiętaj trasę, którą przebywasz i sekwencję rzeczy, które widzisz. Ułatwia to powrót do Środkowego Świata, z którego odszedłeś, a także powrót do tych samych miejsc w Górnym Świecie w przyszłych podróżach.

Gdy korzystasz z metody jednoczesnej narracji, kontynuuj opisywanie tego, co dzieje się podczas Twojej podróży. Ważną rzeczą jest ciągłe relacjonowanie, ponieważ opisywanie tego, co widzisz i co przeżywasz, wzmacnia żywość Twojej podróży, która może pojawić się w czerni i bieli lub w kolorze. Jak już wcześniej powiedziałem, jeśli nic nie widzisz, powtarzaj: „Nic się nie dzieje”. Dzięki tak nudnym powtórzeniom, zwykle rzeczy zaczynają się zmieniać i zaczynasz widzieć.


DRUGI POZIOM I POWYŻEJ W GÓRNYM ŚWIECIE

Jeśli chcesz kontynuować na drugim poziomie Górnego Świata, po prostu udaj w wyżej. Tym razem, ponieważ już podróżujesz w duchu, zwykle łatwiej jest wejść na wyższy poziom.

Jest więcej poziomów powyżej drugiego, które możesz odkryć, jeśli masz dostatecznie długi zapas  czasu bębnienia i chcesz to zrobić. Każdy z nich zostaje osiągnięty po przejściu przez kolejną barierę lub strefę przejściową. Ponownie, te strefy mogą wyglądać jak warstwy chmur, błony, bibułka lub coś podobnego.

Każdy poziom jest w pewnym sensie niemal światem samym w sobie, z licznymi rzeczami do odkrycia we wszystkich kierunkach, więc nie musisz się spieszyć z podróżami. W razie potrzeby możesz zawsze wykonywać dodatkowe podróże na określony poziom.

W rdzennym szamanizmie nie ma 'oficjalnej' liczby poziomów w Górnym Świecie. Międzykulturowe raporty dotyczące liczby poziomów różnią się znacznie między sobą, dlatego liczba ta nie jest kluczowym aspektem szamanizmu. W plemionach, wśród których mieszkałem w Amazonii, ludzie rzadko potrzebowali liczyć więcej niż pięć palców, ponieważ pieniądze, daniny i podatki nie stały się częścią ich życia. Każda liczba powyżej pięciu była zazwyczaj 'wiele'. W związku z tym wśród szamanów zwykle liczono tylko kilka poziomów. Natomiast szamani w środkowoazjatyckich regionach Tuwy i Mongolii relacjonowali największą liczbę poziomów, kiedy żyli w pobliżu głównych cywilizacji, gdzie rozszerzone liczenie już dawno stało się częścią kultur.

Stwierdzenia dotyczące liczby poziomów i ich cech nie są zatem częścią podstawowych metod szamańskich, ale raczej konkluzją, że szamańscy podróżnicy stopniowo opracowują w miarę postępów w badaniach bezpośrednich. Pejzaże i poziomy ukazujące ci się w podróżach są waszą kosmografią roboczą, kosmografią, która jest stworzona dla ciebie. Ma znaczenie dla konkretnego szamańskiego wędrowca.

Podczas podróży śledź nie tylko punkt wyjściowy, ale także liczbę poziomów, przez które przechodzisz. Każdy poziom oddziela warstwa membranowa lub chmur. Wraz z praktyką stopniowo poznasz sekwencje poziomów, co można na nich znaleźć i w jakich okolicznościach. Na każdym poziomie są też 'zasłony', które można odciągnąć na bok, w zależności od misji i tego, czy duchy czują, że powinny zostać ci objawione w tym czasie.

Może się wydawać, że opowiedziałem co zbyt mało o tym, czego możesz spodziewać się na różnych poziomach. To zamierzone działanie, ponieważ próbuję tylko nauczyć cię metody. Rzeczywiste odkrycia tego, co tam jest, są twoje. Taka jest natura autonomii pracy szamańskiej. Faktycznie, pewnego razu, gdy uczyłem kilku Rosjan, wybitny syberyjski szaman, który był obecny, powiedział mi, że „zbyt dużo mówię” o podróży, mimo że zgadzał się z dokładnością tego, co powiedziałem.


POWRÓT Z GÓRNEGO ŚWIATA

Gdy nadejdzie czas, aby zejść z Górnego Świata, bęben w nagraniu zabrzmi cztery razy, aby cię ostrzec. Po tym nastąpi szybki rytm powrotny. Z pomocą rytmu natychmiast wróć tą samą drogą, którą przyszedłeś. Zrób to szybko, ponieważ rytm powrotny trwa zwykle jedynie około pół minuty. Na koniec powinieneś być w swoim Środkowym Świecie, w miejscu odlotów. Jeśli bębnienie jest zapewniane przez asystenta, a nie płytę CD, postępuje się zgodnie z tą samą procedurą. Następnie postaraj się w ciszy przez około dziesięć minut zapisać swoje doświadczenia, abyś mógł zapamiętać to, czego się nauczyłeś i być przygotowanym na porównanie ich z przyszłymi podróżami.

Postaraj się zapamiętać miejsce na pierwszym poziomie, z którego wyruszyłeś w górę, abyś mógł z niego skorzystać ponownie w przyszłych podróżach. Powtarzające się korzystanie z tych samych miejsc wyjazdu lub "startu" do wyższych poziomów Górnego Świata pomoże Ci podróżować szybciej i bardziej żwawo w twoich przyszłych wzniesieniach.


WIĘCEJ POSZUKIWAŃ

Jeśli chcesz, przeprowadź jedną lub dwie dodatkowe podróże eksploracyjne w Górnym Świecie, aby zwiększyć swoją wiedzę, zanim przejdziesz do następnego ćwiczenia. Korzystając z płyty perkusyjnej lub innego nagrania Fundacji Studiów Szamańskich, możesz wybrać wstępnie zaplanowaną piętnastominutową lub półgodzinną podróż. Jeśli bębnienie wykonuje asystent na żywo, prawdopodobnie piętnaście minut będzie bardziej praktyczne, jak wspomniano wcześniej. Próba bębnienia dla siebie podczas podróży zazwyczaj rozprasza, chociaż niektórzy szamani mogą to zrobić.

Podczas pierwszych podróży doświadczenie często jest niewyraźne i ulotne, brakuje mu wyrazistego, żywego obrazu tego, co ludzie zwykle nazywają 'rzeczywistością'. Można się tego spodziewać, ponieważ jeśli ktoś dopiero zaczyna widzieć w szamański sposób, wymaga czasu, aby zacząć postrzegać niecodzienna rzeczywistość wyraźnie. Bądź cierpliwy, a otrzymasz nagrodę za swoje wysiłki.

Zatem na początku może być ci trudno utrzymać koncentrację, ponieważ twoje zanurzenie w szamańskim stanie świadomości nie jest jeszcze dobrze rozwinięte. Twój umysł może rozpraszać się i powracać do codziennych trosk rzeczywistości. Ponownie radzę, bądź cierpliwy i kontynuuj praktykę. Każda duchowa dyscyplina wymaga czasu, choć jedną z najbardziej niezwykłych rzeczy związanych z szamańską podróżą jest to, jak szybko większość ludzi odniosła sukces.

Nie każdy jest naturalnym wizjonerem, chociaż większość z nas jest. Jedne osoby mogą być bardziej kinestetyczne i podróżować przede wszystkim poprzez odczuwanie swojej drogi. Inne, takie jak wielu prawników i matematyków, donoszą, że wydają się 'myśleć' w swoich wczesnych podróżach. Niezależnie od początkowego sposobu postrzegania, wykorzystaj go, a z czasem możesz opracować inne sposoby percepcji. Najważniejsze, aby się nie poddawać. W końcu, jeśli nie osiągnąłeś nirwany w pierwszych kilku sesjach medytacji buddyjskiej, czy oznaczałoby to, że jesteś skazany na niepowodzenie na tej duchowej ścieżce?
(…)

Wybrane publikacje książkowe Michaela Harnera: 

The Jívaro: People of the Sacred Waterfalls (1972),
The Way of the Shaman (1980, polskie wydanie: „Droga Szamana
”, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2007),

niedziela, 30 czerwca 2019

Lucia Capacchione radzi jak odzyskać Wewnętrzne Dziecko

Lucia Capacchione ukończyła psychologię i zajmuje się art-terapią. Jest również konsultantką Walt Disney Imagineering. Uznanie w Stanach Zjednoczonych przyniosła jej metoda pisania i rysowania niedominującą ręką i autorskie warsztaty w zakresie uzdrawiania współuzależnień. Jej praca została wysoko oceniona przez takich liderów w dziedzinie opieki zdrowotnej, jak dr Bernie Siegel, Norman Cousins, Joan Borysenko i dr Gerald Jampolsky. Napisała kilkanaście książek poradników, w tym The Power of Your Other Hand, The Picture of Health i The Creative Journal.

 

 Co kryje się pod pojęciem Wewnętrznego Dziecka? To czująca, skora do zabawy, intuicyjna i kreatywna część nas samych. Wewnętrzne Dziecko żyje w nas wszystkich. Zwykle ukryte pod naszymi dorosłymi osobowościami, Wewnętrzne Dziecko posiada klucz do intymności w związkach, do fizycznego i emocjonalnego dobrobytu, wyzdrowienia z uzależnień oraz kreatywności i mądrości naszych wewnętrznych jaźni. Recovery of Your Inner Child to jedyna książka pokazująca, jak poprzez ćwiczenia – pisząc i rysując swoją niedominującą ręką, zdobyć doświadczenie z Wewnętrznym Dzieckiem – naprawdę odczuć jego emocje i odzyskać jego cudowność . Rozszerzając technikę wprowadzoną w The Power of Your Other Hand (tu link do artykułu), Capacchione dzieli się licznymi ćwiczeniami praktycznymi, które pomogą objąć zarówno twoje Wrażliwe jak i Gniewne Dziecko, znaleźć Wewnętrznego Troskliwego Rodzica i wreszcie odkryć Kreatywne i Magiczne Dziecko, które może uleczyć twoje życie.


Zapraszam do zapoznania się z fragmentami I Rodziału.

Lucia Capacchione, Recovery of Your Inner Child (Odzyskiwanie Twojego Wewnętrznego Dziecka)

Tłumaczenie: Piotr Kawecki




Odkrywanie 
Twojego Wewnętrznego Dziecka


Wewnętrzne Dziecko to potężna obecność. Mieszka w centrum naszej istoty. Wyobraź sobie zdrowe, szczęśliwe dziecko. Kiedy wyobrażasz sobie to dziecko w swoim umyśle, poczuj jego żywotność. Z wielkim entuzjazmem nieustannie bada środowisko. Zna swoje uczucia i otwarcie je wyraża. Kiedy jest zranione, płacze. Gdy jest złe, krzyczy. Kiedy jest szczęśliwe, uśmiecha się i śmieje z głębi siebie. To dziecko jest również bardzo wrażliwe i instynktowne. Wie, komu ufać, a komu nie. To małe dziecko uwielbia bawić się i odkrywać. Każda chwila jest nowa i pełna podziwu. Z tej wesołości wynika niewyczerpane bogactwo kreatywności i żywotności.

W miarę upływu czasu dziecko boryka się z wymaganiami świata dorosłych. Głos dorosłych, z ich własnymi potrzebami i pragnieniami, zaczyna zagłuszać wewnętrzny głos uczuć i instynktów. W efekcie rodzice i nauczyciele mówią: „Nie ufaj sobie, nie czuj swoich uczuć. Nie mów tego, nie wyrażaj tego. Rób, jak ci mówię, ja wiem lepiej”.

Z czasem te cechy, które dały dziecku żywotność – ciekawość, spontaniczność, umiejętność odczuwania – zmuszają je do ukrycia się. W procesie wychowywania, dyscyplinowania i edukacji dzieci, dorośli często zmieniają dziecko w przewidywalnego dorosłego. Eliminując dziecięcą wrażliwość (jak również niemożność jej kontroli), poważnie szkodzą zasadniczej jaźni dziecka. Dziecko jest wyrzucane wraz z kąpielą. Świat dorosłych nie jest bezpiecznym miejscem dla dzieci. Dla dobra przetrwania dorastająca młoda osoba wysyła swojego cudownego dziecięcego ducha pod ziemię i pozostawia w zapomnieniu. Ale tam Wewnętrzne Dziecko nigdy nie dorasta i nigdy nie odchodzi. Pozostaje zakopane żywcem, czekając na uwolnienie.

Wewnętrzne Dziecko nieustannie stara się zwrócić na siebie naszą uwagę, ale wielu z nas zapomniało, jak je słuchać. Kiedy ignorujemy nasze prawdziwe uczucia i instynkty, ignorujemy Wewnętrzne Dziecko. Kiedy nie dbamy o nasze ciało i duszę, zaniedbujemy naszą dziecięcą część siebie. Kiedy odmawiamy sobie dziecinnych potrzeb z wymówką, że nie są racjonalne ani praktyczne – nie są czymś dorosłym – porzucamy Wewnętrzne Dziecko. Na przykład, możemy odczuwać impuls, by biegać podskakując z radości po parku lub by płakać bez pohamowania po stracie przyjaciela. To wtedy Wewnętrzne Dziecko chce wyjść. Ale kiedy poważna dorosła część w nas mówi: „Nie, nie możesz tego zrobić! Duzi chłopcy nie płaczą. Musisz sprawiać wrażenie opanowanego”, Wewnętrzne Dziecko zostaje zamknięte w szafie.

Kiedy nasze Wewnętrzne Dziecko zostaje zablokowane, pozbawiamy się naszej naturalnej spontaniczności i radości życia. Z czasem może to prowadzić do niskiej energii, przewlekłej lub poważnej choroby. Kiedy nasze Wewnętrzne Dziecko jest ukryte, separujemy się od innych. Ci inni nigdy nie widzą naszych prawdziwych uczuć i życzeń; nigdy nie widzą, kim naprawdę jesteśmy. To powoduje, że nie można z nikim doświadczyć prawdziwej intymności. Nigdy nie poznajemy się do końca. Cóż to za tragedia i strata. Abyśmy byli w pełni ludźmi, Wewnętrzne Dziecko musi być przyjęte i wyrażone.

 

 

r o z d z i a ł  I

„Powiedzie ich dziecię”


Wewnątrz każdego dorosłego istnieje płaczące dziecko: 
„Wypuść mnie”.


Kim jest to dziecko żyjące w środku? Dlaczego jest uwięzione? Co ma do zaoferowania? Jak można je wyzwolić? Odpowiesz na te pytania samemu, kiedy przepracujesz tę książkę. Mówię przepracujesz, a nie przeczytasz, bo jest to praktyczne podejście. Poprzez łączenie słów, obrazów i działań będziesz prowadzony w odkrywaniu, pielęgnowaniu i ochronie własnego Wewnętrznego Dziecka. Moim celem jest pomóc ci kochać swoje Wewnętrzne Dziecko i zachęcić je, by stało się częścią twojego życia.

Koncepcja Wewnętrznego Dziecka nie jest czymś nowym. W rzeczywistości ma korzenie w starożytnej mitologii i baśniach. Praktycznie wszystkie religie opowiadały historie o dziecku, które staje się zbawicielem lub przywódcą. Dziecko jest zazwyczaj osierocone, porzucone lub jego życie jest zagrożone. Mojżesz został znaleziony porzucony wśród rzecznego sitowia. Jezus urodził się w najskromniejszym otoczeniu, ponieważ „nie było miejsca w gospodzie”. Jego życie było zagrożone przez rzeź króla Heroda. Podobnie, narodzinom Kryszny towarzyszyło wielkie niebezpieczeństwo. Królowi Kansie powiedziano, że człowiek, który ostatecznie go zabije, wkrótce się urodzi, dlatego postanowił zabić wszystkich nowo narodzonych chłopców.

W mitologii greckiej Zeusowi, jako dziecku, groziło pożarcie przez jego ojca Chronosa. A kiedy Zeus, już sam ojciec Dionizosa, był nieobecny, jego syn został rozdarty na kawałki przez Tytanów. Bliźnięta Romulus i Remus w rzymskiej mitologicznej tradycji zostali porzucenie i dryfowali po rzece Tyber. Europejskie bajki obfitują również w dziecięcych bohaterów zagrożonych przez ogry i demony: Jaś i Małgosia mieli swoją czarownicę, Kopciuszek miał niegodziwą macochę i paskudne przyrodnie siostry, Jack miał swojego olbrzyma, a Czerwony Kapturek wilka.

W naszym stuleciu psycholog C.G. Jung i mitolog Joseph Campbell pokazali nam, że te mity i legendy mają szerokie odwołania, ponieważ ilustrują uniwersalne ludzkie doświadczenia. Na przykład wszystkie istoty ludzkie mają jedną wspólną cechę: wszyscy zaczynamy jako wrażliwe, zależne od innych niemowlęta. Dlatego w tych opowiadaniach wszyscy możemy identyfikować się z bezradnymi, niezrozumianymi i maltretowanymi dziećmi. Któż nie doświadczył jakiegoś fizycznego lub emocjonalnego złego traktowania w dzieciństwie?

Sama natura dzieciństwa pozostawia niemowlę lub młodzieńca otwartego na krzywdę. Niewrażliwi lub brutalni dorośli z pewnością mogą w oczach dziecka wyglądać jak olbrzymy, czarownice i ogry. Właśnie dlatego klasyczne bajki wciąż przyciągają naszą uwagę, niezależnie od tego, czy są opowiadane z pamięci, czytane z książki z obrazkami, czy też przedstawiane na ekranie. Walt Disney doskonale zdawał sobie z tego sprawę, kiedy wybierał historię Śnieżki jako temat do swojego pierwszego pełnometrażowego filmu animowanego. Mimo że był wyśmiewany przez finansistów, nie zniechęcił się. Wiedział, że opinia publiczna odpowie na tę klasyczną historię prezentowaną w nowym medium. Jego sukces opierał się na jego zdolności mówienia do dziecka w nas wszystkich.
W wielu kulturach znajdujemy ten temat: zagrożone dziecko, które musi pozostać w ukryciu i przejść próby, aż ujawni się jego prawdziwa bohaterska natura. Jung widział dziecko jako archetyp, uniwersalny symbol istniejący w zbiorowej nieświadomości. W swoim eseju „The Psychology of the Child Archetype” napisał:

Nie jest zaskakujące, że tak wielu mitologicznych zbawców jest dziecięcymi bogami. Zgadza się to dokładnie z naszym doświadczeniem w psychologii jednostki, które pokazuje, że „dziecko” toruje drogę do przyszłej zmiany osobowości. W procesie indywiduacji antycypuje postać pochodzącą z syntezy świadomych i nieświadomych elementów osobowości. Jest zatem symbolem, który jednoczy przeciwieństwa; mediator, zwiastun uzdrowienia, czyli ten, który czyni całość. Ponieważ ma to znaczenie, motyw dziecka jest zdolny do wielu przekształceń… Nazwałem to całością, która przekracza świadomość „ja”. Celem procesu indywiduacji jest synteza jaźni.

Słowa Junga „dziecko toruje drogę do przyszłej zmiany osobowości”, a jego odniesienie do dziecka jako „zwiastuna uzdrowienia… tego, który czyni całość”, przypomina biblijne proroctwo: „Powiedzie ich dziecię”.

Od lat 60. Wewnętrzne Dziecko stało się popularnym tematem w psychologii. Wewnętrzne Dziecko to ta część nas, która czuje się jak dziecko i może sprawić, że będziemy zachowywać się jak dzieci lub w dziecinny sposób. Hugh Missildine napisał o tym w swojej przełomowej książce Your Inner Child of the Past. Stan dziecka jest również ważnym aspektem analizy transakcyjnej, która została opracowana przez Erica Berne'a w latach sześćdziesiątych i spopularyzowana w latach siedemdziesiątych. Berne przedstawił nam obraz wewnętrznego świata złożonego z jaźni rodzica, jaźni dziecka i dorosłego ja. Rodzicielskie „ja” określa zasady i przepisy (obowiązki i powinności). Dziecko czuje i reaguje na swoje odczucia. Dorosły myśli, podejmuje decyzje i rozwiązuje problemy.

W latach 80-tych opracowano jeszcze inny model, w którym Wewnętrzne Dziecko odgrywa ważną rolę: Dialog Głosów. Opracowany przez psychologów Hala Stone'a i Sidrę Winkelman Dialog Głosów pokazuje, że psychikę zaludniają niezliczone osobowości, takie jak Dziecko, Krytyk, Popychacz lub Nadzorca, Obrońca, Plażowicz, Artysta, Playboy lub Playgirl, itp. Celem jest rozwinięcie w centrum świadomego ego, którego zadaniem jest bycie świadomym sub-osobowości. Podobnie jak reżyser sztuki, świadome ego decyduje, która osobowość będzie wpuszczona na scenie w danym momencie. Musi być również świadome, którzy „aktorzy” czają się za kulisami (wyparci lub cienie osobowości, jak nazwał je Jung). W Dialogu Głosów celem jest uświadomienie sobie i zaakceptowanie wszystkich naszych osobowości, pozwalając im na odpowiednią ekspresję. Wewnętrzne Dziecko jest często jednym z odrzuconych ja, które zostawiliśmy samemu sobie w procesie dorastania. Jako przeszkolony moderator Dialogu Głosowego, zintegrowałem tę metodę z moją pracą w dziedzinie arte-terapii i dzienników. Stanowi doskonałe ramy do bycia dla siebie ponownym rodzicem Wewnętrznego Dziecka.

Wewnętrzne Dziecko zyskało również uznanie w latach 80., jako część szybko rosnącego ruchu odnowy. Leczenie uzależniających zachowań jest coraz częściej podejmowane w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Większość tego leczenia obejmuje pracę z korzeniami uzależnienia w dzieciństwie. Dwunastostopniowe programy stosujące zasady Anonimowych Alkoholików i Al-Anon (dla współuzależnionych dotkniętych alkoholizmem) zostały teraz rozszerzone o Dorosłe Dzieci Alkoholików. Program ten został rozszerzony, aby wspierać Dorosłe Dzieci pochodzące z każdego rodzaju dysfunkcyjnej rodziny. Eksperci szacują, że dziewięćdziesiąt pięć procent populacji otrzymało nieodpowiednie wychowanie. To pozwala wyjaśnić, dlaczego programy dla Dorosłych Dzieci zyskały tak wielką popularność. Prawie u każdego z nas Wewnętrzne Dziecko potrzebuje jakiegoś uzdrowienia.

W ostatnich latach jednym z najbardziej klarownym pisarzy mówiących o Wewnętrznym Dziecku był Charles Whitfield. W swojej bestsellerowej książce Healing the Child Within, Whitfield utorował drogę ku uznaniu roli Wewnętrznego Dziecka w wychodzeniu ze współuzależnienia i bycia dorosłym dzieckiem dysfunkcyjnej rodziny. W tym samym czasie dzięki relacjom medialnym rośnie zainteresowanie dla szerzącego się w naszej kulturze wykorzystywania dzieci. Na przykład oszacowano, że jedna czwarta dorosłych doznała pewnego rodzaju wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie. Klinicysta Alice Miller rzuciła światło na dziecięce korzenie dysfunkcyjnych zachowań dorosłych. Jej głęboko poruszająca książka For Your Own Good: Hidden Cruelty in Child-Chowing and the Roots of Violing, zawiera ukrytą prawdę o powszechnej przemocy wobec dzieci i o tym, jak to wpływa na ich późniejsze życie.

Opierając się na moim własnym doświadczeniu jako pedagog wczesnoszkolny i terapeuta sztuki, doszłam do wniosku, że nie możemy wyeliminować wykorzystywania dzieci w naszej kulturze bez uzdrowienia ran naszego Wewnętrznego Dziecka. Nigdy nie wyleczymy epidemii wykorzystywania dzieci w świecie zewnętrznym, dopóki nie przestaniemy nadużywać Dziecka w naszym wewnętrznym świecie.

Ale jak uzdrawianie Wewnętrznego Dziecka odnosi się do kogoś, kto nie był poważnie maltretowany w dzieciństwie? Powiedziałabym, że aby przetrwać w naszym świecie, w takim czy innym stopniu wszyscy odrzuciliśmy Wewnętrzne Dziecko. To także jest nadużycie. W naszej erze uzależnień i zbrodni, wojen i groźby zniszczenia środowiska naturalnego, niemożliwe jest, aby nasze Wewnętrzne Dziecko nie zeszło do podziemi. Nasz świat nie jest bezpieczny dla tej podatnej, wrażliwej części nas samych. Ale jak zobaczycie w tej książce, Wewnętrzne Dziecko jest rdzeniem naszej istoty. Jako nasze czujące ja przynosi entuzjazm i energię. Nikt z nas nie może być całkowitym, szczęśliwym dorosłym, bez wprowadzenia Wewnętrznego Dziecka do naszego życia i dzięki temu je uzdrowić.

W jaki sposób możemy to zrobić? Jak możemy uzdrowić nasze Wewnętrzne Dziecko? Po pierwsze, rozpoznając i doświadczając jego obecności. To będzie nasze zadanie w Rozdziale 2. Kiedy spotykamy nasze Wewnętrzne Dziecko, często odkrywamy, że nasze potrzeby dzieciństwa nie zostały zaspokojone – potrzeby miłości, bezpieczeństwa, zaufania, szacunku i wsparcia. Nieobecność tych podstawowych warunków mógł spowodować w naszym Wewnętrznym Dziecku stan przewlekłego lęku, strachu, wstydu, gniewu i rozpaczy. Powtarzające się problemy emocjonalne i fizyczne w wieku dorosłym są znakiem, że Wewnętrzne Dziecko próbuje przemówić.

Kiedy podstawowe ludzkie potrzeby nie są spełnione, jednostka jest narażona na duże ryzyko wywołania agresywnych zachowań wobec siebie i innych, stwarzając problemy praktycznie we wszystkich dziedzinach życia. Powszechnie wiadomo, że przemoc w rodzinie wywołuje reakcję łańcuchową. Rodzice naruszają swoje dzieci. Kiedy te dzieci dorastają i stają się rodzicami, często wykorzystują własnych dzieci i tak dalej. Uzależnieni, którzy stają się rodzicami, często mają dzieci, które uzależniają się. Rodzaj uzależnienia może się zmienić – matka alkoholiczka może mieć syna uzależnionego od narkotyków – ale wzór jest taki sam. Przemoc i uzależnienie są tragiczną spiralą biegnącą w dół. Są przekazywane z pokolenia na pokolenie i przybrały rozmiar epidemii w naszym społeczeństwie.

Jako jednostki, w jaki sposób możemy zbudować nasz świat dorosłych na chwiejnych fundamentach przestraszonego i osamotnionego dziecka, które nigdy nie zaspokoiło swoich podstawowych potrzeb? Nie można tego zrobić. Prędzej czy później nastąpi kryzys – choroba, rozwód, wstrząs zawodowy lub katastrofa finansowa – wtedy struktura się rozpada. Maska dorosłej osoby zaczyna pękać. W tym momencie niektórzy ludzie patrzą do wewnątrz, aby zbadać i ocenić swoje życie. Mogą szukać pomocy u terapeutów i w książkach samopomocy lub dołączyć do grup wsparcia, w których można bezpiecznie rozpoznać krzywdy Wewnętrznego Dziecka.

Jeśli utożsamiasz się z tym scenariuszem, pozwól, że zasugeruję, abyś użył tej książki jako części własnego programu uzdrowienia. Uzupełnij tę pracę o grupę wsparcia, 12-stopniowy program, terapię lub warsztaty. Uzdrawianie Wewnętrznego Dziecka nie może odbywać się w izolacji. Przecież to małe Dziecko w środku było samotne wystarczająco długo. Ważne jest, abyśmy wszyscy znaleźli po drodze towarzyszy – inne osoby, które są zaangażowane w opiekę nad własnym Wewnętrznym Dzieckiem. System wsparcia tworzy fundament dla prawdziwie kochających relacji.
Ważne jest jednak, aby pamiętać o jednej rzeczy. Tylko ty możesz ponownie otoczyć rodzicielską opieką swoje Wewnętrzne Dziecko. Nikt nie może tego za ciebie zrobić. Tylko ty jesteś odpowiedzialny za poznanie i zaspokojenie potrzeb swojego Wewnętrznego Dziecka. Tak więc, jeśli szukasz miłości we wszystkich nieodpowiednich miejscach, by znaleźć kogoś, kto zajmie się twoim Wewnętrznym Dzieckiem, ta książka może pomóc. Może również pomóc w powstrzymaniu ratowania opuszczonych i wykorzystywanych Wewnętrznych Dzieci innych ludzi. Uzupełnienie rodzicielskich braków jest ich własnym obowiązkiem.


Doświadczanie Wewnętrznego Dziecka


Termin „praca z Wewnętrznym Dzieckiem” jest obecnie bardzo często używany. Wielu terapeutów włącza do swojej pracy grupowej i indywidualnej „pracę z Wewnętrznym Dzieckiem”. Warsztatów i książek na ten temat jest pod dostatkiem. A jednak podczas moich wykładów i seminariów w całej Ameryce Północnej wielu ludzi mówi mi, że praca z Wewnętrznym Dzieckiem sprawia im trudności. Czytali niezliczone książki, pisali osobiste historie i dzielili się lękami i traumami z dzieciństwa w grupach terapeutycznych i grupach wsparcia. Mimo to wciąż są zdezorientowani i niezdolni do odczuwania Wewnętrznego Dziecka i wprowadzania go do codziennego życia. Wiele osób donosiło, że swoje pierwsze prawdziwe doświadczenie Wewnętrznego Dziecka mieli dopiero na jednym z moich warsztatów lub podczas wykonywania ćwiczeń z moich wcześniejszych książek. To właśnie oni zachęcili mnie do podzielenia się tymi metodami uzdrawiania Wewnętrznego Dziecka w formie książkowej.

Co innego jest mówić o Wewnętrznym Dziecku; a co innego jest świadomie przeżywać je jako prawdziwą żywą obecność. Dopóki „nie staniemy się jak małe dzieci”, nie zostaniemy uzdrowieni. Dopóki nie wejdziemy w stan Dziecka w bezpiecznym otoczeniu, Wewnętrzne Dziecko pozostanie odizolowane i samotne. Jeśli nie odzyskamy naszych dziecięcych uczuć, wrażliwości, zachwytu i życia, nasze Wewnętrzne Dziecko pozostanie zranione.

Skąd mamy wiedzieć, że nasze Wewnętrzne Dziecko jest obecne? Kiedy mamy uczucia. Wewnętrzne Dziecko to emocjonalne ja. To tam żyją nasze uczucia. Kiedy doświadczasz radości, smutku, gniewu, strachu lub wzruszenie, pojawia się twoje Wewnętrzne Dziecko. Kiedy naprawdę czujesz swoje uczucia, pozwalasz swojemu Wewnętrznemu Dziecku być. Twoje Wewnętrzne Dziecko jest również aktywne, gdy jesteś zabawny, spontaniczny, kreatywny, intuicyjny i poddajesz się duchowej jaźni. Doświadczenie tych stanów często określa się jako „bycie w swoim Wewnętrznym Dziecku”. Kiedy dzielisz ten stan z innymi, jest on określany jako „pochodzący z twojego Wewnętrznego Dziecka”.

Zadania opisane w tej książce mają na celu zapewnienie ci bezpiecznych doświadczeń z Wewnętrznym Dzieckiem. Poprzez rysowanie, pisanie, twórcze działanie i zabawę, znajdziesz głos Dziecka, które żyje w tobie. Odkryjesz jego potrzeby i życzenia. Nauczysz się także aktywować kochającego Rodzica, który może pielęgnować i chronić to Wewnętrzne Dziecko. Ponieważ żadne dziecko nie istnieje w próżni, nasze Wewnętrzne Dziecko automatycznie zwabi pozytywnego, wspierającego Wewnętrznego Rodzica lub Rodzica niedbałego i krytycznego. Nieświadomie automatycznie powtarzamy ten rodzaj opieki rodzicielskiej, jaki otrzymaliśmy w dzieciństwie. Opiekujemy się sobą tak samo, jak robili to nasi rodzice. Jeśli jednak nie podoba nam się sposób, w jaki byliśmy wychowywani, mamy teraz wybór. Możemy to zmienić. Możemy stworzyć kochające połączenie między członkami naszej wewnętrznej rodziny i uleczyć rany z dzieciństwa. Możemy się sami sobą zaopiekować.

Pod względem psychologicznym Dziecko jest faktycznie „ojcem mężczyzny”. Odzyskiwanie Wewnętrznego Dziecka jest sposobem na rozpoczęcie od nowa i uzdrowienie  twojego życia. Jak obiecuje cytowane często zdanie: „Nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo”. Wiem to z własnego osobistego doświadczenia i obserwacji innych, którzy z powodzeniem ponownie stali się własnym rodzicem.

(…)


Narzędzia do zaopiekowania się Wewnętrznym Dzieckiem


RYSUNEK

Ci, którzy świadomie wychowali lub wykształcili dzieci, wiedzą, że twórczość artystyczna jest naturalnym językiem dziecka. Mając zdrowe środowisko i wskazówki opiekuńczych dorosłych, dzieci spontanicznie wyrażają się poprzez sztukę. Nikt nie musi mówić małym dzieciom, że twórcza ekspresja jest zabawą, a to sprawia, że czujesz się dobrze ze sobie i otaczającym światem. Przedszkolaki rysują i malują, bawią się gliną, budują i konstruują, działają, tańczą i śpiewają z wielkim entuzjazmem. Nie trzeba ich namawiać ani pouczać.

Kiedy trenowałem nauczycieli, moja praca obejmowała obserwowanie małych dzieci w salach lekcyjnych w całych Stanach Zjednoczonych, od śródmiejskich gett po wiejskie tereny rolnicze. Były to dzieci wszystkich ras i środowisk społeczno-ekonomicznych: uchodźców azjatyckich i latynoskich, czarnych, którzy przeżyli zamieszki w Watts, farmerów i wyższej klasy średniej mieszkającej na przedmieściach. Bez względu na to, skąd były te dzieci lub jak wyglądały, wszystkie miały jedną wspólną cechę: język sztuki. To nie przypadek. Rysunek pojawia się w rozwoju dziecka przed pisaniem. W rzeczywistości terapia sztuką jest stosowana z dziećmi, które nie potrafią zwerbalizować swoich uczuć. To, czego nie można wypowiedzieć, często można bezpieczniej wyrazić w sztuce. A nawet jeśli dziecko jest skłonne do rozmowy, czasami słowa nie wystarczą. Kto może przetłumaczyć na słowa dokładne znaczenie zamaszystej, czarnej bazgraniny? Oglądanie dziecka uwalniającego wściekłości lub strach za pomocą kredek lub gliny jest głęboko poruszającym doświadczeniem.

Nie jest więc przypadkiem, że Wewnętrzne Dziecko łatwiej wyraża swoje uczucia i potrzeby poprzez sztukę. Na moich warsztatach rysunek był jednym z najbardziej bezpośrednich i przyjemnych sposobów docierania do Wewnętrznego Dziecka. Rysunek wyciąga ludzi z ich racjonalnego, analitycznego, dorosłego stanu umysłu i sprowadza ich do poziomu Dziecka. Wiemy, że rysunek pochodzi głównie z prawej półkuli mózgu. Jest to strona, która wydaje się specjalizować w wizualno-przestrzennej percepcji, a także w emocjonalnej i intuicyjnej ekspresji. Zapominamy często, że małe dzieci z natury są głównie osadzone w prawej półkuli mózgu. Dlatego pisanie i rysowanie są dla nich tak naturalne.

Jednak ta możliwość korzystanie z prawo-półkulowej multi-sensorycznej aktywności mózgu zostaje zamknięta przez restrykcyjne rodzicielstwo i lewo-półkulowy system szkolny, który kładzie nadmierny nacisk na logikę werbalną i zapamiętywanie. Z wyjątkiem sportu, prawo-półkulowe modalności uczenia się są w pierwszej kolejności usuwane z budżetów szkolnych. Powszechnie wiadomo, że sztuka jest pasierbem programu nauczania. Kiedy sztuka zostaje wyeliminowana z edukacji, dzieci tracą jeden ze swoich najmocniejszych i najprzyjemniejszych sposobów wyrażania siebie. Kiedy „przechodzą” przez szkołę, są systematycznie zmuszane do zaprzeczania głosowi Wewnętrznego Dziecka – czującemu, skłonnemu do zabawy, twórczemu ja.

To prowadzi nas do kolejnego dylematu: powszechnie panuje przekonanie, że tylko nieliczni są utalentowani i zdolni do wyrażania się poprzez sztukę, a reszta z nas nie powinna się nawet za to zabierać. To błędne przekonanie pozbawiło większość ludzi ich naturalnego wrodzonego prawa: zdolności wyrażania Wewnętrznego Dziecka poprzez twórczość artystyczną. Prawda jest taka, że każdy może rysować lub wyrażać siebie poprzez ruch, taniec, muzykę itp.

To Wewnętrzny Krytyczny Rodzic (produkt prania mózgu społeczeństwa) powstrzymuje nas od angażowania się w działania artystyczne tylko dla samej przyjemności. To Krytyk mówi: „Popełnisz błędy. Będziesz wyglądać głupio. Robisz brzydką sztukę. Uchowaj Boże!” Wygląda na to, że rodzic lub nauczyciel lekceważy dziecko, prawda? Jeśli to wszystko brzmi boleśnie znajomo, jeśli usłyszałeś tę walkę we własnej głowie, nabierz otuchy. W kolejnym rozdziale będziemy rozprawiać się z wewnętrzną krytyką i osądem, które blokują nam pozwalanie Dziecku Wewnątrz na wyrażanie siebie. Zostaniesz poprowadzony przez proste czynności rysunkowe i artystyczne zaprojektowanych specjalnie po to, by uwolnić twoje Wewnętrzne Dziecko.

Gdy pozwalasz sobie na rysowanie, pomimo wątpliwości i wewnętrznej krytyki, ponownie nauczysz się języka dziecka. Jeśli bowiem chcesz objąć swoje Wewnętrzne Dziecko, ważne jest, aby spotkać się z nim w połowie drogi. Intelektualny, werbalne złożone struktury językowe dorosłych utrzymują nas z dala od naszego Dziecka. Z drugiej strony, kiedy przedstawiamy rysunkiem nasze uczucia, mówimy językiem Wewnętrznego Dziecka.

PISEMNE DIALOGI

W pierwszych dniach mojej praktyki arte-terapeutycznej dzieliłam się z klientami procesem pisania naprzemiennie prawą i lewą ręką, który odkryłam podczas mojej pracy z własnym dziennikiem. Wkrótce stało się jasne, że technika ta pomogła wszystkim doświadczyć swoje Wewnętrzne Dziecko. Wydawało się, że sięgają do głębszych poziomów uczuć, wspomnień i intuicji niż w przypadku samej terapii plastycznej. Jednym z wyjaśnień może być to, że doświadczanie nieporadności i braku kontroli podczas pisania niedominującą ręką, faktycznie wprowadza nas w stan Wewnętrznego Dziecka. Wyobraź sobie małe dziecko, które dopiero uczy się kreślić znaki na papierze, starające się kontrolować narzędzie do pisania. Wielu dorosłych twierdzi, że dokładnie tak się czują, gdy piszą lub rysują „drugą ręką”.

Teraz wyobraź sobie nieco starsze dziecko próbujące napisać słowa, które „coś oznaczają”, przekazują innym myśli i uczucia. Dla dzieciaka jest to ogromne wyzwanie. Wielu dorosłych cofa się do tego doświadczenia, gdy zaczyna pisać swoją nieuczoną ręką. Ich pisownia i gramatyka przypominają te małego dziecka. Odnosi się to nawet do osób, które są bardzo dobrze wykształcone i zwykle mają bardzo zaawansowane umiejętności werbalne. Jest dla mnie oczywiste, bo oglądałam to zjawisko tyle razy na warsztatach, z tysiącami dorosłych w każdym wieku, że wykorzystujemy część mózgu i część psychiki, w której żyje dziecko.

Często występuje pewien opór przed pisaniem za pomocą niedominującej ręki. Wierzymy, że nie możemy pisać naszą „inną” ręką, więc nigdy tego nie robimy. Uważamy, że ręka niepisząca jest opóźniona i tak faktycznie jest. Nie miała szkolenia i praktyki. Nasza niedominująca dłoń zanikła z powodu braku możliwości działania i pozostaje zamrożona na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Paradoks polega na tym, że to opóźniona „druga ręka” może doprowadzić nas z powrotem do naszego Wewnętrznego Dziecka.

Mogą też istnieć pewne fizjologiczne powody, dla których Wewnętrzne Dziecko mówi tak naturalnie poprzez drugą rękę. Kiedy po raz pierwszy zaczęłam uczyć tej metody, studentka opowiedział mi o rozmowie z Rogerem Sperrym, pionierem badań nad prawo- lewo-półkulowym mózgiem. Po opowiedzeniu dr. Sperry'emu o twórczej i emocjonalnej ekspresji, jaką odkrywała poprzez pisanie niedominującą ręką, odpowiedział: „Otwierasz prawą półkulę”. Komentarz Sperry'ego pobudził we mnie intensywne osobiste zainteresowanie badaniami mózgu. Wierzę, że istnieją powiązania między badaniami mózgu a pracą z Wewnętrznym Dzieckiem, więc chciałbym to krótko omówić.



Mózg, ręka i Wewnętrzne Dziecko


Każda półkula ludzkiego mózgu kontroluje przeciwną stronę ciała. Wydaje się również, że istnieją wyspecjalizowane funkcje dla każdej połowy mózgu. Lewa półkula mózgu zawiera centra językowe, które kontrolują przetwarzanie werbalne i analityczne. Została opisana jako liniowa i logiczna strona mózgu. Natomiast prawa półkula mózgu wydaje się być przede wszystkim niewerbalny i reguluje percepcję wzrokową / przestrzenną, a także ekspresję emocjonalną i intuicję.

Moje obserwacje pokazują, że pisanie ręką niedominującą bezpośrednio uzyskuje dostęp do funkcji prawej półkuli mózgu. Zjawisko to dotyczy zarówno osób praworęcznych, jak i leworęcznych. Jak zobaczymy, ręka ta wyraża uczucia bardziej bezpośrednio i z większą siłą. Wykorzystuje również głębszy poziom instynktu i pamięci emocjonalnej, które są tak ważne dla uzdrowienia Wewnętrznego Dziecka. Kiedy piszemy dialogi między Dzieckiem (niedominująca ręka) a dorosłym lub Wewnętrznym Rodzicem (dominującą ręką), wydaje się, że rozmawiamy między dwiema półkulami mózgu.

Innym modelem mózgu, który wydaje się być bardzo obiecujący dla zrozumienia tych głębszych poziomów instynktu i uczucia, jest Teoria Trójni Mózgu, opracowana przez dr. Paula D. MacLeana (dawniej szefa Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego Laboratorium Ewolucji Mózgu). Teoria MacLeana opisuje trzy oddzielne, ale ściśle  związane ze sobą mózgi, z których każdy jest kolejno osadzony w drugim, co odzwierciedla różne etapy ewolucji człowieka.

Najstarsza i najgłębsza część mózgu, Gadzi Mózg, odpowiada anatomicznemu kompleksowi R (rdzeń, most i rdzeń kręgowy). Zarządza instynktami przetrwania, takimi jak znalezienie jedzenia, łączenie się w pary, obrona własnego terytorium i nawykowe zachowania. Następną warstwą w rozwoju był Stary Mózg Ssaków (System Limbiczny), który jest siedzibą emocji. Odbiera również i przetwarza dane zmysłowe i przekazuje je pozostałym dwóm mózgom. Najmłodszą i najbardziej zewnętrzną warstwą mózgu jest kora nowa lub Nowy Mózg Ssaków. Jest to „myśląca czapka” i kontroler abstrakcyjnego rozumowania.

Wiele psychoterapii zostało opartych na tym zewnętrznym poziomie Kory Nowej. Są to terapie analityczne i „mówiące”. Jednak, jak wielu z nas odkryło, modalności te nie docierają do Wewnętrznego Dziecka. To może zająć lata. Wewnętrzne Dziecko dużo łatwiej mówi językiem uczuć: ruchami ciała, zabawą i sztuką. Kiedy Wewnętrzne Dziecko używa słów, są proste, bezpośrednie i pełne uczuć.

Niedawno psycholog Alvaro López-Watermann opracował teorię opartą na swoich badaniach snów zestawiajc te ewolucyjne warstwy mózgu z różnymi stanami doświadczenia psychologicznego. (Jego model dodaje czwarty mózg, Peiskian Brain, odpowiadający anatomicznie szyszynce.) Według López-Watermanna, kiedy świadomość identyfikuje się z określoną częścią mózgu (Peiskian, Gadzim, Staro-Ssaczym lub Nowo Ssaczym), to wytwarza odpowiedni stan – transcendentalny, abstrakcyjny sen, sen lub przebudzenie. (Każdej nocy nasza psyche doświadcza cyklu pierwszych trzech stanów podczas snu). Aktywność każdego z czterech mózgów można uznać za pół-autonomiczną jednostkę psychologiczną. López-Watermann odnosi się do tych odpowiadających im części psyche, jak Regulator, Gubernator, Wspomagający (Emocjonalny) Umysł i Intelekt. Według jego teorii językiem Umysłu Wspomagającego są pamięciowe obrazy i uczucia. Może się zdarzyć, że kiedy doświadczymy stanu Wewnętrznego Dziecka, ta głębsza i starsza emocjonalnie część mózgu (Wspomagający Umysł) staje się dominującą.

Nasz obecny dylemat polega na tym, że ta głębsza emocjonalna część mózgu często zostaje odcięta od naszej aktywnej świadomości. Ostatnie badania pokazują, że istnieją mechanizmy „bramkujące”, które hamują pamięć o wcześniejszych bolesnych doświadczeniach. Dla dobra przetrwania czujące Wewnętrzne Dziecko wchodzi do szafy, a drzwi są zamykane. Uzdrowienie ma miejsce, gdy otworzymy drzwi i zaprosimy Wewnętrzne Dziecko, aby wyszło i było częścią naszego życia. Odbywa się to w bezpiecznej atmosferze, z szacunkiem i ochroną dla tej czułej istoty. Techniki zawarte w tej książce mają pomóc ci stworzyć bezpieczną atmosferę zaufania, tak istotną dla uzdrowienia Twojego Wewnętrznego Dziecka.

Jedną z najczęściej używanych technik pisania jest dialogowanie obiema rękami. W tych rozmowach będziesz zadawać pytania dominującą ręką, tą, którą zwykle piszesz. A twoje Wewnętrzne Dziecko zareaguje poprzez niedominującą rękę, tą, której zazwyczaj nie używasz do pisania. Jak widać na poniższych fragmentach dialogów, Dziecko mówi własnym głosem: prostym, rzeczowym i często naładowanym emocjami.

Zauważysz również, że styl pisania dominującej ręki jest wizualnie całkiem inny niż styl ręki niedominującej. Tego można było się spodziewać. Poprzez trening i praktykę, nasza dominująca ręka rozwinęła zręczność manualną, siłę i kontrolę. Pismo „drugiej ręki”, która została zaniedbana, wygląda niezręcznie, słabo i dziecinnie.

W dialogach pisanych obiema rękami zręczna dominująca ręka mówi  zarówno jako głos dorosłego, jak i głos naszych rodzic. Od strony psychologicznej jest to całkowicie zrozumiałe. Z natury głosy dorosłych i rodziców cenią umiejętności i kontrolę. W dialogach tych Krytyczny Rodzic często staje się niezmiernie sfrustrowany powolnym i niechlujnym pisaniem niedominującej ręki (Wewnętrznego Dziecka). Jak niecierpliwy rodzic, dominująca ręka będzie próbowała kontrolować sytuację, odbierając pióro, aby mogło przemówić w imieniu Wewnętrznego Dziecka. Jego postawa polega na tym, że ona wie najlepiej i potrafi lepiej i szybciej pisać. Postawa ta odzwierciedla to, co przydarzyło się Wewnętrznemu Dziecku w naszym życiu – zostało zdominowane i poddane kontroli przez naszego niecierpliwego i krytycznego Rodzica.

Problem polega na tym, że ta niecierpliwa rodzicielska jaźń nie wie, jak się czuje Wewnętrzne Dziecko i dlatego nie może za nią mówić. W dialogach tych charakter pisma, pisownia i gramatyka są nieistotne. Liczą się uczucia. Spróbuj posłuchać tego, co mówi Dziecko i ciesz się jego cennym, cichym głosem. Możesz być zaskoczony tym, co musi ci powiedzieć!

Jeśli pojawi się krytyczna reakcja na to, co pojawia się w zapiskach twojego Wewnętrznego Dziecka, po prostu to zauważ. To odzywa się twój Krytyczny Rodzic. (Będziemy się więcej zajmować Krytycznym Rodzicem w rozdziale 8.) Pozwól Wewnętrznemu Dziecku pisać dalej swoją niedominującą ręką. Jedną z największych korzyści płynących z dialogów prawej–lewej ręki jest to, że daje namacalne doświadczenie, w jaki sposób traktowałeś swoje Wewnętrzne Dziecko. Dzięki tej nowej świadomości masz teraz wybór; pozostać przy starym status quo lub zmienić swoje postępowanie i zacząć szanować Wewnętrzne Dziecko.



Baw się i twórczo działaj


Dobrze znanym faktem jest, że dzieci rozwijają się i uczą przez zabawę. Podczas zabawy badają, testują swoje granice i rozwijają umiejętności. Mając przyzwolenie na zabawę bez presji i krytyki, prawdziwa kreatywność dzieci rozkwitnie od wewnątrz. Przyjrzyj się dowolną grupę dzieci w wieku przedszkolnym lub młodszych. Pozostawione same sobie, będą bawić się farbami do malowania palcami i gliną, bazgrać kredkami, wznosić całe miasta z klockami, tworzyć magiczne zamki i krajobrazy w piaskownicy, i wymyślać swój własny świat poprzez zabawę w teatr z kostiumami i rekwizytami.

Metafory są dla dzieci czymś naturalnym. Uwielbiają udawać. Najmłodsze dzieci tworzą scenariusze i odgrywają je. Potrafią wszystko zamienić w rekwizyt. Rękojeść miotły staje się mieczem. Pokrywa pojemnika na śmieci staje się tarczą, a skrzynka do pakowania staje się fortem. Nikt nie musi uczyć dzieci twórczej zabawy. Jest to wrodzona zdolność człowieka, która najbardziej widoczna jest w dziecku. Wręcz przeciwnie, społeczeństwo uczy dzieci, aby przestały być kreatywne, dorastały i były „praktyczne”. Jeśli Wewnętrzne Dziecko ma być w pełni odzyskane, ta wrodzona kreatywność musi zostać wyrażona. Ten twórczy aspekt Wewnętrznego Dziecka często nazywany jest Magicznym Dzieckiem (będzie omawiany w Rozdziale 10).

Sztuka ekspresyjna ma wiele do zaoferowania w uzdrawianiu Wewnętrznego Dziecka. Twórcze działania wykonywane dla czystej radości doświadczenia czegoś (bez presji by dobrze wypaść) nieuchronnie pozwalają nam ożywić Wewnętrznego Artystę, którego straciliśmy w okresie dorastania. Wzbogacenie naszego życia, które wynika z tego wybuchu Twórczego Dziecka, jest tak daleko idące w skutkach, że prawie nie ma słów, by wyrazić wszystkie zalety. Musisz tego doświadczyć, żeby w to uwierzyć.

Znajdziesz wplecione w tę książkę zabawne zajęcia, które pozwolą wydobyć zachwycające dziecko-artystę, który jest pełen zachwytu, ciekawości i radości. Odłóż dorosłość na czas, kiedy eksperymentujesz z kredkami, gliną i innymi prostymi materiałami artystycznymi. Będzie również czas na taniec i na spontaniczne przejście od Twojego Wewnętrznego Dziecka, do odgrywanie ról i poznawanie tajemniczego świata swoich marzeń.

W tym momencie twój Krytyczny Rodzic może podnieść głowę i powiedzieć Twojemu Wewnętrznemu Dziecku: „Nie możesz malować. Nie możesz rysować. Nie masz talentu. W każdym razie, nie chcę, żebyś robił tutaj bałagan. Jeśli tak się stanie, po prostu obserwuj. Ale nie pozwól, aby twój Krytyczny Rodzic cię zatrzymał. Jeśli stanie się uparty, miej wiarę. W następnym rozdziale nauczysz się radzić sobie z głosem krytyki.

Najważniejszą rzeczą do zapamiętania jest to, że te zabawne i twórcze działania są naturalnym królestwem Wewnętrznego Dziecka. Nie narzucasz sobie niczego obcego ani dziwnego. Po prostu pozwól swojemu Wewnętrznemu Dziecku mówić w zapomnianym języku. Twórcza ekspresja jest prawdziwym ojczystym językiem Dziecka; wszystkie dzieci go rozumieją i nim mówią. To jest twoje ludzkie dziedzictwo. Odzyskaj to. Doświadcz samemu to, co Joseph Campbell określił jako „zachwyt życiem”. To jest dar, który twoje Wewnętrzne Dziecko może ci dać.

środa, 19 czerwca 2019

Gaja: system recyklingu życia jako całości

O koncepcji Ziemi jako żyjącej planety mówiła książka S. Hardinga, patrz tutaj.

Tym razem przedstawiam wypowiedź innego badacza życia i twórcy koncepcji bakteryjnego pochodzenia takich składników komórki, jak mitochondria.

W ostatnim rozdziale swojej książki, The Symbiont Planet („Symbiotyczna planeta”) Lynn Margulis, z typową dla siebie bezpośredniością i przekorą opowiada o koncepcji naukowej Gai.


Lynn Margulis: Symbiotic Planet: A New Look At Evolution Revised ed. Edition, 1999


Tłumaczenie z wydania amerykańskiego: Piotr Kawecki





ROZDZIAŁ 8
GAJA


Na Ziemi nie ma ciszy – tak cicho
Jak przetrwała
Cokolwiek wyrzec, zniechęciłoby Naturę
I niepokoiłoby Świat
(1004)

Propriocepcja, jest pojęciem medycznym dotyczącym postrzegania ruchu i orientacji przestrzennej wynikającej z bodźców wewnątrz ciała. Chociaż nazwa ta nie jest powszechnie w użyciu, samo zjawisko jest nam wszystkim dobrze znane. Nasze proprioceptory nieustannie informują nas, że stoimy, pochylamy głowę, mrużymy oczy lub zaciskamy pięści. Proprioceptory działają jako systemy sensoryczne nie dla zewnętrznych informacji o innych lub środowisku, ale dla wnętrza ciała. Nerwy przyczepione do mięśni reagują, gdy wykrywają ruch, taki jak zmiana położenia ciała. Te samokontrolujące się nerwy mówią nam, czy stoimy na nogach, czy na głowie; czy siedzimy w bezruchu w autobusie lub biegniemy z prędkością sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Ziemia cieszy się systemem proprioceptywnym od tysiącleci, na długo przed ewolucją ludzi. Małe ssaki sygnalizują nadchodzące trzęsienie ziemi lub oberwanie chmury. Drzewa uwalniają substancje lotne, które ostrzegają sąsiadów, że larwy ćmy cygańskiej atakują ich liście. Propriocepcja, odczuwanie siebie, jest prawdopodobnie równie stara jak jaźń. Lubię myśleć, że my, ludzie, zwiększamy i nadal przyspieszamy zdolność Gai nowoczesnymi proprioceptorami. Pożar w lesie Borneo i katastrofa amerykańskiego helikoptera we włoskich Alpach są transmitowane w telewizji w Nowym Jorku. Jednak wymarłe watahy wilków i stada dinozaurów cieszyły się własną proprioceptywną komunikacją społeczną; globalny układ nerwowy z pewnością nie zaczyna się od pojawienia się ludzi. Gaja, fizjologicznie regulowana Ziemia, cieszyła się proprioceptywną globalną komunikacją na długo przed ewolucją człowieka. Emisja gazów w obiegu powietrza i rozpuszczalne związki chemiczne z drzew tropikalnych, owady gotowe do godów i bakterie zagrażające życiu. Miłosne związki unosiły się w wiosennych wiatrach od czasów Archeanu. Ale prędkość propriocepcji znacznie wzrosła wraz z wiekiem elektroniki.

Druga konferencja Gaji, „Gaja w Oksfordzie”, która odbyła się w Anglii, w kwietniu 1996, zgromadziła naukowców i działaczy ochrony środowiska, w celu przedyskutowania pojęcia super-organizmów. Czy całe życie na planecie stanowi super-organizm? Czy życie jest jedną samoregulującą się jednostką zwaną Gają? Czy domaganie się użycia pojęcia super organizm wywołuje pocieszającą, acz naukowo nieuzasadnioną myśl o harmonii planetarnej?

Pomysły te zostały omówione przez około czterdziestu uczestników, którzy doszli do jednego wniosku: decyzji o założeniu Towarzystwa Geofizjologicznego na East London University. Ku mojej radości pod koniec 1997 decyzja ta została uchylona: Gaja żyje; geofizjologia jest martwa. Nowa organizacja nazywa się teraz Gaja: Towarzystwo Badań i Edukacji w Nauce o Systemie Ziemskim. Gaja, towarzystwo naukowe, zostało uruchomione 9 lutego 1998, w siedzibie Towarzystwa Królewskiego w Londynie.  Światowy klasy ekspert ds. bioróżnorodności i specjalista od mrówek, ich zachowań społecznych i umiejętności technologicznych, biolog E.O. Wilson, wysłał kasetę z życzeniami. Przeprowadzenie formalnej inauguracji w miejscu najstarszego i najbardziej szanowanego towarzystwa naukowego na świecie było wspaniałą sztuczką dla teorii Gai. Telewizyjne powitanie fanów Gaji po tej stronie Atlantyku ze strony szanowanego profesora z Harvardu, również było sprytnym posunięciem. Zwiększona komunikacja między potencjalnymi współpracownikami  w naukę o Gaji może jedynie podnieść świadomość zakresu naszej ignorancji na temat powierzchni Ziemi, od której tak bardzo zależymy.

Hipoteza Gai nie jest, jak twierdzi wielu, o tym, że „Ziemia jest pojedynczym organizmem”. Tymczasem Ziemia, w sensie biologicznym, ma ciało podtrzymywane przez złożone procesy fizjologiczne. Życie jest zjawiskiem na poziomie planetarnym, a powierzchnia Ziemi żyje od co najmniej trzech miliardów lat. Dla mnie ludzki ruch polegający na wzięciu odpowiedzialności za żyjącą Ziemię jest śmieszny - to retoryka bezsilnych. Planeta troszczy się o nas, a nie my o nią. Nasz nadęty imperatyw moralny, aby poprowadzić krnąbrną Ziemię lub uleczyć naszą chorą planetę, świadczy o naszej ogromnej zdolności do samouwielbienia. Musimy raczej chronić się przed nami samymi.

Główną postacią na konferencji w 1996 był James Lovelock, autor hipotezy Gai. Na początku lat 70-tych Lovelock jako pierwszy twierdził, że suma całego życia optymalizuje środowisko na własny użytek. Biolodzy drażnią na słowo optymalizuje. Jak to, besztali, czy życie może coś zaplanować? Ideę żywej Ziemi Lovelock wymyślił już w połowie lat sześćdziesiątych, kilka lat przed tym, jak go spotkałam, kiedy był konsultantem NASA, pomagającym w opracowaniu sposobów wykrywania życia na Marsie. Jim zdał sobie sprawę, że życie na każdej planecie będzie musiało wykorzystywać jej płyny, którymi w przypadku Ziemi byłyby atmosferą, oceanami, jeziorami i rzekami, jako elementami biegu wymaganego przez życie. Konieczne było dostarczenie składników odżywczych i usunięcie odpadów. Rozumował, że chemia żywej planety musi znacznie różnić się od martwej chemii. Zdał sobie sprawę, że nawet z kosmosu wykrywane są chemiczne sprzeczności ziemskiej atmosfery. Nasza atmosfera zawiera zbyt dużo tlenu w obecności metanu. Gazy te, wysoce reaktywne po zmieszaniu, nie mogłyby współistnieć przy tak wysokich stężeniach, chyba że ich poziom byłyby aktywnie utrzymywany. Dodatkowo obfitują inne gazy w całkowicie nieprawdopodobnej i wysoce niestabilnej mieszaninie. Wodór, a nawet azot reagują wybuchowo w obecności tlenu, ale współistnieją w atmosferze Ziemi. Nawet gdy Lovelock po raz pierwszy zmagał się z problemami sposobu wykrywania marsjańskiego życia, analiza przeprowadzona z teleskopów naziemnych wykazała już, że Mars, w przeciwieństwie do Ziemi, cieszy się stabilną atmosferą niereaktywnych gazów. Lovelock słusznie wywnioskował, że życie nie może obecnie istnieć na Marsie. Oczywiście misja Vikinga, próbując wykryć tam życie, i tak poleciała na Marsa. Moim zdaniem, gdy lądownik Wikingów przekazał swoje dane na Ziemię w 1976, potwierdził jedynie przewidywania Lovelocka wyciągnięte z rozważań nad teorią Gai.

Myśli Lovelocka zwróciły się w stronę Ziemi. Niezależny naukowiec, zarówno odizolowany, jak i wolny od głównego nurtu akademickiej myśli, podszedł w realizacji swoich zamierzeń własną drogą. Jest płodnym wynalazcą; jego znaczącym wkładem w rozwój nauki jest urządzenie do wychwytywania elektronów, detektor dołączony do przyrządu o nazwie chromatograf gazowy, służący do pomiaru stężeń niektórych gazów reaktywnych w powietrzu, takich jak chlorofluorokarony. Sprzęt Lovelocka został przeprojektowany i powszechnie sprzedawany przez Hewlett-Packarda. Urządzenie pozwoliło Sherwoodowi Rowlandowi i Mario Molinie w MIT na otrzymanie w 1995 Nagrody Nobla w dziedzinie chemii za pokazanie, w jaki sposób aerozole i inne gazy reagują niszcząco na stratosferyczną warstwę ozonową. Inne osiągnięcia Jima, to potwierdzanie twierdzeń Rachel Carson o wszechobecnym wpływie pestycydów, na co zwróciła uwagę narodu w Silent Spring. Pracując dla Medical Research Council (MRC) w Wielkiej Brytanii w dziedzinie kriogeniki, biologii w niskich temperaturach, Jim opracował sposób na zamrażanie i rozmrażania zwierząt i ich plemników. Odmrażał zamrożone okazy w zbudowanej przez siebie komorze, rodzaju kuchenki mikrofalowej (nie opatentował jednak tego wynalazku; patentowanie, to długi i kosztowny proces, jest pogmatwany i wymagający działań administracyjnych, dokładnie to, czego Lovelock unika).

Kiedy Jim zainteresował się tym, jak życie wpłynęło na atmosferę Ziemi, kontynuował dociekania bez pomocy instytucjonalnej i zewnętrznych funduszy. Po prostu zagłębił się w to i mierzył gazy na własny koszt. Nigdy nie zerwał łączności ze współpracownikami i studentami. Rezultatem jego nieustannej aktywności był rozwój teorii Gai.

Zaczęliśmy korespondować na początku lat 70-tych. W jednej ze swoich pierwszych odpowiedzi na moje listy Jim napisał, że cierpi na metan. Dlaczego ten gaz, który reaguje tak silnie z tlenem, zawsze jest wymiernie obecny w ziemskiej atmosferze? Powinien zniknąć. Podejrzewając od początku życie, zapytał, czy wiem, co mogłoby wyprodukować ten gaz. Odpowiedziałam tak, jak zrobiłby to każdy, kto czyta mikrobiologię. Metan jest wytwarzany przez bakterie, głównie metanogeny żyjące w podmokłej glebie lub w żwaczu bydlęcym. Produkt metaboliczny metanogennych bakterii jest uwalniany w obfitych ilościach nie w wzdęciach krów (jak zawsze myślałam), ale w ich bekaniu. Metan jest uwalniany do powietrza przez usta cieląt, byków i krów. Metan atmosferyczny szybko reaguje z tlenem, wytwarzając dwutlenek węgla. Metan z powietrza jest regularnie uzupełniany, ponieważ jest zawsze obecny w stężeniu od dwóch do siedmiu części na milion. Lovelock zdał sobie sprawę, że koncentracja metanu w atmosferze musi być zatem wytwarzana przez życie. Można się było spodziewać innych przykładów regulacji gazów.

Wskazówki geologiczne sugerują, że nasza planeta stała się chłodniejsza w ciągu ostatnich trzech miliardów lat. Astronomowie twierdzą, że Słońce, jako typowa gwiazda, stało się jaśniejsze. Słońce powinno w coraz większym stopniu nagrzewać powierzchnię Ziemi. Regulacja temperatury i atmosfery, pomyślał Jim, musi następować w skali globalnej. Kiedy zdał sobie sprawę, że te istotne warunki środowiskowe muszą być aktywnie kontrolowane, co doprowadziło Lovelocka do wniosku, że życie podtrzymuje swoje środowisko.

Pożyczając termin z fizjologii, Lovelock wskazał, że nasze środowisko planetarne jest homeostatyczne. Tak jak nasze ciała, podobnie jak u wszystkich ssaków, utrzymują względnie stabilną temperaturę wewnętrzną pomimo zmieniających się warunków, tak system Ziemi utrzymuje swoją temperaturę i stabilny skład atmosferyczny. Pod względem technicznym, jak napisał Lovelock, temperatura atmosferyczna oscyluje wokół ustalonych punktów przez ujemne sprzężenie zwrotne. Jego twierdzenie, że „życie wyznacza optymalną temperaturę otoczenia”, zostało źle zrozumiane – było krytykowane lub częściej ignorowane. Lovelock coraz częściej myślał o tym planetarnym systemie regulacyjnym jako o kluczowym dla zrozumienia życia na Ziemi.

Określenie Gaia zostało zaproponowane Lovelockowi przez powieściopisarza Williama Goldinga, autora Władcy Much. Na początku lat siedemdziesiątych obaj mieszkali w Bowerchalke, wsi w hrabstwie Wiltshire w Anglii. Lovelock zapytał swojego sąsiada, czy mógłby zastąpić niewygodną ówczesną frazę: „system cybernetyczny tendencjami homeostatycznymi wykrywanymi przez anomalie chemiczne w atmosferze ziemskiej” na termin oznaczający „Ziemia”. Potrzebuję dobrego czteroliterowego słowa – powiedział. Podczas spacerów po okolicy w tej przepięknej części południowej Anglii, w pobliżu wzgórz kredowych, Golding zaproponował Gaję. Starożytne greckie słowo dla „Matki Ziemi”, Gaja, dostarcza etymologicznych korzeni dla wielu terminów naukowych, takich jak geologia, geometria i Pangea.

Nazwa została aż nazbyt dobrze przyjęta. Ekolodzy i ludzie o skłonnościach religijnych, przyciągnięci do idei rodzimej obdarzonej mocą bogini, uczepili się niej, nadając Gai wyraźnie nienaukową konotację. Tuż przed Oksford’96 Jim przedstawił termin geofizjologia do badań planetarnej powierzchni jako   organizmo-podobnego ciała, w którym geologia i biologia są „ściśle powiązane”, czyli pozostające ze sobą w bliskim związku. Wielu naukowców jest nadal wrogo nastawionych do Gai, zarówno samego słowa, jak i idei, być może dlatego, że jest tak rezonująca z przeciwnikami nauki i antyintelektualistami. W kulturze popularnej, o ile pojęcie to jest w ogóle znane, odnosi się do pojęcia Matki Ziemi jako pojedynczego organizmu. Gaja, żywa bogini wykraczająca poza ludzką wiedzę, rzekomo ukarze lub nagrodzi nas za nasze obelgi i błogosławieństwa dla jej ciała. Ubolewam nad tą personifikacją.

Jak wyszczególniono w teorii Jima na temat układu planetarnego, Gaja nie jest organizmem. Każdy organizm musi albo jeść, albo poprzez fotosyntezę lub chemosyntezę, produkować własne pożywienie. Wszystkie organizmy wytwarzają odpady. Druga zasada termodynamiki mówi wyraźnie w tej kwestii: aby utrzymać organizację ciała, energia musi zostać tracona, rozpraszana jako ciepło. Żaden organizm nie żywi się własnymi odpadami. Gaja, żywa Ziemia, daleko przekracza każdy pojedynczy organizm, a nawet jakąkolwiek populację. Odpady jednego organizmu to jedzenie dla innych. Brak rozróżnienia czyjejś żywności od odpadów kogoś innego, system Gai przetwarza materię na poziomie globalnym. Gaja jako system wyłania się z dziesięciu milionów lub więcej połączonych żywych gatunków, które tworzą jego nieustannie aktywne ciało. Dalekie od kruchości i świadomego rozdrażnienia, życie planetarne jest bardzo odporne. Nieświadomie przestrzegając drugiej zasady termodynamiki, wszystkie istoty poszukują źródeł energii i żywności. Wszystkie wytwarzają niepotrzebne ciepło i odpady chemiczne. Jest to ich biologiczny imperatyw. Każde z nich rośnie i, kiedy to robi, wywiera presję na wielu innych. Suma życia planetarnego, Gaja, wykazuje fizjologię, którą uznajemy za regulację środowiskową. Sama Gaja nie jest organizmem bezpośrednio wybranym spośród wielu. Jest to zachodząca właściwość interakcji między organizmami, sferyczna planeta, na której one przebywają, oraz źródło energii, słońce. Ponadto Gaja jest starożytnym zjawiskiem. Tryliony przepychanek, konsumpcji, kopulacji, wydzielin istot tworzą jej układ planetarny. Gaja, twarda suka, nie jest zagrożona przez ludzi. Życie planetarne przetrwało przynajmniej trzy miliardy lat, zanim ludzkość była nawet marzeniem żyjącej małpy z tęsknotą za stosunkowo bezwłosym partnerem.

Potrzebujemy uczciwości. Musimy uwolnić się od naszej arogancji gatunkowej. Nie ma dowodów na to, że jesteśmy „wybranym”, unikalnym gatunkiem, dla których wszystkie inne zostały stworzone. Nie jesteśmy też najważniejsi, ponieważ jesteśmy tak liczni, potężni i niebezpieczni. Nasza wytrwała iluzja szczególnej dyspensacji przeczy naszemu prawdziwemu statusowi pionowych ssaków chwastów.

W kulturze popularnej zdezorientowana idea Gai uderza w mitologiczne akordy. Gaja rezonuje z naszą tęsknotą za znaczeniem naszych krótkich ziemskich żyć. W dniach ostatnich niepoprawna Gaja popiera purytanizm: feministyczny dyskurs na temat niebezpieczeństw gwałtu i zniszczenia nasłonecznionej Ziemi. Mamy od wieków uosobienie przyrody. Przejęcie teorii Gai przez nienawidzących nauki i podżegaczy medialnych jest uderzające. Poprzedni winili naukę, jedyny sposób poznania, za ekscesy technologii, a ci ostatni wykorzystują naukę, by usprawiedliwić swoje prostactwo w telewizji i czasopismach. Chociaż spopularyzowana, wyolbrzymiona i oczerniana, teoria Gai oznacza nie tylko ochronę przyrody czy powrót do Bogini. Gaja jest regulowaną powierzchnią planety, która nieustannie tworzy nowe środowiska i nowe organizmy. Ale planeta nie jest ludzka ani nie należy do ludzkości. Żadna ludzka kultura, pomimo swojej pomysłowości, nie może zabić życia na tej planecie, nawet gdyby próbowała. To bardziej pojedyncza żywa istota niż ogromny zestaw oddziałujących ze sobą ekosystemów. Ziemia jako fizjologia regulacyjna Gaja przekracza wszystkie pojedyncze organizmy. Ludzie nie są centrum życia ani też nie jest nim żaden innym pojedynczy gatunek. Ludzie nie są nawet najważniejsi w życiu. Jesteśmy niedawną, szybko rozwijającą się częścią ogromnej starożytnej całości.

Gaja nie jest ani złośliwa, ani opiekuńcza w stosunku do ludzkości; jest to dogodna nazwa zjawiska obejmującego całą Ziemię: regulację temperatury, kwasowości / zasadowości i składu gazowego. Gaja to seria oddziałujących na siebie ekosystemów, które tworzą pojedynczy ogromny ekosystem na powierzchni Ziemi. Kropka.

Dowody zebrane ze skamieniałości wskazują, że życie na Ziemi w swojej historii liczącej 3,000 milionów lat przetrwało liczne uderzenia równe lub większe niż całkowita detonacja wszystkich pięciu tysięcy złożonych w zapasie bomb nuklearnych. Życie, zwłaszcza życie bakteryjne, jest odporne. Od samego początku żywiło się katastrofą i zniszczeniem. Gaja łączy ekologiczne kryzysy swoich komponentów, reaguje genialnie, a w obliczu nowej konieczności, staje się matką wynalazków.

Składając w całość materiał dowodowy od moich kolegów, podejrzewam, że najpierw bakterie usunęły bezpośrednio z powietrza wodór, którego potrzebowały dla swoich ciał. Później pochłonęły siarkowodór wyjęty z wulkanów. Ostatecznie niebiesko-zielone bakterie wyrwały atomy wodoru z wody. Tlen został wydalony jako metaboliczny produkt odpadowy. To początkowo katastrofalne marnotrawstwo, doprowadziło w końcu do dalszego rozwoju życia. Nowe odpady testują tolerancję życia i stymulują życiową kreatywność. Tlen, którego potrzebujemy do oddychania, zaczął jako toksyna; nadal tym jest. Uwalnianie tlenu z milionów cyjanobakterii spowodowało holokaust o wiele głębszy niż jakakolwiek ludzka aktywność środowiskowa. Zanieczyszczenie jest naturalne. „Brak odpadów” jest napomnieniem, a nie opis. Odpady cyjanobakterii stały się naszym świeżym powietrzem. My, ludzie, otrzymujemy wodór, którego potrzebujemy, jedząc rośliny lub inne zwierzęta. Nie możemy się bez tego obejść. Często nowo wyewoluowane istoty rosną i szybko się rozwijają, wykorzystując energię, zapasy żywności lub odpady innych. Ale ekspansja populacji zawsze kończy się, ponieważ nikt nie może jeść ani oddychać własnymi odpadami. Populacje załamują się lub spowalniają, ponieważ napotykają przeszkody w ekspansji. Ta kontrola wzrostu jest dokładnie tym, co Karol Darwin miał na myśli przez „dobór naturalny”. Gaja jest sumą tych rosnących, oddziałujących i umierających populacji; wielogatunkowym planetarnym okryciem, złożonym z niezliczonych bardzo różnych istot, Gaja jest największym ekosystemem na Ziemi.

W przeciwieństwie do wszystkich jej składowych ekosystemów, Gaja jest geniuszem recyklingu. Mniej więcej jedna piąta ziemskiej atmosfery to tlen. W połączeniu z wodorem lub gazami zawierającymi wodór tlen powoduje wybuchy i pożary. Reakcje, które uwalniają energię, zmieniają reaktywne gazy w ich „zużyte” lub mniej reaktywne produkty uboczne. Gazy reaktywne, takie jak wodór, metan), amoniak, jodek metylu, chlorek metylu i różne gazy siarkowe są wykrywalne w atmosferze ziemskiej, ponieważ są one stale produkowane przez życie wytwarzające odpady szybciej niż mogą zareagować.

Moja długoletnia koleżanka i była studentka Lorraine Olendzenski i ja nagrałyśmy wideo na University of Massachusetts w Amherst (dawniej Massachusetts Colege of Agriculture). Na filmie nasza wspaniała przyjaciółka Betsy Blunt Harris, mikrobiolog, która od ponad dziesięciu lat naucza przyszłych nauczycieli laboratoriów mikrobiologicznych, wkłada dłoń w rękawiczce poprzez chirurgicznie otwartą „przetokę” w boku zdrowej krowy. Palce Betsy dotykają żwacza krowy, wyjątkowo wielkiego żołądka, jednego z czterech występujących u wszystkich krów i ich krewnych przeżuwaczy. Wyciąga z przetoki brązową włóknistą papkę, składającą się głównie z częściowo strawionej trawy. Papka jest tak upakowana mikrobami, że musi być bardzo rozcieńczona, zanim zobaczymy ją pod mikroskopem. Społeczność drobnoustrojów krów obejmuje dziwnie wyglądające orzęsione protistów. Wiele bakterii, w większości mniejszych niż orzęski, również zamieszkują żwacze. Mikroby te wpływają na trawienie traw. Bez nich żadna krowa nie może trawi celulozy w trawie. Faktycznie, w gruncie rzeczy, to drobnoustroje rozkładające celulozę, a nie krowa. Bez nich krowa by nie przełykała, nie fermentowała, nie cofała  i nie przeżuwała powtórnie trawy. Żadna krowa nie zjadłaby traw i nie przeżuwała bez mikrobiologicznych pośredników. Jednym z gazowych produktów trawienia traw jest metan. Krowy podczas bekania wydalają jego ogromne ilości. Metan wołowy jest jednym z powodów, dla których powietrze na Ziemi jest wysoce niestabilną mieszaniną chemiczną. Termity jedzące drewno również uwalniają metan. Podobnie jak krowy, żywią się mikrobami jelitowymi, które rozkładają celulozę na różne produkty chemiczne. Dwutlenek węgla, metan, azot i gazy zawierające siarkę są wydalane do powietrza przez odbyty milionów termitów. Długoterminowe niestabilne systemy gazowe atmosfery wynikają z nieustannego życia mikrobiologicznego.

Uogólniając te odkrycia, Lovelock zasugerował, że cały system powietrza planetarnego jest „metastabilny”, stabilny w swojej niestabilności reaktywnej. Trwałość reaktywności chemicznej wynika z połączonych działań żywych istot. Cała powierzchnia planetarna, nie tylko żywe ciała, ale atmosfera, którą uważamy za obojętne tło, jest tak daleko od równowagi chemicznej, że całość powierzchni planetarnej najlepiej uznać za żywą.

Nie mogę wystarczająco mocno podkreślić, że Gaja nie jest pojedynczym organizmem. Moja Gaja nie jest mglistym, osobliwym wyobrażeniem Matki Ziemi, która nas karmi. Hipoteza Gai jest nauką. Jak głosi teoria Gai, powierzchnia planety, w pewien ograniczony sposób, zachowuje się jak system fizjologiczny. Aspekty kontrolowane fizjologicznie obejmują temperaturę powierzchni i skład atmosfery gazów reaktywnych, w tym tlenu, pH lub kwasowości / zasadowości.

Podejrzewam, że naukowcy będą szukać wyjaśnień dla wielu zjawisk, takich jak zmiana mokrych i suchych cyklów klimatycznych oraz obecny rozkład złota, żelaza, fosforanów i innych minerałów. Gaja, oznaczająca ciało o kontrolowanej fizjologii w sensie planetarnym i biologicznym, jest jedyną nazwą, która może zjednoczyć odmienną grupę naukowców i udostępnić ich pracę międzynarodowej publiczności. Tak jak ciało ludzkie jest zasadniczo ograniczone skórą, różnicami temperatur, chemią krwi i szkieletem z fosforanu wapnia, tak Ziemia odróżnia się od otoczenia uporczywą anomalną atmosferą, stałą temperaturą i niezwykłymi skałami wapiennymi i granitowymi. Lovelock porównuje chemię ziemskiej atmosfery z zamkiem z piasku znalezionym na plaży lub z ptasim gniazdem. One także są oczywistymi produktami życia. Powierzchnia planety jest nie tylko fizyczna, geologiczna i chemiczna, ale nawet geochemiczna. Jest raczej geofizjologiczna: wykazuje atrybuty żywego ciała składającego się z agregatu nieustannie interaktywnego życia na Ziemi.

Chemia fizjologiczna, którą nazywamy metabolizmem, wynika z aktywności istot żywych. To, jak ściśle powiązane są systemy chemiczne Gai, pozostaje kwestią debaty. „Słaba Gaja” utrzymuje, że środowisko i życie są ze sobą powiązane; współistnieją. Niewielu się nie zgadza. Wielu naukowców odrzuca ten pomysł jako przestarzałe wiadomości. „Silna Gaja” stwierdza, że planeta ze swoim życiem, jednym żywym systemem, jest regulowana w pewnych aspektach przez to życie. Jest to idea, która wywołuje szyderstwo niektórych biologów, zwłaszcza tych, którzy nazywają siebie neodarwinistami. Naukowcy pod kierunkiem Richarda Dawkinsa z Oksfordu odrzucają ideę jednolitego systemu planetarnego, który nie ewoluował poprzez dobór naturalny z innymi systemami planetarnymi. Oskarżony o wahanie się, Lovelock twierdzi, że nigdy nie porzucił „Silnej Gai”, terminu ukutego przez J. Kirchnera, naukowca-filozofa z University of California w Berkeley. W 1988  na spotkaniu Konferencji Chapmana Amerykańskiej Unii Geofizycznej Kirchner wyśmiał „Silną Gaję” zaraz po tym, jak starannie ją obronił. Możesz przeczytać o silnej reakcji Kirchnera i wszystkich innych na Gaję i filozofię w raporcie ze spotkania pod redakcją Schneidera i Bostona. (Scientists on Gaia, redakcja: Stephen H. Schneider and Penelope J. Boston. MIT Press, 1991). Lovelock przyznaje jednak, że porzucił swój pierwotny pogląd, że Gaia jest „teleologiczna”. Nie twierdzi już, że żywy system planetarny współpracuje jako całość, aby zoptymalizować warunki dla wszystkich swoich członków. Różnorodność biologiczna jest bezwzględnym wymogiem trwałości Gaji. Nie ma listy najbardziej uprzywilejowanych gatunków. Każdy organizm troszczy się o siebie: rośnie i próbuje się rozmnażać. Presja selekcyjna, upór wszystkich organizmów, by rosnąć i rozmnażać się, sprzyja niektórym rodzajom życia w określonych warunkach. Te rosną, rozszerzają się, usuwają odpady i poddają recyklingowi. A kiedy to robią, wywierają ogromną presję selekcyjną na zróżnicowane formy życia. Rezultatem jest Gaja. Gdyby nie było życia, temperatura i skład gazu byłyby przewidywalne wyłącznie na podstawie czynników fizycznych. Energia słoneczna i zasady chemii i fizyki określają właściwości powierzchni Ziemi. Jednak te właściwości znacznie odbiegają od prognoz opartych wyłącznie na fizyce i chemii. Nauki niebiologiczne nie dostarczają wystarczających wyjaśnień środowiska powierzchni Ziemi. Kiedy zaś bierze się pod uwagę wieloaspektowe role żywych organizmów wytwarzających gaz, zmieniających temperaturę, wtedy różnice znikają. Teoria Gai jest użyteczną nauką.

Każda nowa idea generuje krytykę, zwłaszcza w nauce, gdzie krytyka jest zinstytucjonalizowana przez publikację recenzentów i powtarzalny eksperyment. Idea Gai wymaga geologów, geochemików, chemików atmosferycznych, a nawet meteorologów, aby rozumieli naukę poza własnymi polami. Muszą studiować biologię, zwłaszcza mikrobiologię. Ale akademicki apartheid rodzi opór. Akceptacja Gai doprowadziłaby do działań, które ludzie w pokrewnych dziedzinach niechętnie przyjmują.

W Gai nie ma nic nowego, jedynie nazwa, twierdzą niektórzy krytycy. Inni utrzymują, że propozycja, zgodnie z którą powierzchnia Ziemi jest żywa, jest tak szeroka, że nie można jej przetestować. Niekoniecznie: jeśli zdefiniujemy życie jako system reprodukcji zdolny do doboru naturalnego, to Gaja żyje. Najłatwiej to zobaczyć poprzez prosty eksperyment myślowy. Wyobraź sobie, że statek kosmiczny przewożący mikroby, grzyby, zwierzęta i rośliny jest wysyłany na Marsa. Pozwólcie, aby wyprodukowała ona własną żywność i przerobiła jej odpady, i niech to utrzymuje się przez dwieście lat. Gaja to system recyklingu życia jako całości. Nastąpiłoby pączkowanie jednej Gai w celu wytworzenia dwóch. Budowa takiej miniaturowej Gai reprezentowałaby de facto reprodukcję. Książka Biosfery Doriona Sagana jasno przedstawia tę sprawę.

Kolejna krytyka teorii Gai przemawia do obaw naukowców. To, że teoria Gai rezonuje ze starożytnymi wierzeniami Matki Ziemi, dla niektórych krytyków wydaje się czynić ją niebezpiecznie nienaukową. Tacy krytycy twierdzą, że żadna istota planetarna nie może działać w sposób skoordynowany, jeśli brakuje jej świadomej kontroli. Skąd planeta wie, kiedy podnieść lub obniżyć stężenie tlenu w atmosferze, aby utrzymać ją na poziomie około 20 procent? Poziom ten waha się między globalnym zagrożeniem pożarowym a ryzykiem powszechnej śmierci spowodowanej uduszeniem. W jaki sposób Gaja może „zorganizować” usuwanie soli z oceanów, aby uratować mieszkańców przed zagrażającym poziomem zasolenia? Jak „ona” może ochłodzić całe ciało, aby zrekompensować wzrastającą jasność słońca? W jaki sposób Gaja wie, jak regulować pokrywę chmur oceanicznych w zależności od temperatury? Kim jest ta Gaja?

Lovelock odpowiada, że Gaja nie potrzebuje świadomości, aby przystosować się do środowiska planetarnego. Ostatnie prace w dziedzinie matematyki, zwane geometrią fraktalną, pokazują, że skomplikowaną grafikę można wykonać nie tylko dzięki artyście z gotowym pomysłem, ale też powtórzeniami prostych kroków komputerowych zwanych algorytmami. Życie wytwarza fascynujące „projekty”, powtarzając w podobny sposób cykle chemiczne wzrostu i reprodukcji komórek. Zamówienie jest generowane przez nieświadome powtarzalne czynności. Gaja, jako przeplatająca się sieć całego życia, jest żywa, wrażliwa i świadoma w różnym stopniu we wszystkich swoich komórkach, ciałach i społeczeństwach. Analogicznie do propriocepcji, wzory Gaji wydają się być planowane, ale występują przy braku jakiejkolwiek centralnej „głowy” lub „mózgu”. Propriocepcja, jako samoświadomość, ewoluowała na długo przed ewolucją zwierząt i na długo przed tym, jak zrobiły to ich mózgi. Wrażliwość, świadomość i reakcje roślin, protoctista, grzybów, bakterii i zwierząt, każde w swoim lokalnym środowisku, stanowią powtarzający się wzór, który ostatecznie leży u podstaw globalnej wrażliwości i odpowiedzi „samej” Gai. Lovelock wraz ze swoim kolegą i byłym doktorantem Andy Watsonem, opracowali model komputerowy o nazwie „Świat Stokrotek”(Daisyworld). Zakładają na przykład planetę, na której żyją tylko białe i czarne stokrotki. Planeta jest wystawiona na promieniowanie gwiazdy, wzorowanej na naszym słońcu, która rośnie w jasności przez miliony lat. Bez żadnych zewnętrznych założeń, bez seksu lub ewolucji, bez mistycznych domysłów o planetarnej świadomości, stokrotki Świata Stokrotek chłodzą swój świat pomimo rozgrzewającego się słońca.

Założenia są proste. Czarne stokrotki pochłaniają ciepło, a białe stokrotki odbijają je. Żaden kwiat nie rośnie poniżej 10 stopni Celsjusza i wszystkie umierają powyżej 45 stopni Celsjusza. W tym zakresie czarne stokrotki mają tendencję do pochłaniania lokalnego ciepła i dlatego rosną szybciej w chłodniejszych warunkach. Białe stokrotki, ponieważ odbijają i tracą więcej ciepła, w wyższych temperaturach rozwijają się, aby produkować więcej potomstwa. Zacznijmy od świata czarnych stokrotek. Wraz ze wzrostem jasności słońca czarne stokrotki rosną, rozszerzając powierzchnię występowania, pochłaniając ciepło i ogrzewając otoczenie. Gdy czarne stokrotki podgrzewają większy obszar otaczającej powierzchni lądu, sama powierzchnia ogrzewa się, umożliwiając jeszcze większy wzrost populacji. Ta pozytywna reakcja trwa do momentu, gdy wzrost stokrotki na tyle ogrzeje otoczenie, że białe stokrotki zaczynają wypierać czarne. Białe stokrotki, które są mniej chłonne i bardziej refleksyjne, zaczynają ochładzać planetę. Skumulowanym rezultatem tych działań jest podgrzanie powierzchni planety, gdy jest ona chłodniejsza we wczesnej ewolucji słońca, a następnie utrzymanie planety w stosunkowo niskiej temperaturze wraz ze wzrostem jasności Słońca. Pomimo coraz gorętszego słońca, planeta utrzymuje długie plateau stabilnej temperatury.

Daisyworld okazał się punktem zwrotnym w Gajańskiej nauce. Stephan Harding, profesor w Schumacher College w Devon w Anglii, modeluje obecnie Światy Stokrotek z dwudziestoma trzema różnokolorowymi gatunkami stokrotek, a także roślinożercami, którzy jedzą stokrotki i zwierzętami mięsożernymi jedzącymi roślinożerców. W tych modelach nie powstaje związek między tym, co jest dobre dla danego gatunku, ale tym, co jest dobre dla całej planety. Wzrost populacji jednego rodzaju organizmu może prowadzić do jego własnego upadku. Pojawił się matematyczny zarys nakładania się selekcji naturalnej i globalnej regulacji temperatury. Globalna regulacja temperatury jest paradygmatycznym przykładem zachowania Gai. Modele Hardinga wskazują na zróżnicowane zachowania strategii przetrwania, aby wzmocnić lub nawet wywołać konsekwencje na poziomie globalnym. Biolodzy stają się mniej niechętni przyjęciu teorii Gai. Regulacja temperatury jest fizjologiczną funkcją nie tylko Świata Stokrotek, ale także ciał i społeczeństw życia. Wszystkie ssaki, tuńczyki, skunksowa kapusta i ule regulują swoje temperatury z dokładnością do kilku stopni. W jaki sposób komórki roślinne lub pszczoły zamieszkujące ule „wiedzą”, jak utrzymać temperaturę? Niezależnie od odpowiedzi, tuńczyk, kapusta skunksowa, pszczoły i komórki mysie wykazują ten sam rodzaj regulacji fizjologicznej, która panuje na całej planecie.

Gaja, w całej swojej symbio-genetycznej chwale, jest z natury ekspansywna, subtelna, estetyczna, starożytna i niezwykle odporna. Żadne kolizje planetoid i wybuchy jądrowe nigdy nie zagroziły Gai jako całości. Jak dotąd jedynym sposobem, w jaki my, ludzie, udowodnimy naszą dominację, jest ekspansja. Pozostajemy bezczelni, bzdurni i nieokrzesani, nawet gdy stajemy się coraz liczniejsi. Nasza twardość jest złudzeniem. Czy mamy inteligencję i dyscyplinę, aby oprzeć się naszej tendencji do wzrostu bez ograniczeń? Planeta nie pozwoli naszym populacjom na dalszy rozwój. Rosnące populacje bakterii, szarańczy, karaluchów, myszy i trawy zawsze załamują się. Ich własne odpady budzą obrzydzenie, gdy dochodzi do stłoczenia i poważnych niedoborów. Pojawiają się choroby, jako oportunistycznie rozwijające się populacje „innych”. Odnoszą się od destrukcyjnych zachowań i dezintegracji społecznej. Nawet roślinożercy, jeśli są zdesperowani, stają się złośliwymi drapieżnikami i kanibalami. Krowy polują na króliki lub jedzą cielęta. Wiele głodnych młodych ssaków będzie rywalizować o mięso swoich zbuntowanych miotów. Przerost populacji prowadzi do stresu, a stres zmniejsza przerost populacji – przykład cyklu regulowanego przez Gaję.

My, ludzie, jesteśmy tacy jak nasi współmieszkańcy. Nie możemy położyć kresu naturze; stanowimy zagrożenie tylko dla siebie. Pogląd, że możemy zniszczyć całe życie, w tym bakterie kwitnące w zbiornikach wodnych elektrowni jądrowych lub we wrzących otworach hydrotermalnych jest niedorzeczny. Słyszę, jak nasi nieludzcy bracia podśmiewają się: Radziłem sobie bez ciebie, zanim cię poznałem,  bez ciebie teraz będę się dogadywał – śpiewają o nas w harmonii. Większość z nich, mikroby, wieloryby, owady, rośliny nasienne i ptaki, wciąż śpiewają. Tropikalne drzewa leśne nucą do siebie, czekając, aż skończymy naszą arogancką wycinkę, aby mogły jak zwykle wrócić do swojej działalności. I będą kontynuować swoją kakofonię i harmonię na długo po naszym odejściu.


W języku polskim książka ukazała się w 2000 roku nakładem Wydawnictwa CiS.