piątek, 31 stycznia 2020

W KIERUNKU JEDNOŚCI: Paradygmat prywatnego umysłu

Rosnące zainteresowanie zbiorową świadomością sugeruje, że jest to idea, której czas nadszedł. Wydaje się, że wyłania się nowy paradygmat, który przenosi nas poza nasze poprzednie modele świadomości. Ponieważ ten nowy paradygmat będzie się rozwijał przez wiele lat, nie widzimy jeszcze wszystkich jego implikacji, ale nieadekwatność starego paradygmatu staje się coraz bardziej oczywista dla wielu myślicieli. Wierzę, że stoimy na progu nowego zrozumienia kolektywnej dynamiki świadomości i nowego sposobu pracy z niesamowitymi siłami, które powstają, gdy ludzie pracują razem w grupach.


Przytoczony fragment pochodzi z książki The Living Classroom, autorstwa Christopher M. Bache, znanego nam z wcześniejszego artykułu o świadomości i LSD.

Tłumaczenie: Piotr Kawecki


Paradygmat prywatnego umysłu

(…) większość badań nad zbiorową świadomością jest obecnie prowadzona przez instytuty non-profit i niezależnych badaczy. Z pewnymi wyjątkami społeczność akademicka nadal pozostaje w dużej mierze zaangażowana w paradygmat prywatnego umysłu. Przypomniałem sobie o tym, kiedy odwiedziłem mojego syna na Harvardzie, kiedy kończyłem tę książkę. Jest na studiach licencjackich studiów psychologicznych i w pełni korzysta z wiedzy niezwykle utalentowanych profesorów, którzy go otaczają. A jednak żaden z jego profesorów nie mówi mu o zbiorowej świadomości ani o dynamice pola umysłu. Podejrzewałem, że tak jest, ponieważ tak samo jest tam, gdzie uczę i na uniwersytetach w całym kraju. Ogólnie rzecz biorąc, środowiska akademickie i naukowe są mocno zaangażowane w pogląd, że nasze umysły są ontologicznie oddzielone od siebie. Czymkolwiek jest świadomość – a nadal nie jesteśmy pewni, czym jest, ani jak jest „produkowana” – istnieje ogólna zgoda, że jest to w zasadzie sprawa prywatna. Jeden umysł na mózg. Ten konsensus został wypracowany przez długą sekwencję wydarzeń historycznych zbyt skomplikowanych, aby je tutaj streścić. Owszem, można argumentować, że cała trajektoria myśli zachodniej od starożytnych Greków do współczesnej nauki zmierza w tym kierunku. Nie próbując oddać sprawiedliwości tym zmianom, chciałbym wskazać kilka czynników.

    Z pewnością najważniejszym powodem, dla którego paradygmat prywatnego umysłu spotkał się z szeroką akceptacją, jest fakt, że jest on zgodny z większością naszych codziennych doświadczeń. Każdego dnia doświadczamy prywatności naszych myśli i wyzwania komunikowania się przez przepaść stworzoną przez naszą mentalną izolację. Okazjonalne doświadczenie przenikania między umysłami, jeśli w ogóle uznawane za wiarygodne zjawisko, wydaje się jedynie potwierdzać ogólną zasadę, że nasze umysły są oddzielone od siebie.

    Oczywiście doświadczenie nie zawsze jest wiarygodnym barometrem prawdy, ale w tym przypadku nasze doświadczenie mentalnej izolacji zostało wzmocnione przez jedno z najgłębszych przekonań współczesnej myśli, mianowicie przekonanie, że świat fizyczny jest jedynym światem, który istnieje. W tym ujęciu, ogólnie znanym jako materializm,  wszystko inne opiera się na tym, że materia jest jedyną rzeczywistością. W związku z tym w „dekadzie mózgu” bezustanna fala fMRI (badań czynnościowych mózgu) i innych wyrafinowanych technologii obrazowania wzmocniła przekonanie, że nasza świadomość jest niczym więcej niż subiektywnym produktem ubocznym naszej neuroanatomii, że nasze umysły są wytwarzane przez nasz mózg. Zgodnie z tym poglądem mózg jest podstawową rzeczywistością, ponieważ materia jest podstawową rzeczywistością. Jeśli nasze mózgi są generowane przez nasze mózgi, oznacza to, że powinny one przyjąć swój kształt i cechy z naszych mózgów. Mówiąc najprościej, jeśli nasze mózgi są fizycznie oddzielnymi bytami, nasze umysły również powinny być oddzielnymi bytami.

    Metafizyczny pogląd, że materia jest jedyną rzeczywistością, jest dziś często prezentowany na naszych kampusach jako „naukowy pogląd” na rzeczywistość, a rozwój materializmu jest ściśle związany z rozwojem nauki w XVII-XIX wieku. Chociaż jako metafizyczna hipoteza o naturze rzeczywistości, materializm znacznie wykracza poza rzeczywiste odkrycia naukowe, to przede wszystkim nasze zaufanie do nauki leży u podstaw naszego kulturowego zaufania do materializmu. Ich szacunek dla osiągnięć nauki prowadzi wielu naukowców do odrzucenia od razu sugestii, że może istnieć coś takiego jak zbiorowa świadomość. Pytają; gdzie jest fizyczny substrat, który mógłby generować taki zbiorowy byt?

    Założenie, że umysł jest zasadniczo przedsięwzięciem prywatnym, zostało również poparte szeregiem filozoficznych zmian w tym okresie, które ukształtowały pojawienie się nowoczesnego ja, rozumianego jako radykalnie oddzielone od wszystkiego, co go otaczało, w tym kultury, natury, i innych ludzi. Podczas renesansu złożony gobelin strumieni intelektualnych zjednoczył się, by bronić jednostki, umożliwiając pojawienie się indywidualnego geniuszu w historycznie bezprecedensowym stopniu. Gdybyśmy zacytowali tylko jedno nazwisko z długiej listy myślicieli, którzy przyczynili się do tego trendu, mógłby to być Kartezjusz, którego myśl w tym względzie była przełomowa. Richard Tarnas w swojej książce The Passion of the Western Mind podsumowuje wpływ Kartezjusza w następujący sposób:
Oto zatem prototypowa deklaracja współczesnego „ja”, ustanowiona jako całkowicie odrębna, samookreślająca się istota – wątpiąca we wszystko oprócz siebie, stawiająca się w opozycji nie tylko wobec tradycyjnych autorytetów, ale wobec świata, jako podmiot przeciwko przedmiotowi, jako myślący, obserwujący, oceniający, manipulujący byt, całkowicie odmienny od obiektywnego Boga i zewnętrznej natury.
    Jeśli cofniemy się bardziej w przeszłość, stwierdzimy, że korzenie myślenia o sobie jako oddzielnych i odmiennych bytach sięgają religijnych podstaw kultury zachodniej. Przez dwa tysiące lat chrześcijaństwo podkreślało indywidualne zbawienie (lub potępienie), a islam to popiera. Mówiąc najprościej, jeśli Bóg może podzielić ludzkość w czasie ostatniego sądu i posłać niektóre dusze do nieba, a inne do piekła, jest to możliwe tylko dlatego, że dusze są postrzegane jako oddzielne byty, jak marmury rozrzucone po stole. Obie religie, które razem stanowią ponad połowę światowej populacji, potwierdziły pogląd, że indywidualna dusza wypracowująca swoje indywidualne przeznaczenie jest jednostką roboczą królestwa Bożego.

    Kiedy ta długa filozoficzna i religijna tradycja podkreślania autonomii jednostki weszła w erę współczesną i w połączeniu z nowym przekonaniem, że materia jest jedyną rzeczywistością, wszystko było gotowe, aby postrzegać nasze umysły jako całkowicie zamknięte, oddzielne byty – jako wiele autonomicznych, nie podłączonych do sieci komputerów osobistych, niezintegrowanych, z wyjątkiem fizycznych słów i gestów.

    Do tego wniosku jeszcze bardziej zachęcał ogólny wydźwięk fizyki tamtych czasów. Założenie prywatnego umysłu sprawdziło się, gdy nauka newtonowska była u szczytu, a my byliśmy w hipnotycznym uścisku jego atomistycznej wizji rzeczywistości. Przez „atomistyczny” rozumiem, że ta wizja widziała wszechświat złożony z zasadniczo oddzielnych, nieredukowalnych części. Ostatecznie świat przewidziany przez Newtona nie był światem kwantowego splątania i nielokalności, ale światem oddzielnych atomów poruszających się w matematycznie dokładnych wzorach. Psychologia, która pojawiła się w kontekście tej fizyki, miała podobną atomistyczną jakość, podkreślając naszą odrębność. Ostatecznie, niekwestionowanym założeniem, które nauczyciele odziedziczyli po epoce nowożytnej, było założenie prywatnego umysłu.

    Długo potrwa, zanim filozofowie, psychologowie i historycy prześwietlą tę złożoną historię i zdecydują, które jej części powinniśmy zachować, a które odrzucić. Chciałbym jednak tutaj podkreślić, że koncepcja świadomości zbiorowej nie podważa wartości, jaką nasza kultura przywiązuje do ludzkiej indywidualności – ani świeckiej, ani zakorzenionej w dyskursie teologicznym. Indywidualność nie wymaga izolacji ontologicznej. Głęboko potwierdzam wartość i znaczenie ludzkiej indywidualności i widzę ją jako wyłaniającą się właściwość naszego wszechświata, która wyznacza próg ewolucyjny o wielkim znaczeniu. Taka indywidualność nie jest zagrożona przez uznanie podstawowej łączności świadomości, która integruje jednostki w większe krajobrazy świadomości. Przeciwnie, jak zobaczymy, zbiorowe wymiary umysłu faktycznie odżywiają i wspierają naszą złożoną indywidualność.

    Fizyka newtonowska uległa mechanice kwantowej, a prawa jednostki są dziś dyskutowane w kontekście rosnącego uznania naszych zbiorowych zobowiązań względem siebie i innych gatunków, ale przekonanie, że materia jest jedyną rzeczywistością, wywiera ogromny wpływ na życie intelektualne naszych uniwersytetów. Przekonanie, że możemy wyjaśnić wszystko we wszechświecie w kategoriach samej rzeczywistości fizycznej, ukształtowało narrację na temat naszych kampusów, która jest zwykle przedstawiana jako „naukowy pogląd” na życie. Profesorowie regularnie uczą studentów, że nauka „udowodniła”, że poza istnieniem innym niż ślepą szansą, nie ma głębszego celu i że przetrwanie najsilniejszych jest podstawowym prawem rządzącym wszelką ewolucją, a zatem wszelkim istnieniem. Etyka to jedynie nawyki kulturowe, a nasze geny determinują nasze przeznaczenie. W kontekście tego nieustępliwego redukcjonizmu uczniowie uczą się, że kiedy ich fizyczny mózg umiera, umierają i kropka. Studenci mogą sobie „wierzyć” w co chcą o pośmiertnej egzystencji, ale powiedziano im również, że jeśli chcą myśleć krytycznie, to jest tylko jeden racjonalny wniosek, do którego mogą dojść. Potwierdzenie jakiejkolwiek formy istnienia po śmierci jest albo oddawanie się myśleniu życzeniowemu, albo przeniesieniem dawnych wierzeń religijnych w erę naukową, do której nie przystają.

    Boli mnie to, że większość moich studentów nie wie, że najnowsza nauka już zdekonstruowała ten redukcjonistyczny materializm i że wiele cech tego światopoglądu jest uważanych za fałszywe przez rosnący chór głosów naukowych. Jak zauważył filozof nauki Karl Popper w swojej książce The Self and Its Brain, materializm „przekroczył siebie” w XX wieku. W czasie, gdy fizycy sugerują, że tylko 4 procent energii wszechświata jest rzeczywiście widoczne, a teoretycy super-strun proponują, że wszechświat nie ma trzech, lecz jedenaście wymiarów, wiele tradycyjnych argumentów na rzecz materializmu brzmi w najlepszym przypadku naiwnie. Wydaje się, że jesteśmy dzisiaj w trakcie uwalniania metody naukowej od dominującej podczas narodzin nauki hipotezy metafizycznej, ale tak znaczące zmiany wymagają czasu.

    Jeśli w tym szybko zmieniającym się krajobrazie intelektualnym wyróżnia się jeden temat, myślę, że jest to temat łączności. Wszędzie, gdzie się odwracamy, wydaje się, że odkrywamy, że systemy, które wcześniej uważaliśmy za oddzielne od siebie, są faktycznie połączone. Od dziesięcioleci absorbujemy dziwnie holistyczny świat opisany przez mechanikę kwantową. Twierdzenie Bella, teraz potwierdzone empirycznie, ujawnia wszechświat, który jest natychmiastowo świadomy siebie na duże odległości. Początkowo uważano, że splątanie kwantowe ogranicza się do królestwa subatomowego, ale teraz naukowcy odkrywają, że jego skutki „powiększają się” do naszego makroskopowego świata, co oznacza, że świat, po którym chodzimy, wykazuje oznaki łączności kwantowej. Inne dyscypliny są zbieżne. Teoria chaosu pokazała nam, że makro-królestwo, w którym żyjemy, jest zalane holograficznymi wzorami i iteracją fraktali. Feministyczni pisarze przekonująco argumentowali, że pojęcie atomistycznej jaźni jest z natury męskim wytworem, który ostro kontrastuje z tym, co niektórzy nazywają „jaźnią łączącą”, która wypływa bardziej naturalnie z kobiecych doświadczeń. Tymczasem nauka ekologii pokazała nam, że w świecie przyrody systemy życia przenikają się tak głęboko, że ogromnie trudno jest odizolować jeden gatunek od drugiego w tej matrycy. Nie ograniczając różnic między tymi dyscyplinami, wyłaniający się wnikliwy wgląd wydaje się jasny – żyjących części nie można w znaczący sposób odizolować od systemów, w których są osadzone. Postulat separacji egzystencjalnej stoi w sprzeczności z praktycznie wszystkim, czego dowiadujemy się o tym, jak rzeczywiście działa natura.

   A jednak, kiedy przechodzimy do nauczania, to tak, jakbyśmy nadal żyli w Newtonowskim wszechświecie oddzielnych jaźni i odizolowanych umysłów. Rewolucja kwantowa nie przeniknęła jeszcze do naszych głównych modeli psychologicznych. Rewolucja łączności nie zmieniła jeszcze sposobu, w jaki nauczyciele angażują swoich uczniów. Pęd materialistycznego paradygmatu i dominacja doświadczenia ego sprawiają, że patrzymy tylko na bardziej namacalne aspekty nauczania, pomijając bardziej subtelne interakcje, które mają miejsce wszędzie wokół nas.

    Paradygmat prywatnego umysłu nauczył nas wielu rzeczy, ale wiele prawd nie powstaje w takim krajobrazie. W rzeczywistości większość prawd, które chcę polecić w tym tomie, nie może powstać w tym krajobrazie. Pracując na uniwersytetach przez całe życie zawodowe, rozumiem, jak przedstawione tutaj propozycje mogą brzmieć dla osób wyszkolonych w starszym sposobie myślenia. A jednak musimy wyjść poza atomistyczny model świadomości z dwóch podstawowych powodów: (1) ponieważ ten model jest poważnie niekompletny i (2) ponieważ ogranicza nasze możliwości jako nauczycieli.

    Stoimy dziś przed wieloma krytycznymi wyzwaniami na świecie – globalnym ociepleniem, załamującymi się ekosystemami, konwulsyjnym zakończeniem kultury naftowej, wojnami o zasoby i narastającym konfliktem międzynarodowym. W tym kontekście pisanie książki na tak pozornie ezoteryczny temat, jak dynamika kolektywnej psychiki, wydaje się kaprysem. Na pewno są pilniejsze problemy, które wymagają naszej uwagi. A jednak, jeśli podążymy za tymi problemami do ich źródła, stwierdzimy, że wiele z nich jest zakorzenionych w niezrozumieniu fundamentalnej prawdy o naszym życiu. Odizolowana jaźń jest nienaturalną jaźnią; podzielona jaźń tworzy podzielony świat. Gdy wkraczamy w wiek, w którym przyszłość naszej planety będzie rozstrzygana na wielu frontach, niezwykle ważne jest, abyśmy poznali prawdę o naszej współzależności i przenikaniu, prawdę tak przenikliwą, że dociera ona do samego rdzenia naszej istoty. Jeśli ta książka przyczyni się choćby w niewielkim stopniu do tej zmiany w naszym zbiorowym zrozumieniu, nie będzie to zmarnowane ćwiczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz