czwartek, 9 kwietnia 2020

12 ĆWICZEŃ WEWNĘTRZNEGO DZIECKA

Lucia Capacchione w swojej książce Odzyskiwanie Wewnętrznego Dziecka, proponuje takie ćwiczenia dla lepszej komunikacji z własnym wnętrzem.

 

Odkrywanie
 Wewnętrznego Dziecka

Wewnętrzne Dziecko to potężna obecność. Mieszka w centrum naszej istoty. Wyobraź sobie zdrowe, szczęśliwe dziecko. Poczuj jego żywotność. Z jak wielkim entuzjazmem nieustannie bada środowisko. Zna swoje uczucia i otwarcie je wyraża. Kiedy jest zranione, płacze. Gdy jest złe, krzyczy. Kiedy jest szczęśliwe, uśmiecha się i śmieje z głębi siebie. To dziecko jest również bardzo wrażliwe i instynktowne. Wie, komu ufać, a komu nie. To małe dziecko uwielbia bawić się i odkrywać. Każda chwila jest nowa i pełna podziwu. Z tej wesołości wynika niewyczerpane bogactwo kreatywności i żywotności.

W miarę upływu czasu dziecko boryka się z wymaganiami świata dorosłych. Głos dorosłych, z ich własnymi potrzebami i pragnieniami, zaczyna zagłuszać wewnętrzny głos uczuć i instynktów. W efekcie rodzice i nauczyciele mówią: „Nie ufaj sobie, nie zwracaj uwagi na swoje uczucia. Nie mów tego, nie wyrażaj tego. Rób, jak ci mówię, ja wiem lepiej”.

Z czasem te cechy, które dały dziecku żywotność: ciekawość, spontaniczność, umiejętność odczuwania, teraz zmuszają je do ukrycia się. W procesie wychowywania, dyscyplinowania i kształcenia dzieci, dorośli często zamieniają spontaniczne dziecko w przewidywalnego dorosłego. Eliminując dziecięcą wrażliwość (jak również niemożność jej kontroli), poważnie szkodzą zasadniczej jaźni dziecka. Dziecko wyrzucane jest wraz z kąpielą. Świat dorosłych nie jest bezpiecznym miejscem dla dzieci. Dla dobra przetrwania dorastająca młoda osoba wysyła swojego cudownego dziecięcego ducha pod ziemię i pozostawia go tam w zapomnieniu. Jednak będąc tam Wewnętrzne Dziecko nigdy nie dorasta i nigdy nie odchodzi. Zakopane żywcem, czeka na uwolnienie.

Wewnętrzne Dziecko nieustannie stara się zwrócić na siebie naszą uwagę, niestety wielu z nas zapomniało, jak je słuchać. Kiedy ignorujemy nasze prawdziwe uczucia i instynkty, ignorujemy Wewnętrzne Dziecko. Kiedy nie dbamy o nasze ciało i duszę, zaniedbujemy naszą dziecięcą część siebie. Kiedy odmawiamy sobie dziecinnych potrzeb z wymówką, że nie są racjonalne ani praktyczne – nie są czymś dorosłym – porzucamy Wewnętrzne Dziecko. Na przykład, możemy odczuwać impuls, by biegać podskakując z radości po parku lub płakać bez pohamowania po stracie przyjaciela. To wtedy Wewnętrzne Dziecko chce się ujawnić. Ale kiedy poważna dorosła część w nas mówi: „Nie, nie możesz tego zrobić! Duzi chłopcy/dziewczynki nie płaczą. Musisz sprawiać wrażenie opanowanego”, Wewnętrzne Dziecko zostaje zamknięte w szafie.

Kiedy nasze Wewnętrzne Dziecko zostaje zablokowane, pozbawiamy się naszej naturalnej spontaniczności i radości życia. Z czasem może to prowadzić do niskiej energii, przewlekłej lub poważnej choroby. Kiedy nasze Wewnętrzne Dziecko jest ukryte, separujemy się od innych. Ci inni nigdy nie widzą naszych prawdziwych uczuć i życzeń; nigdy nie widzą, kim naprawdę jesteśmy. To powoduje, że nie można z nikim doświadczyć prawdziwej intymności. Nigdy nie poznajemy się do końca. Cóż to za tragedia i strata. Abyśmy mogli być w pełni ludźmi, Wewnętrzne Dziecko musi być przyjęte i wyrażone.


Ćwiczenie 1

POZNANIE WEWNĘTRZNEGO DZIECKA

MATERIAŁY: Kredki i papier

1. Masz zamiar spotkać się ze swoim Wewnętrznym Dzieckiem. Usiądź spokojnie i wyobraź sobie piękne miejsce, które oboje możecie odwiedzić w swojej wyobraźni. Upewnij się, że jest to miejsce bezpieczne i wygodne dla twojego Wewnętrznego Dziecka. Może to być gdzieś na zewnątrz, w naturze, w miejscu otoczonym drzewami i kwiatami lub w pobliżu wody lub gór. Jeśli chcesz, możesz też wyobrazić sobie ciepły, przytulny pokój.

2. Zamknij oczy i idź do tego miejsca. W swojej wyobraźni wyobraź sobie tam swoje Wewnętrzne Dziecko i spędź z nim kilka chwil. 


3. Swoją niedominującą ręką narysuj obrazek swojego Wewnętrznego Dziecka. Nie spiesz się i pozwól, aby ten rysunek rozwinął się z twojego Wewnętrznego Dziecka. Nie planuj go ani nie próbuj z góry wyobrażać sobie gotowego rezultatu. Początkowo może się to wydawać niewygodne i powolne. Bądź cierpliwy. To twoje Wewnętrzne Dziecko przemawiające przez obrazy, język serca i najgłębszą Jaźni. 


* * *



Proces rysowania twojego Wewnętrznego Dziecka prawdopodobnie rzuci dużo światła na twój związek z tą małą istotą wewnątrz ciebie. Zatrzymaj się i zastanów się przez chwilę, jak wyglądało to doświadczenie. Czy krytykowałeś siebie za sposób, w jaki twoje Dziecko narysowało obraz (za pomocą twojej niedominującej ręki)? Czy strofowałeś swoje dziecko za brak talentu lub umiejętności artystycznych? A może odprężyłeś się i bawiłeś, pozwalając twojemu Wewnętrznemu Dziecku być sobą i rysować w jego własnym stylu?
Spójrz na gotowy rysunek. Jak się z nim czujesz? Co Dziecko na tym rysunku zdaje się mówić do ciebie? Weź oddzielną kartkę papieru i zapisz dominującą ręką wszystkie swoje reakcje lub komentarze dotyczące rysunku.


Ćwiczenie 2

ROZMOWA Z WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM

MATERIAŁY: Kredki, papier i rysunek Wewnętrznego Dziecka z poprzedniego ćwiczenia

1. Spójrz na rysunek Wewnętrznego Dziecka, który zrobiłaś w ostatnim ćwiczeniu. Napisz rozmowę obiema rękami. Ty, jako dorosły, będziesz pisać swoją dominującą ręką (tą ręką, którą zwykle piszesz); twoje Wewnętrzne Dziecko będzie pisać „inną” (niedominującą) ręką. Rozpocznij rozmowę, mówiąc do dziecka, że chciałabyś je poznać, aby się nim lepiej zająć. Zapytaj o jego imię i cokolwiek innego, co chciałoby ci o sobie powiedzieć: wiek, jak się czuje, co lubi i czego nie lubi oraz czego od ciebie chce. 


2. Poproś swoje Wewnętrzne Dziecko, aby narysowało obraz tego, czego najbardziej potrzebuje w tym momencie w swoim życiu. 


3. Kończąc rozmowę, zapytaj Dziecko, czy jest coś jeszcze, co chciałoby ci powiedzieć. Podziękuj dziecku za ujawnienie się i opowiedzenie o sobie. Powiedz, że chciałabyś mieć więcej takich rozmów, abyście mogły się lepiej poznać. 


4. Umieść oba rysunki w miejscu, w którym możesz często na nie patrzeć. Używaj ich jako przypomnienia obecności twojego Wewnętrznego Dziecka w swoim życiu. 



Ćwiczenie 3

OBEJMOWANIE WRAŻLIWEGO DZIECKA 


MATERIAŁY: Kredki, flamastry i papier

1. W swoim umyśle wyobraź sobie szczególne miejsce, w którym ty i twoje Wrażliwe Dziecko możecie razem spędzić trochę czasu. Upewnij się, że jest to miejsce, w którym twoje Wewnętrzne Dziecko czuje się bezpiecznie i wygodnie. Poświęć trochę czasu i stwórz tę lokalizację ze wszelkimi detalami. Zamknij oczy, aby naprawdę „zobaczyć” to miejsce. 


2. Swoją ręką niedominującą narysuj wizerunek swojego Wrażliwego Dziecka. 


3. Po ukończeniu rysunku zapytaj swoje Wewnętrzne Dziecko, czy nie ma nic przeciwko temu, abyście przez chwilę porozmawiały. Następnie rozpisz rozmowę pomiędzy obie ręce, tak jak w Ćwiczeniu 2. Zapytaj dziecko, jak się czuje. Dowiedz się, czy jacyś osoby lub sytuacje sprawiają, że twoje Wrażliwe Dziecko czuje się przestraszone, smutne, zranione, samotne itp. Zapytaj Dziecko, czego od ciebie potrzebuje i co możesz dla niego zrobić, aby poczuło się lepiej.
 


POZWÓL MÓWIĆ SWOJEMU 
 WRAŻLIWEMU DZIECKU

Od czasu do czasu powtarzaj poprzednie ćwiczenie; „Obejmowanie Wrażliwego Dziecka”. Za każdym razem skoncentruj się na innym odczuciu. Wskazane jest, aby pracować z uczuciami, które pojawiają się aktualnie w twoim życiu. Na przykład, jeśli obecna sytuacja wywołuje poczucie porzucenia, wykonaj to ćwiczenie. Niedominującą ręką narysuj obraz swojego Wewnętrznego Dziecka w tej sytuacji. Następnie kontynuuj ćwiczenie, wykonując dialog na przemian prawą i lewą ręką. Oto lista uczuć, które możesz odkryć wspólnie ze swoim Wrażliwym Dzieckiem:

  • Strach
  • 
Smutek 
  • Rozczarowanie

  • Żal

  • Samotność

  • Rany (emocjonalne lub fizyczne)
  • Porzucenie
  • Choroba
  • Nadużycie
  • Przytłoczenie
  • Wyczerpanie
  • Przygnębienie
  • Beznadziejność

Czasami, jeśli Wrażliwe Dziecko zostało zignorowane i porzucone, kiedy zaczynamy rozmawiać, będzie ono rozgniewane. Któż nie byłby zły z powodu bycia pominiętym, zaniedbywanym rok po roku? Może się to zdarzyć, kiedy prowadzisz dialog z Wewnętrznym Dzieckiem. Dziecko może w zamian pyskować, by podkreślić swoją krzywdę, wyrazić wściekłość i niechęć. Nigdy nie wiadomo, czy tak się stanie, po prostu miej świadomość, że jest to możliwe.

Złość, która jest tłumiona, często kryje się w ciele: bóle głowy, wysokie ciśnienie krwi, choroby serca, rak i inne dolegliwości związane są z długo powstrzymywanym gniewem. Niewyrażony gniew jest również aspektem wzoru współuzależnienia, w którym krzywdzące traktowanie innych jest przemilczane, racjonalizowane lub całkowicie zaprzeczane. Wykazanie naszego gniewu w sposób, w jaki robi to małe dziecko, może pomóc nam zaakceptować i uwolnić te trudne uczucia.


Ćwiczenie 4

WYŁADOWANIE ZŁOŚCI W RYSUNKU

MATERIAŁY: Kilka arkuszy papieru z bloku rysunkowego i kredki (najlepiej grube kredki przedszkolne)

1. Pomyśl o chwili, kiedy ostatnio byłaś naprawdę rozgniewana. Przypomnij sobie sytuację i jak się wtedy czułaś w środku. Teraz poproś swoje Wewnętrzne Dziecko, aby niedominującą ręką zrobiło kilka gniewnych bazgrołów. Wybierz takie kolory, które wyrażają gniew. Zrób tyle gniewnych rysunków, ile chcesz.

2. Pozwól swojemu Gniewnemu Dziecku narysować (niedominującą ręką) swój własny wizerunek. Nadaj obrazowi tytuł.

Rozmowa z Gniewnym Dzieckiem

Wiele osób ma duże trudności z odpowiedzią na potrzeby swojego Wewnętrznego Dziecka. Jeśli rodzice nie dali nam dobrego przykładu, nie mieliśmy modelu zdrowego rodzicielstwa. Dlatego nie wiemy, jak zadbać o nasze Wewnętrzne Dziecko. Dziecko Wewnątrz nas czuje się opuszczone i rozgniewane, ponieważ musiało radzić sobie bez przewodnictwa, bez miłości i zaopiekowania. Pragnie, by ktoś się o nie zatroszczył, ale kiedy szuka Wewnętrznego Rodzica, nikogo nie znajduje.

Jest jednak nadzieja. Poprzez dialogowanie możemy otworzyć linie komunikacji i pielęgnować zdrową relację rodzic–dziecko. Kiedy dziecko poczuje się bezpieczniej, zaryzykuje i zacznie wyrażać gniew, który skrywało od tak dawna. Dziecko może nawet zacząć wysuwać żądania. Nawet jeśli wydaje się to nieprzyjemne, zwykle jest to oznaka postępu. Dziecko po prostu nie będzie dłużej czuło się zastraszone i zacznie się wypowiadać. W tym czasie, jeśli będziesz wystarczająco długo spokojna, usłyszysz wreszcie o uczuciach i potrzebach Dziecka. Następne ćwiczenie nosi nazwę „Naprawdę wściekłe”. Czasami dialog z dopiero co ujawnionym aspektem Gniewnego Dziecka wydaje się utykać w martwym punkcie. Dlatego ważną rzeczą jest komunikowanie się z nim poprzez rysowanie i pisanie dialogów.


Ćwiczenie 5

NAPRAWDĘ WŚCIEKŁE

MATERIAŁY: papier, kredki i mazaki
   
1.    Przeprowadź pisemną rozmowę ze swoim Gniewnym Dzieckiem. Za pomocą dominującej ręki poproś dziecko, aby opowiedziało ci, jak to jest czuć się wściekłą. Co go wkurza? Niech wściekłe dziecko odpowie ci ręką niedominującą. Pozwól mu wyjawić, co chciałoby robić, gdy się złości. Co chciałoby, abyś ty, dorosły, pozwolił sobie poczuć i jak wyrażać gniew w swoim codziennym życiu? 


2.    Następnym razem, gdy poczujesz, że jesteś zła, usiądź i porozmawiaj ze swoim Gniewnym Dzieckiem. Ty (dorosły) piszesz dominującą ręką; twoje Gniewne Dziecko pisze ręką niedominującą. 

Wspaniałym sposobem na budowanie zaufania z naszym Wewnętrznym Dzieckiem jest napisanie listu z przeprosinami. Przyznajemy, że nie dbaliśmy o Dziecko tak bardzo, jak by sobie tego życzyło.
Co najważniejsze, jest to okazja do zadeklarowania twojej intencji do zmiany sposobu wsłuchiwania się i dbania o swoje Wewnętrzne Dziecko we wszystkich jego aspektach. Celem jest zbudowanie zaufania i otwarcie kochającej komunikacji między twoim Wewnętrznym Rodzicem a  Wewnętrznym Dzieckiem.


Ćwiczenie 6

MOJE PRZEPROSINY

MATERIAŁY: papier i długopis

Za pomocą dominującej ręki napisz list z przeprosinami do swojego Wewnętrznego Dziecka. Poproś o przebaczenie za czas, gdy byłaś zbyt krytyczna, apodyktyczna, niecierpliwa lub, gdy ignorowałaś i całkowicie zaniedbywałaś potrzeby Dziecka. Powiedz swojemu Wewnętrznemu Dziecku, że uczysz się, jak lepiej się nim opiekować i podziękuj mu za dzielenie się z tobą uczuciami i potrzebami.


Ćwiczenie 7

 PIELĘGNOWANIE WEWNĘTRZNEGO DZIECKA

MATERIAŁY: papier, pisaki, kredki i kalendarz osobisty

Poproś swoje Wewnętrzne Dziecko, aby powiedziało ci, jakiego rodzaju zaopiekowania potrzebuje na tym etapie twojego życia. Pozwól Dziecku pisać niedominującą ręką. Co konkretnie? Na przykład Dziecko może napisać: „Każdego ranka chcę pospacerować wśród zieleni”. 

Pisząc dominującą ręką, powiedz dziecku, w jaki konkretny sposób zareagujesz na jego prośby. 

Zapisz odpowiedzi w kalendarzu, aby nie zapomnieć o ich wykonaniu. Wprowadź te obietnice w życie, włączając je do swoich codziennych działań. 



Ćwiczenie 8


OPIEKUŃCZA OSOBA Z PRZESZŁOŚCI 


MATERIAŁY: papier, kredki i pisaki

1.    Pomyśl o kimś, przy kim przez jakiś czas w swoim życiu czułaś się kochana i otoczona troską. To może być małżonek, krewny, sąsiad lub przyjaciel. Może to być również ktoś taki jak nauczycielka lub terapeuta. 


2.    Poproś Wewnętrzne Dziecko o narysowanie obraz ciebie i tej osoby. Zaznacz czas, kiedy czułaś się zaopiekowana przez tę osobę. Rysunek ten wykonaj swoją niedominującą ręką. 


3.    Napisz dialog. Niech Wewnętrzne Dziecko (mówiące poprzez niedominującą rękę) powie, jak się czuło ODBIERAJĄC miłość i troskę. Niech opiekuńcza osoba opowie ze swojej strony, co się czuje, dając ci miłość. 


4.    Jeśli w tym momencie jest coś niepokojącego, pozwól Wewnętrznemu Dziecku poprzez niedominującą rękę opowiedzieć, czym to jest. Następnie opiekuńczej osobie z przeszłości również niedominującą ręką pozwól odpowiedzieć. 


Wewnętrzne Dziecko nie ufa słowom. Wierzy w działania. Staje się głęboko zranione i rozczarowane, gdy składamy obietnice, a następnie je łamiemy. Jeśli często to się zdarza, Dziecko ukrywa się, nosi gniew i urazę. Któż postąpiłby inaczej? W świecie zewnętrznym szacunek i wiarygodność budujemy, gdy dotrzymujemy umów. To samo dotyczy świata Wewnętrznego Rodzicielstwa. Aby zbudować relację opartą na zaufaniu, ważne jest, abyśmy zapytali Wewnętrzne Dziecko, czego potrzebuje. Wysłuchując go, a następnie odpowiednio reagując, pokazujemy Dziecku, że nie rzucamy słów na wiatr. Pokazujemy, że naprawdę zamierzamy bardziej się o nie zatroszczyć.


Ćwiczenie 9

ROZMOWA Z RODZICEM OBROŃCĄ


1. Napisz dialog, w którym Wewnętrzne Dziecko (niedominująca ręka) powie ci, w jakich obszarach swojego życia potrzebuje ochrony. Poproś dziecko, aby było konkretne. Na przykład Wewnętrzne Dziecko Joan napisało:

Nie podoba mi się, gdy szef wyzywa cię. Źle się z tym czuję. Nie lubię być nazywana głupią. W porządku, jeśli przyznasz, że popełniłaś błąd, ale nie muszę być obrażana. Chcę, żebyś mu to powiedziała. Nie miał prawa przezywać cię. Może wskazać ci błąd, abyś go poprawiła, ale nie przezywać. Jeśli to zrobi, zacznę strajkować. Będę chora lub coś takiego, więc nie będę musiała iść do pracy i słuchać jego złośliwości. To mam na myśli!!!

2. Po zakończeniu dialogu, za pomocą niedominującej ręki, narysuj wizerunek swojego Rodzica Obrońcy wraz z Wewnętrznym Dzieckiem. Na rysunku umieść Rodzica chroniącego Dziecko w sytuacji podobnej do opisanej powyżej. Ukaż na rysunku, jak Rodzic broni Dziecko. Co robi lub mówi, aby zadbać o potrzeby Dziecka?


Ćwiczenie 10

STAWANIE W OBRONIE 
WEWNĘTRZNEGO DZIECKA

MATERIAŁY: papier i flamastry

1. Pomyśl o kimś w twoim życiu, kto cię zastrasza lub poniża. Jeśli jest ich więcej niż jeden, skup się teraz tylko na jednym. 


2. Za pomocą niedominującej ręki narysuj obraz tej osoby, która cię poniża lub zastrasza. Na swoim rysunku uwzględnij chmurki słów (jak te widziane w kreskówkach). Co mówi osoba zastraszająca? Jak się czujesz? Zapisz na obrazku swoje uczucia w chmurce obok swojego wizerunku. 


3. Kontynuuj przedstawianie interakcji na swoim rysunku, pisząc dialog między twoim Rodzicem Obrońcą a drugą osobą. Pozwól swojemu Rodzicowi Obrońcy pisać dominującą ręką. Głos drugiej osoby również mówił przez twoją dominującą rękę. Pamiętaj, że możesz powiedzieć wszystko, co czujesz; druga osoba nie może ci fizycznie przeszkodzić. 
Uwaga: Ważne jest, aby zapewnić sobie prywatność w tej pracy. Jeśli obawiasz się, że ktoś przeczyta to bez pozwolenia, bardzo trudno będzie szczerze powiedzieć o swoich uczuciach. Bez uczciwej wypowiedzi, to ćwiczenie daje niewielką lub żadnej korzyści. Chroń swoje prawo do prywatności w dowolny sposób. 


4. Za pomocą ręki niedominującej stwórz nowy rysunek siebie i drugiej osoby. Niech ten rysunek pokazuje sposób, w jaki chciałabyś czuć się w sytuacji lub w związku. 



Ćwiczenie 11

DORADZANIE DZIECKU PRZESZŁOŚCI

MATERIAŁY: Kredki, pastele, flamastry i papier

Niedominującą ręką narysuj sytuację ze swojego dzieciństwa, kiedy czułaś się zraniona, smutna lub porzucona i nie miałaś nikogo, kto by cię pocieszył. 

Swoją dominującą ręką wyjaśnij Dziecku, że jesteś teraz tu dla niego i chcesz pomóc mu poczuć jego uczucia i podzielić się nimi z tobą. Poproś Wewnętrzne Dziecko, aby zapisało (ręką niedominującą), co się wtedy stało i jak się poczuło. 


Zapytaj Wewnętrzne Dziecko, czy jest coś, czego potrzebuje, aby poczuć się lepiej. Poproś je, aby narysowało ci obraz siebie, kiedy czuje się naprawdę bezpieczne, pocieszone i kochane. 

Następnie poproś Wewnętrzne Dziecko, aby napisało (ręką niedominującą) wszystko, co chce ci powiedzieć. 



Ćwiczenie 12

WŁĄCZ TWÓRCZE DZIECKO DO PRACY 


MATERIAŁY: papier, długopisy i flamastry

Zapytaj swoje Twórcze Dziecko, jak obecnie wyraża się w twojej pracy. W jakich sytuacjach czuje się mile widziane, a nawet niezbędne w twojej pracy zawodowej? Pytania zadawaj swoją dominującą ręką i pozwól swojemu Twórczemu Dziecku odpowiadać niedominującą ręką. 


Kontynuuj dialog ze swoim Twórczym Dzieckiem. Zapytaj, w jakich obszarach twojej pracy czuje się pominięte. Jakie sytuacje sprawiają, że czuje się nieswojo, niepożądane, ignorowane lub całkowicie porzucone? 


Teraz zapytaj swoje Twórcze Dziecko, jak chciałoby się bardziej wyrazić w twoim życiu zawodowym? Jak mogłoby się zmienić twoje życie zawodowe, gdyby miało coś do powiedzenia? W kwestii zmiany miejsca pracy? Zmiany zawodu? Nowej roli czy stanowiska? Innych aspektów pracy? Innego środowiska? 


Swoją niedominującą ręką pozwól swojemu Twórczemu Dziecku narysować obraz siebie w sytuacji zawodowej, będąc tak kreatywnym, ekspresyjnym, pomysłowym i twórczym, jak to tylko możliwe. 


* * *

Spotkanie z Duchowym Dzieckiem

Poniżej znajduje się medytacja prowadzona tak, abyś poznał Duchowe Dziecko. Najlepiej robić ją z zamkniętymi oczami, możesz więc nagrać tekst, a następnie odtworzyć go. Niezależnie od tego, czy nagrywasz słowa, czy je zapamiętasz, najlepiej jest wchodzić w to w stanie relaksu. Możesz usiąść lub położyć się wygodnie i zamknąć oczy.

Wyobraź sobie, że idziesz małą leśną ścieżką. Jest piękny wiosenny dzień. Wszędzie jest młoda zieleń. Ziemia jest pokryta polnymi kwiatami – fioletowym, różowym, żółtym i białym. Wszystko pachnie miło i świeżo. Ptaki szczebioczą nad twoją głową, a światło słoneczne przebłyskuje przez liście. Czujesz się tutaj bardzo bezpiecznie otoczona przyrodą, pięknem, kwiatami, drzewami, ptakami i światłem słonecznym.
 

Idąc ścieżką, nagle dochodzisz do niewielkiej polany. Pośrodku tej polany znajduje się mały budynek podobny do kapliczki. Jest bardzo mały, ma spadzisty dach i proste drewniane drzwi. Można poczuć, że w tym miejscu jest coś bardzo magicznego. Kiedy podchodzisz, drzwi otwierają się i na frontowych schodach staje małe dziecko. Dziecko uśmiecha się do ciebie i zaprasza cię, abyś weszła. Kiedy się zbliżasz i uważniej patrzysz na twarz tego dziecka, zdasz sobie sprawę, że to ty – to twoje własne Duchowe Dziecko. Dziecko wita cię i mówi, że czekało na ciebie i bardzo się cieszy, że cię widzi.
Potem Twoje Duchowe Dziecko prosi cię o zdjęcie butów i wejście do środka. Dziecko bierze cię za rękę i wprowadza do środka. Znajdujesz się w małym pokoju wypełnionym zapachem cedrowego drewna. Nie ma tu mebli, tylko dwie poduszki na pokrytej dywanem podłodze. Pokój oświetlony jest miękkim światłem pochodzącym z przeciwległej ściany. Zauważasz, że w rzeczywistości światło słoneczne przechodzi przez okrągły wzór otworów wyciętych w drewnianej ścianie. Dziecko prosi cię, abyś usiadł na jednej z poduszek na podłodze, naprzeciwko kręgu światła. Dziecko siada obok ciebie na drugiej poduszce. Razem kontemplujecie cicho krąg światła. Czujesz świętość tego miejsca. Kiedy tak siedzisz, ogarnia cię piękne uczucie spokoju i miłości. Czujesz się tak, jakbyś wrócił do swojego domu.
 

Po chwili Dziecko zaprasza cię do wyjścia na słońce. Wychodzisz i siadasz na małej drewnianej ławce pod zielonymi drzewami. I tam rozmawiasz ze swoim Duchowym Dzieckiem. Odkrywasz, że chociaż to małe dziecko jest bardzo młode, wydaje się, że ma wielką mądrość. Mówi z prostotą i jasnością płynącą prosto z serca. Dobrze cię zna. Kiedy rozmawiacie, obejmujesz swoje Duchowe Dziecko i zapraszasz je do domu, aby żyło w twoim sercu.

piątek, 31 stycznia 2020

W KIERUNKU JEDNOŚCI: Paradygmat prywatnego umysłu

Rosnące zainteresowanie zbiorową świadomością sugeruje, że jest to idea, której czas nadszedł. Wydaje się, że wyłania się nowy paradygmat, który przenosi nas poza nasze poprzednie modele świadomości. Ponieważ ten nowy paradygmat będzie się rozwijał przez wiele lat, nie widzimy jeszcze wszystkich jego implikacji, ale nieadekwatność starego paradygmatu staje się coraz bardziej oczywista dla wielu myślicieli. Wierzę, że stoimy na progu nowego zrozumienia kolektywnej dynamiki świadomości i nowego sposobu pracy z niesamowitymi siłami, które powstają, gdy ludzie pracują razem w grupach.


Przytoczony fragment pochodzi z książki The Living Classroom, autorstwa Christopher M. Bache, znanego nam z wcześniejszego artykułu o świadomości i LSD.

Tłumaczenie: Piotr Kawecki


Paradygmat prywatnego umysłu

(…) większość badań nad zbiorową świadomością jest obecnie prowadzona przez instytuty non-profit i niezależnych badaczy. Z pewnymi wyjątkami społeczność akademicka nadal pozostaje w dużej mierze zaangażowana w paradygmat prywatnego umysłu. Przypomniałem sobie o tym, kiedy odwiedziłem mojego syna na Harvardzie, kiedy kończyłem tę książkę. Jest na studiach licencjackich studiów psychologicznych i w pełni korzysta z wiedzy niezwykle utalentowanych profesorów, którzy go otaczają. A jednak żaden z jego profesorów nie mówi mu o zbiorowej świadomości ani o dynamice pola umysłu. Podejrzewałem, że tak jest, ponieważ tak samo jest tam, gdzie uczę i na uniwersytetach w całym kraju. Ogólnie rzecz biorąc, środowiska akademickie i naukowe są mocno zaangażowane w pogląd, że nasze umysły są ontologicznie oddzielone od siebie. Czymkolwiek jest świadomość – a nadal nie jesteśmy pewni, czym jest, ani jak jest „produkowana” – istnieje ogólna zgoda, że jest to w zasadzie sprawa prywatna. Jeden umysł na mózg. Ten konsensus został wypracowany przez długą sekwencję wydarzeń historycznych zbyt skomplikowanych, aby je tutaj streścić. Owszem, można argumentować, że cała trajektoria myśli zachodniej od starożytnych Greków do współczesnej nauki zmierza w tym kierunku. Nie próbując oddać sprawiedliwości tym zmianom, chciałbym wskazać kilka czynników.

    Z pewnością najważniejszym powodem, dla którego paradygmat prywatnego umysłu spotkał się z szeroką akceptacją, jest fakt, że jest on zgodny z większością naszych codziennych doświadczeń. Każdego dnia doświadczamy prywatności naszych myśli i wyzwania komunikowania się przez przepaść stworzoną przez naszą mentalną izolację. Okazjonalne doświadczenie przenikania między umysłami, jeśli w ogóle uznawane za wiarygodne zjawisko, wydaje się jedynie potwierdzać ogólną zasadę, że nasze umysły są oddzielone od siebie.

    Oczywiście doświadczenie nie zawsze jest wiarygodnym barometrem prawdy, ale w tym przypadku nasze doświadczenie mentalnej izolacji zostało wzmocnione przez jedno z najgłębszych przekonań współczesnej myśli, mianowicie przekonanie, że świat fizyczny jest jedynym światem, który istnieje. W tym ujęciu, ogólnie znanym jako materializm,  wszystko inne opiera się na tym, że materia jest jedyną rzeczywistością. W związku z tym w „dekadzie mózgu” bezustanna fala fMRI (badań czynnościowych mózgu) i innych wyrafinowanych technologii obrazowania wzmocniła przekonanie, że nasza świadomość jest niczym więcej niż subiektywnym produktem ubocznym naszej neuroanatomii, że nasze umysły są wytwarzane przez nasz mózg. Zgodnie z tym poglądem mózg jest podstawową rzeczywistością, ponieważ materia jest podstawową rzeczywistością. Jeśli nasze mózgi są generowane przez nasze mózgi, oznacza to, że powinny one przyjąć swój kształt i cechy z naszych mózgów. Mówiąc najprościej, jeśli nasze mózgi są fizycznie oddzielnymi bytami, nasze umysły również powinny być oddzielnymi bytami.

    Metafizyczny pogląd, że materia jest jedyną rzeczywistością, jest dziś często prezentowany na naszych kampusach jako „naukowy pogląd” na rzeczywistość, a rozwój materializmu jest ściśle związany z rozwojem nauki w XVII-XIX wieku. Chociaż jako metafizyczna hipoteza o naturze rzeczywistości, materializm znacznie wykracza poza rzeczywiste odkrycia naukowe, to przede wszystkim nasze zaufanie do nauki leży u podstaw naszego kulturowego zaufania do materializmu. Ich szacunek dla osiągnięć nauki prowadzi wielu naukowców do odrzucenia od razu sugestii, że może istnieć coś takiego jak zbiorowa świadomość. Pytają; gdzie jest fizyczny substrat, który mógłby generować taki zbiorowy byt?

    Założenie, że umysł jest zasadniczo przedsięwzięciem prywatnym, zostało również poparte szeregiem filozoficznych zmian w tym okresie, które ukształtowały pojawienie się nowoczesnego ja, rozumianego jako radykalnie oddzielone od wszystkiego, co go otaczało, w tym kultury, natury, i innych ludzi. Podczas renesansu złożony gobelin strumieni intelektualnych zjednoczył się, by bronić jednostki, umożliwiając pojawienie się indywidualnego geniuszu w historycznie bezprecedensowym stopniu. Gdybyśmy zacytowali tylko jedno nazwisko z długiej listy myślicieli, którzy przyczynili się do tego trendu, mógłby to być Kartezjusz, którego myśl w tym względzie była przełomowa. Richard Tarnas w swojej książce The Passion of the Western Mind podsumowuje wpływ Kartezjusza w następujący sposób:
Oto zatem prototypowa deklaracja współczesnego „ja”, ustanowiona jako całkowicie odrębna, samookreślająca się istota – wątpiąca we wszystko oprócz siebie, stawiająca się w opozycji nie tylko wobec tradycyjnych autorytetów, ale wobec świata, jako podmiot przeciwko przedmiotowi, jako myślący, obserwujący, oceniający, manipulujący byt, całkowicie odmienny od obiektywnego Boga i zewnętrznej natury.
    Jeśli cofniemy się bardziej w przeszłość, stwierdzimy, że korzenie myślenia o sobie jako oddzielnych i odmiennych bytach sięgają religijnych podstaw kultury zachodniej. Przez dwa tysiące lat chrześcijaństwo podkreślało indywidualne zbawienie (lub potępienie), a islam to popiera. Mówiąc najprościej, jeśli Bóg może podzielić ludzkość w czasie ostatniego sądu i posłać niektóre dusze do nieba, a inne do piekła, jest to możliwe tylko dlatego, że dusze są postrzegane jako oddzielne byty, jak marmury rozrzucone po stole. Obie religie, które razem stanowią ponad połowę światowej populacji, potwierdziły pogląd, że indywidualna dusza wypracowująca swoje indywidualne przeznaczenie jest jednostką roboczą królestwa Bożego.

    Kiedy ta długa filozoficzna i religijna tradycja podkreślania autonomii jednostki weszła w erę współczesną i w połączeniu z nowym przekonaniem, że materia jest jedyną rzeczywistością, wszystko było gotowe, aby postrzegać nasze umysły jako całkowicie zamknięte, oddzielne byty – jako wiele autonomicznych, nie podłączonych do sieci komputerów osobistych, niezintegrowanych, z wyjątkiem fizycznych słów i gestów.

    Do tego wniosku jeszcze bardziej zachęcał ogólny wydźwięk fizyki tamtych czasów. Założenie prywatnego umysłu sprawdziło się, gdy nauka newtonowska była u szczytu, a my byliśmy w hipnotycznym uścisku jego atomistycznej wizji rzeczywistości. Przez „atomistyczny” rozumiem, że ta wizja widziała wszechświat złożony z zasadniczo oddzielnych, nieredukowalnych części. Ostatecznie świat przewidziany przez Newtona nie był światem kwantowego splątania i nielokalności, ale światem oddzielnych atomów poruszających się w matematycznie dokładnych wzorach. Psychologia, która pojawiła się w kontekście tej fizyki, miała podobną atomistyczną jakość, podkreślając naszą odrębność. Ostatecznie, niekwestionowanym założeniem, które nauczyciele odziedziczyli po epoce nowożytnej, było założenie prywatnego umysłu.

    Długo potrwa, zanim filozofowie, psychologowie i historycy prześwietlą tę złożoną historię i zdecydują, które jej części powinniśmy zachować, a które odrzucić. Chciałbym jednak tutaj podkreślić, że koncepcja świadomości zbiorowej nie podważa wartości, jaką nasza kultura przywiązuje do ludzkiej indywidualności – ani świeckiej, ani zakorzenionej w dyskursie teologicznym. Indywidualność nie wymaga izolacji ontologicznej. Głęboko potwierdzam wartość i znaczenie ludzkiej indywidualności i widzę ją jako wyłaniającą się właściwość naszego wszechświata, która wyznacza próg ewolucyjny o wielkim znaczeniu. Taka indywidualność nie jest zagrożona przez uznanie podstawowej łączności świadomości, która integruje jednostki w większe krajobrazy świadomości. Przeciwnie, jak zobaczymy, zbiorowe wymiary umysłu faktycznie odżywiają i wspierają naszą złożoną indywidualność.

    Fizyka newtonowska uległa mechanice kwantowej, a prawa jednostki są dziś dyskutowane w kontekście rosnącego uznania naszych zbiorowych zobowiązań względem siebie i innych gatunków, ale przekonanie, że materia jest jedyną rzeczywistością, wywiera ogromny wpływ na życie intelektualne naszych uniwersytetów. Przekonanie, że możemy wyjaśnić wszystko we wszechświecie w kategoriach samej rzeczywistości fizycznej, ukształtowało narrację na temat naszych kampusów, która jest zwykle przedstawiana jako „naukowy pogląd” na życie. Profesorowie regularnie uczą studentów, że nauka „udowodniła”, że poza istnieniem innym niż ślepą szansą, nie ma głębszego celu i że przetrwanie najsilniejszych jest podstawowym prawem rządzącym wszelką ewolucją, a zatem wszelkim istnieniem. Etyka to jedynie nawyki kulturowe, a nasze geny determinują nasze przeznaczenie. W kontekście tego nieustępliwego redukcjonizmu uczniowie uczą się, że kiedy ich fizyczny mózg umiera, umierają i kropka. Studenci mogą sobie „wierzyć” w co chcą o pośmiertnej egzystencji, ale powiedziano im również, że jeśli chcą myśleć krytycznie, to jest tylko jeden racjonalny wniosek, do którego mogą dojść. Potwierdzenie jakiejkolwiek formy istnienia po śmierci jest albo oddawanie się myśleniu życzeniowemu, albo przeniesieniem dawnych wierzeń religijnych w erę naukową, do której nie przystają.

    Boli mnie to, że większość moich studentów nie wie, że najnowsza nauka już zdekonstruowała ten redukcjonistyczny materializm i że wiele cech tego światopoglądu jest uważanych za fałszywe przez rosnący chór głosów naukowych. Jak zauważył filozof nauki Karl Popper w swojej książce The Self and Its Brain, materializm „przekroczył siebie” w XX wieku. W czasie, gdy fizycy sugerują, że tylko 4 procent energii wszechświata jest rzeczywiście widoczne, a teoretycy super-strun proponują, że wszechświat nie ma trzech, lecz jedenaście wymiarów, wiele tradycyjnych argumentów na rzecz materializmu brzmi w najlepszym przypadku naiwnie. Wydaje się, że jesteśmy dzisiaj w trakcie uwalniania metody naukowej od dominującej podczas narodzin nauki hipotezy metafizycznej, ale tak znaczące zmiany wymagają czasu.

    Jeśli w tym szybko zmieniającym się krajobrazie intelektualnym wyróżnia się jeden temat, myślę, że jest to temat łączności. Wszędzie, gdzie się odwracamy, wydaje się, że odkrywamy, że systemy, które wcześniej uważaliśmy za oddzielne od siebie, są faktycznie połączone. Od dziesięcioleci absorbujemy dziwnie holistyczny świat opisany przez mechanikę kwantową. Twierdzenie Bella, teraz potwierdzone empirycznie, ujawnia wszechświat, który jest natychmiastowo świadomy siebie na duże odległości. Początkowo uważano, że splątanie kwantowe ogranicza się do królestwa subatomowego, ale teraz naukowcy odkrywają, że jego skutki „powiększają się” do naszego makroskopowego świata, co oznacza, że świat, po którym chodzimy, wykazuje oznaki łączności kwantowej. Inne dyscypliny są zbieżne. Teoria chaosu pokazała nam, że makro-królestwo, w którym żyjemy, jest zalane holograficznymi wzorami i iteracją fraktali. Feministyczni pisarze przekonująco argumentowali, że pojęcie atomistycznej jaźni jest z natury męskim wytworem, który ostro kontrastuje z tym, co niektórzy nazywają „jaźnią łączącą”, która wypływa bardziej naturalnie z kobiecych doświadczeń. Tymczasem nauka ekologii pokazała nam, że w świecie przyrody systemy życia przenikają się tak głęboko, że ogromnie trudno jest odizolować jeden gatunek od drugiego w tej matrycy. Nie ograniczając różnic między tymi dyscyplinami, wyłaniający się wnikliwy wgląd wydaje się jasny – żyjących części nie można w znaczący sposób odizolować od systemów, w których są osadzone. Postulat separacji egzystencjalnej stoi w sprzeczności z praktycznie wszystkim, czego dowiadujemy się o tym, jak rzeczywiście działa natura.

   A jednak, kiedy przechodzimy do nauczania, to tak, jakbyśmy nadal żyli w Newtonowskim wszechświecie oddzielnych jaźni i odizolowanych umysłów. Rewolucja kwantowa nie przeniknęła jeszcze do naszych głównych modeli psychologicznych. Rewolucja łączności nie zmieniła jeszcze sposobu, w jaki nauczyciele angażują swoich uczniów. Pęd materialistycznego paradygmatu i dominacja doświadczenia ego sprawiają, że patrzymy tylko na bardziej namacalne aspekty nauczania, pomijając bardziej subtelne interakcje, które mają miejsce wszędzie wokół nas.

    Paradygmat prywatnego umysłu nauczył nas wielu rzeczy, ale wiele prawd nie powstaje w takim krajobrazie. W rzeczywistości większość prawd, które chcę polecić w tym tomie, nie może powstać w tym krajobrazie. Pracując na uniwersytetach przez całe życie zawodowe, rozumiem, jak przedstawione tutaj propozycje mogą brzmieć dla osób wyszkolonych w starszym sposobie myślenia. A jednak musimy wyjść poza atomistyczny model świadomości z dwóch podstawowych powodów: (1) ponieważ ten model jest poważnie niekompletny i (2) ponieważ ogranicza nasze możliwości jako nauczycieli.

    Stoimy dziś przed wieloma krytycznymi wyzwaniami na świecie – globalnym ociepleniem, załamującymi się ekosystemami, konwulsyjnym zakończeniem kultury naftowej, wojnami o zasoby i narastającym konfliktem międzynarodowym. W tym kontekście pisanie książki na tak pozornie ezoteryczny temat, jak dynamika kolektywnej psychiki, wydaje się kaprysem. Na pewno są pilniejsze problemy, które wymagają naszej uwagi. A jednak, jeśli podążymy za tymi problemami do ich źródła, stwierdzimy, że wiele z nich jest zakorzenionych w niezrozumieniu fundamentalnej prawdy o naszym życiu. Odizolowana jaźń jest nienaturalną jaźnią; podzielona jaźń tworzy podzielony świat. Gdy wkraczamy w wiek, w którym przyszłość naszej planety będzie rozstrzygana na wielu frontach, niezwykle ważne jest, abyśmy poznali prawdę o naszej współzależności i przenikaniu, prawdę tak przenikliwą, że dociera ona do samego rdzenia naszej istoty. Jeśli ta książka przyczyni się choćby w niewielkim stopniu do tej zmiany w naszym zbiorowym zrozumieniu, nie będzie to zmarnowane ćwiczenie.

środa, 29 stycznia 2020

ZAKAMARKI ŚWIADOMOŚCI: Christopher M. Bache i Umysł Wszechświata

Christopher M. Bache jest emerytowanym profesorem na Wydziale Filozofii i Studiów Religijnych Uniwersytetu Stanowego w Youngstown, gdzie wykładał przez 33 lata.

Zafascynowany wczesnymi pracami Grofa opisanymi w Realms of the Human Unconscious: Observations from LSD Research (1996) dotyczącymi terapii psychodelikami, i równolegle do swojej kariery profesorskiej, Bache przez dwadzieścia lat prowadził na własną rękę badania zmian świadomości pod wpływem LSD. Chciał poznać własny umysł i to, co Grof określał ‘umysłem wszechświata’. Swoje doświadczenia i przemyślenia na ten temat – 73 dokładnie opisanych sesji psychodelicznych – zawarł w książce LSD I UMYSŁ WSZECHŚWIATA, wydanej w 2019 r.
 

Zdecydował się na ich upublicznienie, a tym samym ujawnienie swojego prywatnego alter-ego, dopiero kiedy przeszedł na profesorską emeryturę. Pod koniec lat 70-tych , kiedy rozpoczynał swoją podróż, doświadczenia z LSD były prawnie zabronione i wycofane z naukowego obszaru zainteresowań. Dopiero w 2014 roku zakaz ten cofnięto.
 

Jego doświadczenie jest przykładem wyzwolenia się z poczucia mentalnej izolacji i przekonania, że nasz fizyczny świat jest jedynym, jaki istnieje. Przechodzi proces wielokrotnej śmierci ego, rozczłonkowania i wielu innych tortur charakterystycznych dla inicjacji szamańskiej, cykle śmierci i odrodzenia – bolesne procesy oczyszczania świadomości na kolejnych poziomach, fazy porodowe, poziom archetypów, stan połączenia z Jednością, wędrówki do innych wymiarach, doświadcza wspomnień z poprzednich żyć i całego systemu reinkarnacji na poziomie osobistym  i ogólnoludzkim, a kończy na wglądzie w Diamentową Klarowność przyszłego człowieka.



Zapraszam do lektury Przedmowy i próbki samego tekstu C.M. Bacha.

Tłumaczenie: Piotr Kawecki



Przedmowa 
Ervina Laszlo

Kiedy autor tej niezwykłej książki zwrócił się do mnie z prośbą o napisanie do niej przedmowy, znając jego wcześniejsze prace, zgodziłem się z przyjemnością. Po przeczytaniu rękopisu nie żałuję swojej decyzji. Czuję się zmuszony do napisania prawdziwej „przedmowy” – nie długiego traktatu, ale kilku słów. Nic więcej nie jest potrzebne, ponieważ informacje przekazywane na tych stronach są wartością samą w sobie. Należy je zrozumieć i przyswoić, a nie wyjaśniać. Jednak w obliczu kontrowersji związanych z użyciem psychodelików w celu zdobycia informacji o rzeczywistym świecie, okoliczności intelektualne, w jakich została napisana książka ta, wymagają wprowadzenia. Temu zadaniu poświęcona jest niniejsza przedmowa.

Jest to jedna z najbardziej wnikliwych i znaczących książek, jakie kiedykolwiek czytałem. Ale aby zrozumieć jej znaczenie i poprzeć jej przesłanie, trzeba być gotowym przyjąć trzy założenia:

  • Że za rzeczami istniejącymi we wszechświecie, kryje się inteligencja,
  • Że  inteligencja ta wykazuje celowość działania, i
  • Że człowiek może uzyskać dostęp do niektórych elementów tej inteligencji i poznać niektóre aspekty jej celu.


Te przesłanki były dyskutowane od tysiącleci, przy czym debaty te zazwyczaj ograniczały się do dziedzin teologii i duchowości. Dziś można je jednak podnosić w kontekście nowego paradygmatu wyłaniającego się w nauce. Jeśli są one podnoszone i dyskutowane w tym kontekście, zwykłe zastrzeżenia wobec używania psychodelików w celu uzyskania prawidłowej wiedzy o wszechświecie tracą swoją siłę. Gdy usiądziemy nad tym rodzącym się materiałem dowodowym z otwartym umysłem, rozpoznajemy, jak mówi Bache, że nasz umysł jest oknem na wszechświat i przez to okno dociera do nas informacje nie tylko o jego fizycznych obiektach i procesach, ale także o sile sprawczej, która za nimi stoi oraz o celu wykazywanym przez tę inteligencję.

Nasze okno na wszechświat nie jest wąską szczeliną, która pozwala jedynie na przenikanie informacji fizycznej, jak utrzymuje nauka głównego nurtu. W odpowiednich warunkach nasze okno otwiera się na holograficznie kompletną informację pochodzącą od inteligencji, która przenika wszechświat. W swoim zwykłym stanie nasz mózg nie jest przygotowany do dekodowania wszystkich lub nawet większości tych informacji; jest on zaprojektowany do dekodowania tylko tych aspektów i segmentów, które są niezbędne lub użyteczne w naszym bezpośrednim życiu. Jednak w pewnych warunkach można zwiększyć receptywność mózgu i rozszerzyć te aspekty i segmenty. Istnieje na to wiele sposobów i nie ma znaczenia, jakie środki są wybierane, o ile są skuteczne i nie uszkadzają mózgu, reszty organizmu lub sieci życia, w której ów mózg i organizm są osadzone. Spośród różnych metod poszerzania pola świadomości, takich jak oddychanie holotropowe, medytacja i taniec transowy, Bache pokazuje, że psychodeliki są szczególnie potężną metodą, gdy są stosowane w bezpieczny i terapeutycznie uporządkowany sposób.

Oczywiście, musimy odróżnić ważne i prawdziwe informacje od informacji mylących i iluzorycznych. Pod wpływem psychodelików otrzymujemy rozszerzony strumień informacji, a większość tego strumienia jest nadal uważana za iluzoryczny przez współczesne umysły. Musimy podjąć kroki w celu zapewnienia, że informacje, które odbieramy poprzez chemicznie zmodyfikowaną wrażliwość naszego mózgu są prawdziwe, nawet jeśli wykraczają poza rozumienie rzeczywistości przez współczesny umysł, i jest to zadanie krytycznej refleksji filozoficznej.

Wraz z rozszerzeniem protokołu terapeutycznego na protokół eksploracji psychodelicznej, Chris Bache dostarczył nam przewodnik do zbierania prawdziwych informacji z głębokich stanów świadomości wywołanych przez psychodeliki.

Przestrzeganie jego protokołu nie gwarantuje prawdziwości trzech powyższych założeń; są to przesłanki, a nie wnioski. Istnieją jednak niezależnie przekonujące powody, by zakładać prawdziwość tych przesłanek, jak argumentowałem w moich ostatnich książkach, w szczególności What Is Reality? (2016) i The Intelligence of the Cosmos (2017).

Kiedy uznajemy słuszność tych przesłanek, nasz umysł staje się bardziej otwarty na informacje, które docierają do nas w tych rozszerzonych stanach. Kiedy to robimy, pojmujemy głębsze i szersze warstwy rzeczywistości i zbliżamy się do zrozumienia celu naszego istnienia. Jest to doskonale zilustrowane w fascynującym i odważnym dochodzeniu Bache'a na temat głębokich domen świadomości, które otwierają się pod wpływem LSD.

Ervin Laszlo, filozof, naukowiec zajmujący się systemami i założyciel grupy ekspertów Club of Budapest. Dwukrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, opublikował ponad siedemdziesiąt pięć książek oraz ponad czterysta artykułów i prac badawczych. Mieszka w Toskanii.






Sesja 21 – Umieranie w Jedność

Byłem zaskoczony, jak strasznie bolesna była ta sesja. Po wszystkich poprzednich sesjach, nie wyobrażałem sobie, że może nastąpić tak duży skok cierpienia, ale ta sesja była wielokrotnie okropniejsza niż cokolwiek wcześniej.

To nie było osobiste. Moje ramy doświadczenia rozciągały się na całą ludzką rodzinę i całą ludzką historię, a to „ja” zostało uwikłane w okropności, których nie jestem w stanie opisać z właściwą dokładnością. Było to skrajne szaleństwo, falujące kalejdoskopowe pole chaosu, bólu i zniszczenia. To było tak, jakby cała ludzka rasa zebrała się ze wszystkich zakątków globu i popadła w absolutne szaleństwo.

Ludzie atakowali się nawzajem z wściekłą furią, wzmocnioną przez technologię rodem z science fiction. Przede mną było wiele przepływających i krzyżujących się prądów, z których każdy składał się z tysięcy ludzi, niektóre prądy zabijały na wiele sposobów, niektóre były zabijane, niektóre uciekały w panice, inne były łapane, inne były świadkami i krzyczały z przerażenia, jeszcze inne miały złamane serca przez oszalały gatunek - a "ja" byłem ich doświadczeniem. Przepływały przez to sceny cierpienia wywołanego przez naturę i obojętność człowieka. Tysiące głodujących dzieci z całego świata, ich ciała rozdęte śmiercią, ich oczy wpatrują się tępo w ludzkość, która ich zabijała poprzez systemowe znęcanie się i zaniedbywanie. Dużo przemocy między mężczyznami i kobietami – gwałty, bicie, zastraszanie, odwet – cykle i cykle zniszczenia. Ogrom śmierci i szaleństwa jest niemożliwy do opisania.

To, co wydarzyło się potem, wyłoniło się w kontekście tego większego pola agonii. W pewnym sensie był to pierwszy plan na tle tego horroru, ale w innym sensie wcale nie było w centrum. Trudno opisać, w jaki sposób doświadczenie może być tak całościowe i selektywne jednocześnie.

W centrum pojawił się temat seksu. Na początku seks pojawił się w swojej przyjemnej formie jako wzajemna rozkosz i erotyczna satysfakcja, ale wkrótce zmienił się w swój brutalny aspekt, jako atak, napaść, ranienie i krzywdzenie. Siły napaści seksualnej narastały również na krzyżujących się polach ludzkości. Stałem w obliczu tych brutalnych sił, a za moimi plecami stała mała dziewczynka. Było to zarówno pojedyncze dziecko w wieku około trzech lat, jak i wszystkie dzieci świata jednocześnie.

Usiłowałem chronić to dziecko, powstrzymywać ataki, które próbowały ją dosięgnąć poprzez mnie. Ale im dłużej trzymałem je w ryzach, tym bardziej stawały się silniejsze. „Ja” stało się tysiącami ludzi. Przerażenie przekraczało wszystko, co potrafię opisać. Zerkając przez ramię, czułem pole przerażonej niewinności, ale teraz doszedł jeszcze jeden element – odcień mistycznego uścisku. Na dziecko nałożona była Pierwotna Kobieta, sama Bogini. Przyciągnęła mnie do siebie, a ja instynktownie wiedziałem, że nie może być większej słodyczy niż ta, którą można znaleźć w jej ramionach. Powstrzymując się przed brutalną seksualną napaścią, powstrzymywałem się również przed mistycznym uściskiem Bogini, ale nie mogłam się zmusić do zgwałcenia tego dziecka, bez względu na to, jak słodka byłaby obietnica odkupienia.

Szał nadal narastał, aż w końcu zacząłem się odwracać. Wciąż powstrzymując straszliwy atak, stałem teraz twarzą w twarz z moją ofiarą i byłem rozrywany przez siły namiętności z jednej strony i ochrony z drugiej. Moja ofiara była jednocześnie bezradną małą dziewczynką i Pierwotną Kobietą, zapraszającą mnie do seksualnego uścisku w kosmicznych proporcjach. Bez względu na to, jak bardzo walczyłem z tym, co się działo, pociągało mnie, by rozpętać furię. W przerażeniu i ślepym pragnieniu, zwracałem się ku gwałtowi, atakowi, zabijaniu, a jednak nadal walczyłem z tym, co się działo, z każdą odrobiną mojej siły. Konflikt prowadził mnie na coraz głębsze poziomy intensywności, aż nagle coś we mnie się otworzyło i doszedłem do druzgoczącej świadomości, że zwracam się ku gwałtowi i zabijaniu SIEBIE.

Przełom był niezwykle wielowymiarowy i zagmatwany. Intensywność walki doprowadziła mnie do przełomu, w którym nagle skonfrontowałem się z rzeczywistością, że „ja” było zarówno gwałcicielem, jak i ofiarą. Patrząc w oczy mojej ofiary, odkryłem, że patrzę w swoją własną twarz. Płakałem i szlochałem. „Sam to sobie robię!”

Nie była to inwersja karmiczna, powrót do poprzedniego życia, w którym kat i ofiara zamieniają się rolami. Był to raczej skok kwantowy do poziomu doświadczenia, które rozpuściło wszelkie dualności w jeden, obejmujący przepływ. Moje osobiste poczucie „ja” eksplodowało w naturalną Jedność, która objęła wszystkich ludzi. Była kolektywna w tym sensie, że obejmowała całe ludzkie doświadczenie, ale była całkowicie prosta i niepodzielna. Byłem jednym, agresorem i ofiarą. Byłem zarówno zabójcą i zabijanym. Robiłem to sam sobie. Przez całą historię robiłem to sobie samemu.

Ponieważ odkrycie to miało miejsce w centrum, dokonywało się ono również w krzyżujących się polach obejmujących całą ludzkość i całe stworzenie. Wszystkie niewypowiedziane okropności, których doświadczyłem, były „Moje” w szerszym sensie. Cały ból odczuwany podczas gwałtownego tworzenia galaktyk był spowodowany przeze mnie i odczuwany przeze mnie. Ból ludzkiej historii było Moim bólem. Nie było żadnych ofiar. Nie było nic poza Mną, które mi to robiło. Byłem odpowiedzialny za wszystko, co przeżywałem, za wszystko, co się kiedykolwiek wydarzyło. Patrzyłem w twarz Mojego stworzenia. Ja to zrobiłem. Robiąc to, zdecydowałem się na te wszystkie wydarzenia. Zdecydowałem się stworzyć te wszystkie okropne, okropne światy. Ale dlaczego?!


Wszechświat

Potem zacząłem coś widzieć w oddali. Rozszerzało się, od naszego układu słonecznego przez galaktyki, aż po krańce kosmosu. Był to fizyczny wszechświat i podstawowe siły, które go zbudowały i podtrzymują. Było to coś zarówno fizycznego, jak i archetypowego. Nie była to symboliczna reprezentacja wszechświata, ale coś prawdziwego. Było to ciągłe z wszechświatem, którego doświadczyłem podczas Kosmicznej Podróży, ale wielokrotnie większe i bardziej złożone. To było piękne poza słowami i absolutnie urzekające.

W miarę jak rozszerzyłem się na to, co widziałem, stawałem się większy. Uczyłem się przez stawanie się tym, co wiedziałem. Odkryłem wszechświat nie poprzez poznanie go z zewnątrz, ale poprzez dostrojenie się do tego poziomu mojej istoty, w którym byłem tą rzeczą. Wszystko, co mogę w tym momencie zrobić, to naszkicować najważniejsze wydarzenia, które nastąpiły później, co nie oddaje ani ich struktury poznawczej, ani intensywności doświadczenia.

Na początkowym etapie, wyróżniało się dla mnie wzajemne powiązanie wszystkiego w jedną spójną całość. Cały wszechświat był niepodzielną, całkowicie zjednoczoną, organiczną całością. Widziałem różne przełomowe odkrycia – teorię kwantową, twierdzenie Bella, morfogenetyczną teorię pola, teorię holograficzną, teorię systemów, teorię wielkiej unifikacji – jedynie jako wczesne fazy odkrywania przez naukę tej naturalnej całości. Wiedziałem, że te odkrycia będą narastać, aż stanie się niemożliwe, abyśmy dłużej zaprzeczali rozumieniu wszechświat takim, jakim jest: pojedynczym zjednoczonym organizmem o niezwykłej złożoności i subtelności, odzwierciedlającym ogromną Twórczą Inteligencję. Inteligencja i miłość, które były odpowiedzialne za to, co widziałem, wciąż przytłaczały mnie i napełniały podziwem pełnym szacunku.

Zunifikowane pole leżące u podstaw fizycznej egzystencji całkowicie rozpuściło wszystkie granice. W miarę jak się w nim zagłębiłem, wszystkie granice zniknęły; wszystkie pozory podziału były ostatecznie iluzoryczne. Nie ma granic między wcieleniami, między istotami ludzkimi, między gatunkami, nawet między materią a duchem. Świat zindywidualizowanej egzystencji nie rozpadał się w amorficzną masę, jak mogłoby się to wydawać, ale raczej ujawniał się jako wykwintnie zróżnicowana manifestacja pojedynczego bytu.


 Umieranie w Jedność

W miarę postępu moich doświadczeń z tym jednolitym wszechświatem, odkryłem, że nie badam wszechświata „gdzieś tam”, jak to miało miejsce podczas sesji 19, ale wszechświat, którym „ja” sam w jakiś istotny sposób byłem. Te doświadczenia poprowadziły mnie krok po kroku do głębszego ogarnięcia mojej własnej rzeczywistości. Badałem wszechświat jako wymiar mojej własnej egzystencji, powoli przypominając sobie aspekty mojej istoty, z którymi straciłem kontakt. Eksploracja ta zdawała się odpowiadać na kosmiczną potrzebę nie tylko poznania, ale także bycia poznanym.

Początkowo byłem na kosmicznej wycieczce, niepodobnej do tej w sesji 19, gdy ponownie zdałem sobie sprawę, że to większe pole świadomości, z którym byłem (lub w którym przebywałem) długo czekało na rozpoznanie. Znowu zacząłem płakać, gdy poczułem, jak głęboką tęsknotę za tym, aby być poznanym. Wtedy zapytałem o coś, o co wcześniej nie pytałem. Zapytałem: „Z kim rozmawiam?”. W związku z tym pytaniem moje pole doświadczalne zaczęło się zmieniać i wszedłem na nowy poziom rzeczywistości. To było tak, jakbym wszedł na głębszy poziom operacyjny, gdzie odkryłem, że tak naprawdę byłem z samym SOBĄ. Twórczy impuls, który na poprzednim poziomie był dla mnie „obcy”, na tym poziomie był Mną.

Ten tajemniczy postęp powtarzał się wiele razy i w wielu wariantach. Trwało to godzinami. Byłem na jednym poziomie rzeczywistości daleko poza fizyczną różnorodnością, a kiedy starałem się głębiej poznać tę rzeczywistość, doświadczałem pewnego rodzaju umierania, odpadania  wślizgiwałem się na nowy poziom, na którym odkrywałem, że ta dwoistość była również tylko innym aspektem Jaźni. Raz po raz, w drobiazgowym postępach, prowadzono mnie do tego samego fundamentalnego spotkania.

Bez względu na to, ile razy umarłem lub jak różnymi formami byłem, gdy umarłem, ciągle byłem łapany przez to ogromne COŚ. Nie mogłem TEGO opuścić, nie mogłem od TEGO uciec, nie mogłem TYM nie być. Bez względu na to, jak wiele przeżyłem przygód, nigdy nie wyszedłem poza TO, nigdy nie przestałem TYM być. Po prostu nie było żadnego zewnętrza Mojego Bytu. Nie było innego istnienia.

W miarę jak poruszałem się na tych poziomach wzrastającej ontologicznej prostoty, wchodziłem w głęboki spokój, który na nowo obudził odległe, niejasne wspomnienie. „Gdzie ja to wcześniej poznałem?” Podążając za tym bezruchem, zostałem poprowadzony z powrotem do tego, co wydawało się czasem przed stworzeniem, z powrotem do ontologicznego źródła stworzenia. W tym bezruchu byłem „z samym sobą” w sposób, w jaki byłem dawno temu, ale nie przez miliardy lat. Był to czas ponownego zjednoczenia, czas bycia całością po strasznie długiej rozłące.

Z tej niezwykłej pozycji zacząłem naprawdę wyobrażać sobie możliwość, że fizyczny wszechświat nie został stworzony. Alternatywy wyraźnie stały przede mną. Z jednej strony było całe planowanie, cała praca, całe zamieszanie i niepewność, a zwłaszcza całe straszne cierpienie, które było tak świeże w moim umyśle po wcześniejszej sesji. Z drugiej strony był  głęboki spokój i bogactwo, które były moim obecnym stanem. Dlaczego to robisz? Po co manifestować wszechświat, płacąc tak wielką cenę?

Pojawiła się odpowiedź, która była taką samą jak poprzednio, w sesji 15-tej: „Czy niczego się nie nauczyliśmy?” Tym razem zawierała podtekst: „Czy to nie było warte zachodu? Czy to nie była przygoda? Spójrz, ile by nie zaistniało, gdybyśmy nie zdecydowali się tworzyć”. Tym razem nie byłem zdruzgotany, ponieważ wybór tworzenia wydawał się głęboko dobry. Myśl, że cały fizyczny wszechświat mógłby nie zaistnieć, niosła ze sobą okropny smutek. Z tej perspektywy mogłem również odczuć, że nie było żadnej fundamentalnej wady w przejawionym porządku stworzenia. Pomimo tych wszystkich cierpień, wszystko szło dobrze – choć wciąż jest głęboko niedokończony.
Nadal zadawałem pytania:
„Co tu się dzieje?”
„Jak to działa?”
„Jak ci się to podoba?”

Zkażdym pytaniem moje pole doświadczenia zmieniało się, otwierając mnie na jeden kosmiczny proces po drugim. Nie potrafię w pełni opisać tych doświadczeń, ponieważ kategorie myślowe wywodzące się z czasoprzestrzeni nie nadają się do jasnego zapamiętywania lub tłumaczenia na słowa doświadczeń rzeczywistości leżących poza czasoprzestrzenią. Chociaż moja zwykła świadomość na jawie jest stopniowo zmieniana przez te doświadczenia, wciąż jest ona zbyt ograniczona poznawczo, aby móc ją (tę rzeczywistość) wystarczająco szczegółowo opisać. Jednak to, czego doświadczyłem, wielokrotnie doprowadzało mnie do ekstazy.
„Niesamowite!”
„Więc tak to działa!”
„O Boże!”

Zapytano mnie, – „Jak wiele chcesz zobaczyć?”. Odpowiedziałem: – „Więcej!”, i zawsze więcej się rozwijało. Rozwijało się to godzinami.


Komentarz

Była to niezwykle intensywna sesja, zarówno pod względem bólu, jak i radości, z trudnymi do zinterpretowania fragmentami. Cierpienie przerodziło się w szaloną zwierzęcą pasję, która niszczy wszystko, czego dotknie. Konflikt między tą żądzą krwi a moją desperacką walką o ochronę dziecka wydaje się być narzędziem stosowanym do spotęgowania energii do ogromnych wielkości, ostatecznie niszcząc fundamentalny dualizm, który przede wszystkim wywoływał gniew i głód. Mistyczne uścisk Pierwszej Kobiety było elementem archetypowym, symptomem hieros gamos, „boskiego małżeństwa”, które ma miejsce, gdy zróżnicowana egzystencja łączy się z błogością pierwotnej esencji. Kiedy nastąpił ostatni przełom, poczułem eksplozję uzdrowienia, która przetoczyła się przez całą ludzką rodzinę.

Podczas Kosmicznej Wycieczki eksplorowałem wszechświat jako rzeczywistość poza mną; podczas tej sesji badałem wszechświat jako wymiar mojej własnej istoty. Ta zmiana odzwierciedla szerszą przemianę, która ma miejsce, gdy człowiek przechodzi z subtelnego poziomu świadomości, z nienaruszonym dualizmem, do niedualnej świadomości przyczynowej. Spokój płynący z powrotu do Jedności, która pochłania wszelkie podziały, obudził ziarno wspomnienia, które zmieniło mnie głęboko, nie natychmiastowo, ale powoli przez wiele lat.

W trosce o klarowność wypowiedzi, zamierzam połączyć dwie kolejne sesje. Sesje te kontynuowały historię stworzenia, ale teraz pogłębiły ją, kierując mnie w dwóch różnych kierunkach. Po pierwsze, zabrali mnie z powrotem do tego, co wydawało się początkiem stworzenia, gdzie doświadczyłem stworzenia jako aktu miłości między dwiema Kosmicznymi Istotami. To była dla mnie zupełnie nieoczekiwana kosmologia. Potem zabrały mnie do przodu w czasie i dały mi wizję tego, dokąd stworzenie prowadzi ludzkość. Wiem, że to brzmi potwornie arogancko, jak amok ego, ale tak właśnie się stało.

To był pierwszy raz, kiedy temat przyszłości ludzkości pojawił się w moich sesjach, ale nie będzie ostatnim. Od tego momentu historia naszej zbiorowej ewolucji stała się powracającym tematem w mojej pracy. Chociaż opisuję tę historię jako „plan generalny”, nie mam na myśli tego w ciężkim wydaniu, podyktowanym przeznaczeniem. Po prostu staram się oddać głos spotkaniu z głęboką intencjonalnością, wyrażającą się w rozwijającej się złożoności naszego wszechświata. Z czasem ta historia stała się meta-ramą całej mojej psychodelicznej podróży i całego mojego życia. Powiem o tym więcej w rozdziale 9, „Narodziny przyszłego człowieka”, ale historia, którą tam opowiem, rozpoczęła się tutaj, podczas tych dwóch sesji.

Modlitwa na początku moich sesji zawsze brzmiała: „Poddaję się temu, co służy wspólnemu dobru. Wybieram to, czego Ty potrzebujesz”. Ból podczas 21-ej sesji był tak silny, że tym razem moja modlitwa brzmiała: „Proszę, niech to cierpienie się skończy”. Ale nasze świadome intencje nie kierują tymi sprawami. Ból nie skończył się. Było coraz gorzej.


Książki Christophera M. Bache:

  • LSD and the Mind of the Universe: Diamonds from Heaven, 2019
  • The Living Classroom: Teaching and Collective Consciousness, 2008
  • Dark Night, Early Dawn: Steps to a Deep Ecology of Mind, 2000
  • Lifecycles, 1998

niedziela, 22 grudnia 2019

ZAKAMARKI ŚWIADOMOŚCI: Poziomy świadomości Roberta Monroe

Nawiązując do niedawnego artykułu o warstwowej strukturze duchowych wymiarów, jakie opisuje Grant McFetridge, o podobnych rzeczach wspomina Monroe w swoich obserwacjach z laboratorium badawczego w Wirginii.

 

Robert Monroe, znany jest z opisów podróży poza ciałem (popularnie zwane OOBE), eksploracji odmiennych światów i opatentowanej technologii Hemi-Sync posługującej się sygnałami dźwiękowymi do synchronizacji pracy półkul mózgowych. Za pomocą tej technologii uczestnicy kursów Instytutu Monroe wskakują do określonych warstw rzeczywistości, kiedy ich mózgi podążają za precyzyjnie określoną częstotliwością słyszanych dźwięków. Monroe precyzuje różne stany świadomości, szeregując je według “poziomów skupienia”.

Poniższe opisy pochodzą z jego książki Dalekie podróże (1985).


Poziom 3. (synchronizacja mózgu-umysłu),

Poziom 10. (umysł czujny i świadomy, ciało uśpione),

Poziom 12. (stan poszerzonej świadomości),

Poziom 15. (stan bez czasu),

Poziom 21. (skraj czasoprzestrzeni, gdzie możliwy jest kontakt z innymi systemami energii).

Aby pomóc naszym kursantom, musieliśmy w podobny sposób zidentyfikować te stany poza
Poziomem 21., do których zostaliby wprowadzeni i gdzie działaliby w sposób spokojny i obiektywny. Rezultaty naszych zabiegów przedstawiają się następująco:

Poziom 22. Gdzie ludzie w trakcie swojej egzystencji fizycznej wciąż posiadają jedynie częściową świadomość. W stanie tym przebywają cierpiący na delirium, utratę zmysłów, a także uzależnieni od środków farmakologicznych czy alkoholu. Są tam także pacjenci poddawani narkozie lub w stanie śpiączki. Doznania na tym poziomie zapamiętywane mogą być jako sny bądź halucynacje.

Poziom 23. Zaludniony jest tymi, którzy niedawno zakończyli fizyczną egzystencję, ale którzy nie są w stanie tego rozpoznać i zaakceptować albo są niezdolni do zerwania więzów z Ziemskim Systemem Życia. Przebywają tu osoby ze wszystkich okresów.

Poziomy 24-26. Obejmują Terytoria Systemów Przekonań zajęte przez niefizyczne istoty ludzkie z wszystkich okresów i miejsc, które zaakceptowały i zgodziły się z różnymi przesłankami. Mieszczą się w nich przekonania religijne i filozoficzne zakładające pewną formę istnienia po śmierci.

Poziom 27. Znajduje się tu miejsce, które moglibyśmy nazwać Centrum Przyjęć bądź Parkiem. Jest to sztuczna synteza stworzona przez Ludzkie Umysły, stacja przesiadkowa zaprojektowana w celu złagodzenia szoku wywołanego opuszczeniem rzeczywistości fizycznej. Przybiera najróżniejsze formy środowisk ziemskich, przez co staje się łatwiejsza do zaakceptowania dla olbrzymiej różnorodności przybyszów.

Poziom 28. Nie tylko poza czasoprzestrzenią, ale także ludzką myślą. Przebywanie na tym poziomie lub dalszych, ogranicza drastycznie możliwość powrotu do ludzkiego fizycznego ciała.


Więcej szczegółów ujawnia jego niefizyczny rozmówca:


(…) rośliny zajmują poziomy od pierwszego do siódmego. Pozostają w stanie wibracyjnym na poziomach od pierwszego do siódmego. Jest to ten sam układ wibracyjny.

Zwierzęta istnieją na poziomach od siódmego do czternastego, a gdy jego świadomość osiągnie poziom czternasty, to nie będzie mogła wznieść się wyżej, jeżeli nie zechce zmienić swej formy.

Poziomy od piętnastego do dwudziestego pierwszego są tym, co nazywacie ludzkim życiem na Ziemi. Kiedy osoba osiągnie w swoim rozwoju poziom dwudziesty pierwszy, wówczas ma do wyboru albo pójść wyżej, albo pozostać w świecie form ludzkich, ale człowiek nie będzie mógł wznieść się wyżej, jeżeli nie zechce porzucić swej ludzkiej postaci. (…)

Poziomy od dwudziestego drugiego do dwudziestego ósmego są waszym mostem. To poziomy, na które wkraczacie po śmierci. Teraz znajdujesz się na poziomie dwudziestym, a ponieważ jest to poziom wstępujący, więc możesz wejść w rzeczywistość wykraczającą poza fizyczne życie, lecz nie będziesz mógł tam pozostać, jeżeli nie zdecydujesz się porzucić ludzkiej postaci. (…)

I gdy osoba lub świadomość osiągnie poziom dwudziesty ósmy, most zostaje przekroczony i od tej chwili dla świadomości, która chce rozwijać się dalej, nie przewiduje się możliwości posiadania ludzkiej postaci i bycia człowiekiem – i to nawet w wypadku, gdyby chodziło o zdobycie doświadczenia służącego uczeniu się. Ja już nigdy nie będę inkarnował jako człowiek. Jako inna forma życia – tak, lecz nie jako człowiek. Trudno mi to wyrazić w słowach, ponieważ płaszczyzna waszego istnienia nie jest taka sama jak moja. Może uda mi się to jaśniej wytłumaczyć w następujący sposób:

Wyobraźcie sobie siedem pierścieni. Tym siedmiu pierścieniom odpowiada czterdzieści dziewięć poziomów. Pierwsze trzy pierścienie to materia fizyczna, taka jaką znacie. Są to wasze rośliny, zwierzęta, ludzie. Czwarty pierścień to wasz pomost, wasz świat, centrum tej całej sfery. Jest to czas, w którym świadomość może dokonać wyboru i zdecydować, czy wrócić na poziomy niższe, czy wznieść się na poziomy wyższe. I wiele świadomości wybiera tę pierwszą możliwość i wraca na niższe poziomy, w świat form fizycznych. Trzy wyższe pierścienie to sfera, którą nazywacie światem duchowym. To właśnie tam zostaje wykonana większość pracy. (…)




W języku polskim ukazały się:

• Robert Monroe, Podróże poza ciałem (1994)
Robert Monroe, Dalekie podróże (1994)
• Robert Monroe, Najdalsza podróż (1995)

Dobrym uzupełnieniem będzie książka jednego z Odkrywców – pracującej z nim przez jedenaście lat Rosalind McKnight.
Kosmiczne podróże. Moje doświadczenia poza ciałem z Robertem A. Monroe

piątek, 20 grudnia 2019

ZAKAMARKI ŚWIADOMOŚCI: Grant McFetridge opisuje niefizyczne kuliste warstwy kosmosu

Grant McFetridge jest założycielem i kierownikiem badań Institute for Study of Peak States. Początkowo Instytut zajmował się zrozumieniem przyczyn doświadczeń szamańskich, duchowych i transpersonalnych oraz połączenia ich wszystkich w jeden wspólny model. Badanie bardzo wczesnych traum prenatalnych pozwoliło wykreślić mapę biologicznych wydarzeń rozwojowych, które mają bezpośredni wpływ na naszą przyszłą kondycję na wszystkich poziomach ludzkiej aktywności (fizycznej, psychicznej i duchowej). 

      Prawidłowe przejście tych wydarzeń skutkuje optymalnym funkcjonowaniem organizmu, co Instytut nazywa „stanem szczytowym”. Niestety w powszechnym doświadczeniu, podczas przechodzenia przez poszczególne fazy rozwojowe, napotykamy na wiele trudności, przez co po urodzeniu większość z nas traci tą pełnię możliwości i żyjemy niewielkim procentem naszego teoretycznego potencjału. Celem Instytutu jest przywrócenie tej pełni poprzez opracowanie praktycznych technik uzdrawiania.




W swojej książce Peak States of Consciousness: Tom 2 (Szczytowe stany świadomości), w  rozdziale 5., McFetridge opisuje koncentrycznie kulistą warstwową strukturę wszechświata, wspominając, że poszczególne warstwy mają różne własności – zaś w jednej z warstw znajduje się lokalizacja samego Stwórcy. Wielowarstwowa struktura, która otacza całość materialnego wszechświata, jest z kolei otoczona przez samo-świadomą Pustkę.

Doświadczenie Pustki ma biologiczną podstawę: do Pustki można uzyskać dostęp poprzez zregresowanie się do bardzo wczesnego wydarzenia rozwojowego, gdzie powstania Obserwującego Ja, albo w teraźniejszości, w komórce prymarnej poprzez strukturę, którą nazywa jądrowym rdzeniem jądra. Ostrzega, że regresja do tej wczesnej sekwencji rozwojowej i Pustki niesie ze sobą ekstremalne ryzyko – u wielu osób wydarzenie to może wywoływać poważne zaburzenia umysłowe, duchowe kryzysy i fizyczne problemy, które nie dają się uzdrowić poprzez uzdrowienie inicjujących je urazów.

Oto jak opisuje doświadczenia penetracji kulistych warstw kosmosu w duchowym widzeniu jednego ze współpracowników:

(…)
Wszyscy moi koledzy donoszą, że jeśli przenoszą swoje CoA wystarczająco daleko w jakimkolwiek kierunku w realnym świecie, gdy skończą podróżowanie w przestrzeni poprzez galaktyki, dalej kontynuują ją w pozagalaktycznej przestrzeni. Ostatecznie po przejściu przez cały materialny wszechświat, napotykają niematerialną warstwę graniczną. Mogą przechodzić przez ten obszar (z uczuciem łagodnego oporu) i dalej kontynuować podróż. Napotykają wówczas znacznie więcej warstw. Tak, jakby materialny wszechświat był wewnątrz gigantycznej cebuli. Podam przykład pierwszego takiego doświadczenia Wesa Gietza, ponieważ ukazuje, jak materialny wszechświat otoczony jest przez niefizyczne warstwy.

Przykład:

Wes ześrodkował swoje CoA w ciele, a następnie przeniósł swoją świadomości na zewnątrz w jednolitą sferę, obejmującą wszystko, co dostrzegał. Na początku opisywał poruszanie się tylko przez  lokalny teren, potem zaczął oddalać się, najpierw od Ziemi, potem przez przestrzeń kosmosu. Kontynuował to poprzez wszystko, co postrzegał jako resztę materialnego wszechświata. Ponieważ jego świadomości kontynuowała to rozszerzanie, ostatecznie napotkał na niematerialną warstwę, co dało jego CoA odczucie oporu w dalszej ekspansji. W przeciwieństwie do tego, świat fizyczny nie dawał jego CoA żadnego takiego uczucia. Warstwa wydawała się w doznaniu jednolicie rozłożoną na sferze, której środkiem było jego ciało. Oczywiście, do tego czasu skala była tak ogromna, że nie było dla niego żadnej praktycznej różnicy między byciem skupionym na swoim ciele lub na krawędzi samej galaktyki. 

Kontynuował poszerzanie swojej świadomości, przechodząc przez warstwę, by ponownie wejść do regionu, gdzie nie było żadnego oporu. W pewnej odległości ponownie napotkał kolejną warstwę oporu. Ta warstwa była inna ‘w dotyku’ albo ‘odczuciu’ lub konsystencji od poprzedniej. Do tego czasu jego świadomość była tak rozproszona, i obejmowała tak wiele, że poczuł się nieco przytłoczony. Stwierdził również, że to rozszerzanie siebie sprawia, że ruch przez warstwy był coraz bardziej powolnym procesem. Wówczas zawęził swoje CoA do jednego punktu, co uznał za dużo wygodniejsze. Pozwoliło mu to również posuwać się do przodu znacznie szybciej.
Warstwy pojawiły się dopiero wtedy, gdy gwiazdy i galaktyki były daleko w tyle. Stało się dla niego oczywistym, że warstwy były koncentrycznymi sferami, które otaczały cały fizyczny wszechświat.

Każda z niematerialnych warstw odczuwana jest odmiennie. Ku naszemu zaskoczeniu, jedna z tych warstw jest warstwą samego Stwórcy – ‘płaszczyzną światła’, którą ludzie opisują podczas doświadczeń z pogranicza śmierci. Stwórca jest dokładniej opisany w następnym rozdziale, wraz ze sposobem dostępu do niego używając regresji do wydarzeń rozwojowych. (…)

Dalej opowiada, co znajduje się poza tymi warstwami identyfikowalnymi ze światami szamańskimi lub 'poziomami skupienia’ wg. słownictwa Roberta Monroe:

(…)
Pustka
Kolejne oczywiste pytanie brzmi: „Co otacza te warstwy – czy cebulo-podobny wszechświat jest wewnątrz czegoś?”. Kate Sorensen odpowiedziała na to pytanie i zrobiła kolejne wielkie odkrycie, kiedy postanowiła kontynuować przechodzenie poprzez koncentryczne sfery, coraz dalej od swojego ciała. Kate szybko zdała sobie sprawę, że istnieją setki takich warstw. Zaczęła przenosić swoje CoA tak szybko, jak tylko było to możliwe. Ku naszemu zaskoczeniu przeszła przez setki warstw. Ponieważ szła dalej, charakter warstw zaczął się zmieniać. Stały się one bardziej rozproszone i bardziej obszerne. Po około 30 minutach, trudno było wyczuć jakikolwiek postęp lub obecność nowych warstw. Jednak intuicyjnie czuła, że powinna kontynuować. Ostatecznie dotarła do całkowitego braku wszystkiego – całkowicie pustej ciemności, prawdziwej Pustki. Dalszy ruch do przodu nie był możliwy. W kolejnym zdumiewającym przejawie intuicji stwierdziła, że może skomunikować się z samą Pustką! Ta Pustka była nicością, mającą samo-świadomość, i mogła z nią się ‘skomunikować’. Kate komentuje: „Coraz bardziej komunikuję się z tej Pustki z wszechświatem, z którego właśnie przybyłam”. (…)


Cytaty pochodzą z książki:
 

  • Grant McFetridge, Peak States of Consciousness: Theory and Applications, Volume 2: Acquiring Extraordinary Spiritual and Shamanic States. Institute for the Study of Peak States Press (2008) 

W języku polskim ukazał się do tej pory tom 1:

  • Szczytowe stany świadomości: Teoria i zastosowania, Tom 1. Przełomowe techniki osiągania wyjątkowej jakości życia. (2009)

czwartek, 19 grudnia 2019

ZAKAMARKI ŚWIADOMOŚCI: Toma Browna Jra opowieść, jak Dziadek wyjaśniał Wizję

Tom Brown Jr napisał kilkanaście książek-poradników na temat życia wśród dzikiej przyrody. W wielu z nich opisuje indiańską wiedzę i system jej nauczania. Pomiędzy siódmym a siedemnastym rokiem życia spędzał wraz ze swoim rówieśnikiem Rickiem każdą wolną chwilę w puszczy sosnowej, zaczynającej się zaraz za jego rodzinnym domem pod opieką indiańskiego zwiadowcy i szamana z plemienia Apaczów, o imieniu Podchodzący Wilka (Stalking Wolf). Starzec był dziadkiem Ricka.  Kiedy się poznali, Podchodzący Wilka miał 83 lata i posiadał jedno pragnienie, będące jego życiową misją: chciał przekazać potomności swoją wiedzę na temat sposobów życia rdzennych ludów Ameryki. Posiadał wiedzę na temat tropienia, polowania, zielarstwa, technik przetrwania w ekstremalnych warunkach terenowych oraz wiedzę na temat duchowości. Obdarzył chłopców niezliczoną ilością opowieści o życiu Indian, w sprytny sposób zachęcając ich i dopingując do zdobywania coraz to nowych umiejętności i wiedzy, jak radzić sobie żyjąc w puszczy bez żadnych zdobyczy cywilizacji.

 

Poniżej przedstawiam tłumaczenie fragment jednego z rozdziałów (5) z książki Quest, opisujący wstęp do duchowej świadomości i koncepcję duchowych światów.

Tłumaczenie: Piotr Kawecki


Dziadek wyjaśnia Wizję


Wierzę, że większa część ludzkiej egzystencji znajduje się w królestwie duchowym, światach niewidzialnych i odwiecznych. To jest ta większa i czystsza część istnienia, czyniąca życie pełnym i całkowitym i czyniąca człowieka „jednym" ze wszystkimi rzeczami. Świat ten złączony jest z całą materią, ze wszystkimi istotami Ziemi, nieba i wody, a przede wszystkim ze światem ducha. Wszystko we wszechświecie jest dynamiczną egzystencją, gdzie czas i miejsce nie istnieją i gdzie człowiek nigdy nie będzie chodzić samotnie. Świat ducha rzadko jest rozumiany lub postrzegany w dzisiejszych czasach przez ludzkość, dlatego stał się miejscem, które od dawna zostało opuszczone dla bogów ciała. Człowiek zagubił swoje połączenie z tym światem, a tym samym swoją łączność i moc.

Ten świat ducha nie może być zrozumiany poprzez ludzkie słowa i pojęcia, ani przez logiczne myślenie. Można do niego dotrzeć jedynie przez serce i oczyszczony umysł. Dlatego współczesny człowiek, uwikłany w mechanizmy i pośpiech społeczeństwa, nie może wyobrazić sobie świata tak rozległego i czystego, jak tu przedstawiam. Tego świata nie da się w pełni wyjaśnić, można go jedynie bezpośrednio doświadczyć. W najlepszym wypadku możemy mieć narzędzia, które pozwolą nam komunikować się z nim i żyć w obrębie tego świata, ale nie możemy być tam prowadzeni z poziomu fizycznego, a zwłaszcza kierując się logicznym umysłem. To jest świat poza naszym ciałem, poza naszą nauką i techniką, a tym samym, dla większości, nie mogący istnieć.

We wszystkich naukach Dziadka, najbardziej podkreślał znaczenie duchowego ja. Faktycznie, życie w duchu i w filozofii Wizji było podkreślone znacznie bardziej, niż którakolwiek z fizycznych umiejętności przetrwania, tropienia i świadomości. Te fizyczne umiejętności nie mogły być kompletne bez duchowej wiedzy, która je otaczała. Żyliśmy w świecie społeczeństwa, ale spędzaliśmy większą część naszego czasu w dzikiej przyrodzie z Dziadkiem. Bądź co bądź byliśmy młodzi i naszym problemem było to, że społeczeństwo uczyło nas jednego, a dzika natura i Dziadek, czegoś innego. Mimo to, nie było żadnego konfliktu, bo kochaliśmy filozofię puszczy i ducha, i w niej znajdowaliśmy prawdę. Nauki społeczeństwa nigdy nie wydawały się realne ani wykonalne, nigdy nie działały w czystym środowisku, takim jak dzika przyroda.

Dziadkowi czasem trudno było wyjaśnić nam działanie ducha. Podejrzewam, że początkowo nadal trzymaliśmy się postaw i logiki używanej w społeczeństwie. Nie nauczyliśmy się jeszcze żyć poprzez duchową świadomość, więc Dziadek dokładał wszelkich starań, by nauczyć nas mądrości i technik duchowego umysłu. Znając je, mogliśmy badać duchowe rzeczywistości samodzielnie, a następnie zbudować nasz własny system wierzeń. Dziadek dał nam narzędzia, których potrzebowaliśmy by żyć i komunikować się w świecie duchowym, ale był to długi i powolny proces. Niepodobna wprowadzić kogoś w duchową egzystencję, można jedynie wskazać mu drogę.

Zaczęliśmy robić Poszukiwania Wizji rok wcześniej i dotknęliśmy wielu duchowych nauk, o których mówił Dziadek, ale wciąż byliśmy zdezorientowani. Nasze próby sprowadzania świata ducha do współczesnej terminologii i języka kończyły się niepowodzeniem i byliśmy sfrustrowani, ponieważ taki proces myślowy zawsze staje się przeszkodą na drodze do prawdziwego duchowego oświecenia. Nie wiedzieliśmy, w jaki sposób sprostać wymogom świata duchowego na jego własnych warunkach i zaakceptować to, co zostało dane duchowemu umysłowi. Wciąż istniała separacja pomiędzy nami a duchową rzeczywistością. Dopiero prawie pod koniec mojego drugiego Poszukiwania Wizji, po raz pierwszy naprawdę dotknąłem i zrozumiałem, czym jest świat ducha. To właśnie wtedy, u szczytu mojego zagubienia i rozpaczy, Dziadek zaczął uczyć nas, jak żyć w jego granicach, rozumieć i komunikować się ze światem duchowym.

To był początek mojego drugiego Poszukiwania Wizji, i tak jak za pierwszym razem, byłem zarówno przerażony jak i podekscytowany oczekiwaniem. Minęło zaledwie kilka miesięcy od mojego pierwszego poszukiwania, ale jego wspomnienie wydawało się dalekie i niejasne. Moje pierwsze poszukiwanie nie przyniosło spektakularnych rezultatów, jakich się spodziewałem. Mimo to, otrzymałem wgląd zarówno w moje fizyczne, jak i duchowe życie i zacząłem rozumieć wiele rzeczy, których nauczył mnie Dziadek. Wiedziałem, że coś głęboko się we mnie zmieniło, ponieważ od tego pierwszego poszukiwanie patrzyłem na życie inaczej i czułem się bliżej Ziemi. Byłem jednak rozczarowany, ponieważ nie otrzymałem niczego podobnego do wspaniałych Wizji, o których tak często słyszałem z ust Dziadka, choć Dziadek powiedział, że najpotężniejsze Wizje mówią do nas przez niuanse i niezauważalną komunikację. Powiedział, że moja pierwsza Wizja była potężna, mimo że nie spełniła moich oczekiwań. Powiedział też, że będzie mnie uczyć przez resztę mojego życia.

Myślę, że większość obaw, jakie odczuwałem w związku z tym drugim Poszukiwaniem Wizji, wynikała z moich oczekiwań. Spodziewałem się i miałem nadzieję, że będzie lepsze i potężniejsze niż pierwsze, ale jednocześnie przewidywałem, że będzie prawie tak samo. Tak rozpaczliwie chciałem mieć wielką Wizję, ale obawiałem się, że dostanę tylko małe wglądy, jak te dane mi podczas pierwszej. Z powodu braku wielkiej Wizji podczas mojego pierwszego poszukiwania poczułem, że Stwórca w ten sposób mówi mi, że nie jestem godny wielkiej Wizji. Przede wszystkim czułem blokadę, niemożność komunikacji ze światem Ziemi i ducha z łatwością, z jaką robił to Dziadek. Ten brak łączności i moja niezdolność do komunikacji sprawiły, że poczułem się niegodny, jakby duchowy świat naprawdę nie miał mi nic do powiedzenia.

Mając te wszystkie wątpliwości i oczekiwania, opuściłem obóz przed pierwszym brzaskiem i wkroczyłem do mojego kręgu Poszukiwania Wizji pełen strachu i ekscytacji. Postanowiłem podjąć poszukiwanie w takim samym miejscu, co za pierwszym razem, czując, że mogę tu jeszcze czegoś się. Czułem się tam bezpiecznie. Choć teren był bardzo ograniczony i bez rozległego widoku, nadal czułem, że jest to najlepszy teren dla mojego drugiego poszukiwania. Dziadek zawsze mówił nam, abyśmy wybierali teren poszukiwania, który zapewniał mały widok, co szybko zanudzi nasze logiczne umysły. Obszar z rozległym widokiem dawałby naszym umysłom tylko pożywkę na całe dni, spowalniając tym samym proces Wizji.

Dziadek był zadowolony z moich przygotowań do tego drugiego poszukiwania i mojego wyboru tego samego obszaru, ale nie podobała się mu moja postawa. Powiedział; – „Zaczynasz Poszukiwanie Wizji ze zbyt wieloma oczekiwaniami i pomysłami. Najlepiej jest iść jako puste naczynie, rozpoczynając poszukiwanie jakbyś nie miał przeszłości, teraźniejszości, ani przyszłości. W ten sposób będziesz otwarty na wszystko i zrozumiesz otrzymane komunikaty bez przekłamań. Powiedział też, że byłem zbyt krytyczny dla siebie i mojego pierwszego Poszukiwania Wizji. Moje nastawienie zaciemnia rzeczywistość i moc mojej pierwszej Wizji. Jeśli nie porzucę oczekiwań i tej destrukcyjnej postawy, wpłynie to na moje zadanie i je zepsuje. Mimo jego wszystkich rad i ostrzeżeń, nadal trzymałem się wszystkich moich oczekiwań i uprzedzeń.

Pierwszy dzień wyprawy był piekłem na ziemi. Nie mogłem się uspokoić. Przez umysł przepływały wszystkie wątpliwości, oczekiwania i osądy. Zacząłem wyraźnie przypominać sobie moje pierwsze Poszukiwanie, jakby skończyło się dzień wcześniej. Izolacja, samotność i cała nuda tego pierwszego poszukiwania zdawały się łączyć w jedno z tym nowym. Ponieważ te dwie wyprawy połączyły się w mojej głowie, dzień stał się jednym  niekończącym się, długim koszmarem. Pod koniec pierwszego dnia chciałem opuścić teren i wrócić do obozu. Czułem, że marnuję czas i, że nie ma dla mnie miejsca w tym świecie Wizji. Kiedy w końcu zasnąłem, była to głęboka, pozbawiona marzeń przerwa, kojąca i tak potrzebna.

Na początku drugiego dnia moja determinacja znowu wzrosła. Postanowiłem, że nawet jeśli nie doznam niczego w poszukiwaniu, pozostanę tu do końca czwartego i ostatniego dnia. W ten sposób zamierzałem nauczyć moje ciało i umysł lekcji bólu i nudy, czując, że to one w jakiś sposób oddzielały mnie od mojego prawdziwego ja. W tym momencie mogłem wyraźnie poczuć dwoistość własnego ja, jakby jakaś większa część mnie była przez kogoś lub coś ukryta lub stłumiona. W pewnym sensie czułem, jakbym był dwiema osobami, a jednocześnie jedną. Czułem też, jakbym miał dwa umysły. Aktywny umysł, który mi się nie podobał i niewyraźny ale rozszerzalny umysł, którego pojawienia się tak desperacko pragnąłem.

W połowie drugiego dnia moje postanowienie pozostania osłabło i ponownie poczułem zwątpienie. Przeanalizowałem wszystko, każdy niuans natury, każdy ruch i każdą myśl, ale nie było nic istotnego. Żadnej komunikacji. Czułem, jakby natura odwróciła się ode mnie, a nawet moje modlitwy uwięzły mi gdzieś w gardle. Znowu miałem obrzydliwe wrażenie, że nie jestem godzien, że Poszukiwanie Wizji jest dla innych, mocniejszych i bardziej prawych ludzi, ale nie dla mnie. Zacząłem nawet myśleć, że to dlatego, że nie byłem rodowitym Indianinem, choć Dziadek powiedział, że Wizja przemawia do wszystkich ludzi, bez względu na to, kim byli lub w co wierzyli. Powiedział; – „Świat duchowy jest dla wszystkich, ale dotknąć go mogą tylko ci, którzy mają czystą wiarę”.

„Czysta wiara". Te słowa rozbrzmiały w mojej głowie, kiedy obudziłem się trzeciego dnia o poranku. Jakoś poddałem się senności i noc minęła niezauważenie. Oczywiście wierzyłem w świat ducha. Widziałem jego manifestację tak często w życiu Dziadka i w czystości pustkowia. Świadczyłem o cudach i widziałem ich moc. Oczywiście, że wierzyłem i wierzyłem bez zwątpienia. Wtedy pomyślałem sobie, że problem musi być w słowie, czystość. Jakoś nie byłem czysty, albo nie patrzałem na duchowy świat w prosty sposób, w czysty sposób. Nie wiedziałem, jak znaleźć tę czystość, o której mówił Dziadek.

Cały długi dzień myślałem o czystości umysłu i co to oznacza. Poszukiwanie odpowiedzi wypełniło mój dzień i nasyciło każdą moją myśl. Skoncentrowałem się tak mocno na znalezieniu odpowiedzi, że zapomniałem o moim poszukiwaniu i nieświadomie opuściłem mój obszar i pogrążony w myślach, zacząłem wędrować. Musiałem tak wędrować przez wiele godzin, w końcu siadając na brzegu strumienia w pobliżu obozu, ale wciąż nieświadomy faktu, że powinienem być w moim obszarze poszukiwania. To było tak, jakby inna część mnie przyprowadziła mnie nad strumień.

Długo patrzyłem na wodę, obserwując wiry, zmarszczki i spokojne obszary powierzchni. Zauważyłem idealne odbicie krajobrazu w spokojnej wodzie, a tam wraz z odbiciem wszystkiego innego, było moje odbicie. Było ono tak czyste, równie wyraźne jak w lustrze. Nagle zerwał się wiatr i poruszył powierzchnię wody, odbicie zadrgało, rozdzieliło na tysiące obrazów i znikło. Pozostały tylko zawirowania wody, a wszystko inne przepadło. Kiedy patrzyłem na pozbawioną obrazu powierzchnię, myśl w formie słowa zabrzmiała mi w mojej głowie i teraz wiedziałem, co Dziadek miał na myśli, mówiąc czystość. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem poza obszarem poszukiwania.

Popędziłem z powrotem do obszaru poszukiwania, bojąc się, że złamałem jakąś pradawną zasadę i z pewnością Stwórca ukarze mnie za opuszczenie terenu. Jednocześnie byłem zachwycony niesamowitym wglądem, jaki uzyskałem nad wodą. Byłem tak uradowany, że ledwie mogłem opanować śmiech wracając do obszaru poszukiwania. Dostałem odpowiedź, wielką odpowiedź, i teraz mogłem przynajmniej wykorzystać resztę czasu poszukiwania, by spróbować w pełni zrozumieć jej moc. Jeśli o mnie chodzi, to dostałem więcej, niż się spodziewałem. Odpowiedź na pytanie o czystość była większym darem niż nawet wielka Wizja. Byłem całkowicie zachwycony i szczęśliwy.

Ostatecznie wracając do obszaru poszukiwania i sadowiąc się wygodnie, zacząłem myśleć o wodzie. Słyszałem, jak Dziadek odnosił się do 'czystości odbicia w spokojnej wodzie’, ale nie rozumiałem tego nigdy w pełni, aż do teraz. Umysł był jak woda. Kiedy nie było myśli, analizy, żadnego ruchu, a jedynie czystość, istniało doskonałe odbicie Natury. Kiedy była myśli, woda by się poruszała i nie było odbicia. Nadal odczuwałem potrzebę dalszych odpowiedzi, ponieważ wiedziałem, że musi istnieć związek  ze światem ducha. Świat Natury został doskonale odzwierciedlony w tej nieruchomej wodzie, a świat ducha musi w jakiś sposób robić to samo. Ale nie mogłem wymyślić, jak to zrobić.

Trzeciego dnia, gdy wstało słońce, zdałem sobie sprawę, że częścią mojego problemu było moje oczekiwanie, zwątpienie, nadmierna analiza i osądy, tak jak powiedział Dziadek. Mój umysł oczyścił się kiedy wpatrywałem się w niebo, i poczułem, jakbym widziały pierwszy zachód słońca w moim życiu. Gdy rozejrzałem się po Pine Barrens, teraz wolny od przemyśleń i oczekiwań, wszystko wyglądało świeżo, prawdziwie i bardzo odmiennie. Świat był nowy i cudowny, wolny i czysty. Jednak za każdym razem, gdy przyszło do głowy słowo opisu, świat zmieniał się i wracał do takiego, jakim go zawsze pamiętałem. To była dwoistość postrzegania, odczuwania i myślenia. Dwa światy i dwie odrębne rzeczywistości, podobne, ale bardzo różne.

Czwartego i ostatniego dnia miałem poczucie, że brakuje mi czasu. Czas prawie nie istniał, a dzień był tak pełny nowych doświadczeń, że po prostu umykał. Tak wiele chciałem zrobić i doświadczyć w tym moim nowym sposobie patrzenia na świat. Bałem się, że stracę to, czego się nauczyłem, kiedy opuszczę obszar poszukiwania i wrócę do obozu. Albo jeszcze gorzej, w świecie ludzi. W miarę zbliżania się nocy czułem wzrastający strach, i wiedziałem, że jestem bliski zakończenia zadania. Zdeterminowany, by utrzymać to uczucie tak długo, jak to możliwe, nim zniknie, gdy będę wracał, czuwałem całą noc. Nie chciałem, aby ostatni dzień ekstazy się skończył.

Późną nocą, całkowicie wyczerpany, badałem ten piękny nowy świat. Chwilami pozwalałem mojemu umysłowi być aktywny w tym, co nazwałem 'moim starym umysłem’. Pomyślałem, że wystarczy mi smakować ten nowy dar przez jeden dzień, bo zyskałem tak wiele. Nawet gdybym stracił z powrotem jego moc w świecie ludzi, zawsze będę pamiętał tę czystość, jako jeden z największych darów. Kiedy patrzyłem na ostatni wschód słońca poszukiwania, w czystości myśli i w zachwycie dla Natury, poczułem, że coś się porusza, coś dziwnego i pięknego. Głęboko w czystym odbiciu mojego umysłu wiedziałem, że to duch. Właśnie wtedy zrozumiałem, że ten czysty świat, w którym żyłem przez ostatnie dni poszukiwania, był także światem ducha.

Powoli i niechętnie wróciłem do obozu, pogrążony w myślach o ostatnich dniach. Kiedy szedłem, czułem, jak świadomość czystego umysłu zaczęła wysuwać się ze mnie, a gdy moja głowa zaczęła napełniać się ponownie wszelkimi myślami, zniknęła zupełnie. Próbowałem to odzyskać, ale moje myśli nie ustępowały. Ze smutkiem podszedłem do strumienia, gdzie byłem dzień wcześniej i spojrzałem z powrotem na wodę. Nie było żadnych nieruchomych obrazów, bo wiał wiatr i czułem się tak przytłoczony moją stratą, że zacząłem płakać. Wiatr ucichł na moment, a kiedy spojrzałem w stronę wody, moje oczy wciąż były wypełnione łzami. Tam na powierzchni odbijał się doskonały obraz Natury i mnie.

Kiedy patrzyłem się wodę, z boku obrazu zaskoczył mnie widok odbicia Dziadka, również wpatrującego się w wodę. Zanim zdążyłem obrócić się i wymówić słowo, powiedział – „Porzuć swój smutek, bo niczego nie straciłeś. Sam fakt, że zakończyłeś poszukiwanie nie oznacza, że musisz utracić to, co zyskałeś. To jeden z wielu powodów naszych poszukiwań, by zdobyć wgląd i mądrość, której możemy używać we wszystkich światach". Po czym obrócił się i odszedł. Spojrzałem w górę i za siebie, ale zniknął ze szlaku. Kiedy spojrzałem na powrót na strumień i cedrowe bagno wokół, czystość umysłu i zachwyt duchowego umysłu wypełniły mnie, a znowu wróciłem do duchowej świadomości. Byłem pełen zachwytu wracając do obozu. Czasami po drodze zatrzymywałem moje myśli, by zobaczyć, czy wciąż mogę widzieć Naturę duchowym umysłem. Czułem się jak małe dziecko, zerkające kątem oka, czy prezenty wciąż są pod choinką. Chociaż chwilami trudno mi było zamknąć wir myśli w moim umyśle, wciąż mogłem dotrzeć do punktu czystości. Za każdym razem, gdy to robiłem, krajobraz, moje uczucia i postrzeganie zmieniały się, i przenosiłem się do tej czystości odbicia. Przysięgłem, że zawsze będę ćwiczył tę nową czystość, tak że nie stracę nigdy jej mocy. Po raz pierwszy naprawdę mogłem widzieć.

Dziadek siedział w obozie, jakby czekając na mój powrót. Gdy tylko wszedłem do obozu, skinął bym usiadł, nie dając mi szansy, by odłożyć moje rzeczy, albo coś powiedzieć. Patrzył na mnie przez długi czas z lekkim śmiechem na twarzy, który mówił, że dokładnie wie, co mnie spotkało. To był uśmiech, który również mówił: „Widzisz, mówiłem ci". Wreszcie się odezwał; – „Nie pomyliłeś się opuszczając teren poszukiwania na trzeci dzień, ponieważ twoje serce poprowadziło cię do wody. Nie tylko otrzymałeś mądrość czystości umysłu od wody, ale również woda komunikowała się z tobą. Woda rozmawiała z tobą, nie w ludzkim języku, ale w języku serca, i słyszałeś jej słowa. To była potężna Wizja, wielka Wizja, Wizja duchowego zrozumienia i wspólnoty”.

Tego dnia nie rozmawialiśmy więcej o moim poszukiwaniu, jak to było w zwyczaju. Dziadek wiedział wszystko, co musiał wiedzieć, a teraz musiałem dać mu czas, zanim powie więcej. Potrzebowałem też czasu na odpoczynek, zabawę i myślenie. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że mam duchową łączność z wodą. Byłem zbyt zaskoczony tym, czego mnie nauczyła i nie miałem czasu zastanowić się, jak ta mądrość do mnie dotarła. Poszedłem nad wodę nieświadomie, wiedziony tam przez inny umysł, a nad wodą znalazłem odpowiedź. Wiedziałem teraz, że jakiś duch, być może duch wody, przyciągnął mnie do niej, bym zaczerpnął z jej mądrości. Wiedziałem, że to nie był zbieg okoliczności, bo tak wiele mocy i mądrości było skierowane wprost do mojego serca.

Nie sądzę, bym pamiętał taki dzień wcześniej w moim życiu, gdy czułem się bardziej żywy lub gdy Natura była bardziej realna i intensywna. Byłem w świecie zupełnie odmiennym, od tego który dotychczas znałem. To był świat pełen piękna, zachwytu i przestrzeni. Czysty świat, nieskażony przez ludzkie sprawy, moją analizę, albo moje myśli. Przez cały dzień wczuwałem o wiele więcej. Moja świadomość wydawała się osiągnąć szczyt możliwości wykraczający poza fizyczne zmysły i czułem rzeczy poruszające się daleko poza moim wymiarem percepcji. Rozmiary mojego własnego ja rozpuściły się i połączyły z tym światem mnie otaczającym, tak że nie czułem żadnych ograniczeń dla tego ja.

Kiedy noc się zbliżała, wyczucie świadomości wszelkiego ruchu w Naturze, który mój umysł ogarniał, było znacznie większe, niż tylko z poziomu otaczającego mnie fizycznego świata. Czułem duchowy sens tego wszystkiego wokół. To był świat zupełnie inny niż ten, który znałem wcześniej i mogłem tego doznać kiedy tylko chciałem. Pomyślałem, że prawdziwy test nadejdzie, gdy będę musiał wrócić do świata ludzi. Ta myśl niepokoiła mnie najbardziej, bo był to świat oddalony od Natury, wyzuty z czystości ducha i oddzielony od praw Stwórcy. Chociaż bałem się powrotu, byłem w pewnym sensie podekscytowany, bo chciałem zobaczyć, czy mogłem utrzymać tę moc w świecie poza puszczą. Pomyślałem, że będzie to prawdziwe wyzwanie i próba, która określi, czy ta nowa mądrość naprawdę stała się częścią mnie.

W miarę, jak noc stawała się późna, zapadłem w stanu gdzieś między wyczerpaniem a introspekcją. Dziadek zaczął mówić o poszukiwaniu i komunikacji ze światem ducha. W tamtym czasie było wiele spraw, które mogłem od razu zrozumieć. Ale nie wszystko. Zawsze tak było z kojocim nauczycielem. Zawsze wykraczał poza  aktualną lekcję, z informacją, które miały nas zabrać daleko dalej niż to, czego właśnie się nauczyliśmy, informacjami mającymi otwierać drogę dla dalszego nauczania, które mogliśmy wykorzystać w przyszłości, mądrości, o których musieliśmy pomyśleć na długo, zanim mogliśmy je w całości zrozumieć, naukami, które do dziś pamiętam.

Powiedział, – „Człowiek jest jak wyspa, krąg w kręgach. Człowiek jest oddzielony od tych zewnętrznych kręgów przez swój umysł, swoje przekonania i ograniczenia narzucone mu przez styl życia z dala od Ziemi. Krąg człowieka, ta wyspa jaźni, jest miejscem logiki, naszego 'ja', ego oraz fizycznej jaźni. To jest wyspa, na której człowiek postanowił dziś zamieszkać, a czyniąc to stworzył dla siebie więzienie. Ściany tego więzienia na wyspie są grube, zbudowane z wątpliwości, logiki i braku wiary. Jego izolacja od większych kręgów własnej jaźni dusi i uniemożliwia mu widzenie życia wyraźnie i czysto. To jest świat ignorancji, gdzie ciało jest jedyną rzeczywistością, jedynym bogiem".

Poza tą wyspą ego człowieka, jego więzienia, leży świat ducha-który-porusza-się-we-wszystkim. Jest to świat, który komunikuje się ze wszystkimi istotami stworzenia i dotyka Stwórcy. Jest to krąg życia, który kryje w sobie wszystkie instynkty człowieka, jego najgłębszą pamięć, jego moc kontrolowania jego własnego ciała i umysłu, oraz łączy świat cielesny. Jest to świat, który poszerza wszechświat człowieka i pomaga mu połączyć się z Ziemią. Przede wszystkim, jest to świat, który prowadzi człowieka do jego Wyższego Ja i do duchowego uniesienia".

Istnieje krąg poza kręgiem mocy: świat ducha. Człowiek jest także w tym świecie, bo jego dusza kroczy także po tej ziemi ducha. Tu człowiek znajduje dwoistość własnego ja, gdzie w jednej chwili porusza się w ciele, a w następnej w duchu. To jest świat niewidzialny i wieczny, gdzie życie i śmierć, czas i miejsce, są mitami. Miejsce, gdzie wszystkie rzeczy są możliwe. Miejsce, gdzie człowiek przekracza siebie i łączy się ze wszystkimi rzeczami Ziemi i ducha. Jest to miejsce najbliżej Stwórcy i nieograniczonych mocy tworzenia. Poza tym miejscem jest świadomość wszystkich rzeczy, ostateczny krąg mocy przed Stwórcą”.

„Człowiek żyjący na wyspie własnego ja, żyje życiem, które jest niewielką częścią tego, czym jest życie wokół niego. Człowiek musi przekroczyć ograniczenia, więzienia ego i myśli, by dotrzeć do Stwórcy. Wszystkie wyspy, wszystkie kręgi muszą zostać połączone.  Każdy świat należy zrozumieć, a następnie połączyć w absolutną i czystą 'jedność’. Wtedy nie ma żadnego wewnętrznego albo zewnętrznego wymiaru, żadnego oddzielenia siebie, tylko czysta jedność, gdzie człowiek jest jednocześnie wszystkimi rzeczami. To właśnie w tym połączeniu światów człowiek zdobywa wiedzę i żyje głębszym znaczeniem życia. Człowiek porusza się we wszystkich rzeczach, i wszystkie rzeczy poruszają się w człowieku. Wtedy i tylko wtedy człowiek może mieć nadzieję dotknąć Boga".

„Współczesny człowiek nie może poznać światów, tych kręgów, poza własnym ego. Logiczny umysł nigdy nie pozwoli człowiekowi wyjść poza ego albo ciało, poza ten obszar, gdzie logiczny umysł czuje się bezpieczny. Współczesne myślenie jest więzieniem duszy i stoi między człowiekiem a jego duchowym umysłem. Logiczny umysł nie może poznać absolutnej wiary, ani też nie może poznać czystej myśli, ponieważ logika żywi się logiką i nie akceptuje rzeczy, których ciało nie może poznać i udowodnić. W ten sposób człowiek stworzył więzienie dla siebie i swego ducha, ponieważ brakuje mu wiary i czystości myśli. Wiara nie potrzebuje dowodu ani logiki, ale człowiek potrzebuje dowodu, zanim będzie mógł uwierzyć. Człowiek stworzył więc zamknięty cykl, którego nie może przerwać, bo jeśli jest potrzebny dowód, nie ma żadnej wiary".

Ty nie miałeś żadnych problemów z wiarą, bo byłeś świadkiem wielu rzeczy, które nie da się wyjaśnić współczesnymi pojęciami, ale wiesz że istnieją", – powiedział Dziadek, nie oczekując odpowiedzi. – „Twój problem z pierwszym Poszukiwaniem Wizji i byciem częścią tego, co przed chwilą miałeś, polega na tym, że twój umysł się nie zamknął. Twój umysł nie pozwolił ci widzieć w duchowej świadomości. To jest problem dzisiejszego człowieka, ponieważ nie może on oczyścić swojego umysłu. Nauczyłeś się od czystości stojącej wody i ujrzałeś po raz pierwszy w czysty sposób stworzenie. Kiedy otworzyłeś swój umysł na tę czystość, otworzyłeś także drogę do swojego większego ja, poza wyspą ego. Nauczyłeś się słuchać i patrzeć swoim sercem, a nie swoim logicznym, apodyktycznym umysłem".

Świat wewnętrznej Wizji i ducha nie komunikuje się z nami słowem albo logiką, jak się spodziewałeś. Za to ten świat komunikuje się z nami poprzez sny, Wizje, symbole, znaki i uczucia. Większość  komunikacji jest subtelna, wielokrotnie umykając się naszemu postrzeganiu, ponieważ można ją odczuć tylko wtedy, gdy umysł jest czysty i bez myśli. Kiedy umysł jest napełniony myślami, nie ma miejsca na sprawy duchowe i nie zwracamy uwagi na subtelną komunikację. Dlatego właśnie musimy często uciszać siebie lub chodzić z czystym umysłem; w przeciwnym razie przegapiamy zbyt wiele".

Kiedy wkraczasz do świata ludzi”, – ostrzegł Dziadek – „musisz częściej wchodzić do czystego umysłu, ponieważ doświadczysz wiele rozpraszających rzeczy. Musisz otworzyć się na świat poza ciałem, aby kontynuować poczucie bliskości z Ziemią, inaczej pochłonie cię samozadowolenie społeczeństwa. Twój umysł stanie się taki sam, jak innych. Gdy przebywasz w ludzkim świecie, znacznie trudniejszym jest znaleźć ciszy czystość umysłu, gdyż świadomość człowieka przesącza się do każdej części twojego istnienia. Ale wkraczając do tego z czystości umysłu, nie tylko poznajesz rzeczywistość, lecz także przyciągasz wszystkich wokół siebie do tej samej czystości. W ten sposób wpływasz na ducha-który-porusza-się-we-wszystkim w pozytywny sposób. Stajesz się światłem w ciemności ciała i logiki. Stajesz się pomostem do zewnętrznych światów.

„Ale bądź ostrożny," – ciągnął – „bo moc współczesnego świata zakazi twoje myślenie. Musisz zadbać, by znać różnicę pomiędzy prawdziwą duchową komunikacją, a świadomością zrodzoną z fantazji logicznego umysłu. Można to zrobić tylko przez odsunięcie się od zgiełku społeczeństwa oraz znajdując tę czystość, bez demonów rozproszenia. Te rozproszenia człowieka i jego myślenie mogą zniekształcać duchowy umysł i mogą dawać nam półprawdy i takież uczucia. Musisz nauczyć się funkcjonować w królestwie człowieka, ponieważ to będzie twój największy sprawdzian, twoje rozumienie sosen". To chyba pomogło, ale wciąż tęskniłem za czystością i wolnością dzikich przestrzeni. (…)


Tom Brown Jr, Quest. Berkley1991